sobota, 25 października 2014

Rozdział 38


Veronica's POV

Docieram na przystanek cała zdyszana. Czuję na sobie wzrok wszystkich mijanych ludzi, ale uparcie ich ignoruję. Chcę tylko znaleźć się w domu.  Na zewnątrz jest już ciemno i potwornie zimno. Zerkam na rozkład jazdy i orientuję się, że do przyjazdu autobusu mam tylko dwie minuty, co niesamowicie mnie cieszy. W momencie, gdy odwracam głowę zauważam Matta idącego w moją stronę. To ostatnie czego mi w tej chwili potrzeba.
- Co za spotkanie! – woła z daleka, udając zaskoczonego, ale wiem, że tak nie jest.
Mam nadzieję, że nie wyglądam tak strasznie, jak myślę.
- Co tu robisz? – pytam wyniośle.
Bezczelny uśmiech na jego twarzy powiększa się.
- Można powiedzieć, że czegoś szukam.
- Z pewnością – mamroczę pod nosem na tyle cicho, że nie może tego usłyszeć.
- … I znalazłem – dodaje.
Robi kilka kroków w moją stronę, a ja się cofam. Kątem oka dostrzegam, że dwóch młodych osiłków obserwuje nas wyraźnie gotowych wkroczyć do akcji w razie potrzeby. Posyłam im uspokajający uśmiech i zbliżam się do Matta, by nie robić scen.
- Idź stąd – syczę, ale zyskuję tym tylko jego śmiech.
Zaciskam wargi w cienką linię.
- Mówię poważnie, nie będę z tobą gadać – parskam.
Wiem, że brzmię dziecinnie, ale nie przejmuję się tym.
- Daj spokój – wzdycha i ponownie odsłania rząd równiutkich zębów. – Nie moglibyśmy spokojnie porozmawiać?
Patrzę na niego z niedowierzaniem.
- Chyba kpisz.
- Niewykluczone – żartuje, a ja przez chwilę widzę w nim chłopaka, w którym dawniej byłam zakochana, ale ta wizja znika równie szybko, co się pojawiła.
- Czego ode mnie chcesz?
- Chcę tylko cię ostrzec  – mówi spokojnie.
Mrugam kilkakrotnie powiekami i wybucham ironicznym śmiechem.
- Jedyną rzeczą lub osobą, przed którą kiedykolwiek powinnam być ostrzegana jesteś ty sam – wytykam mu, choć nie jest to do końca prawdą.
Matt nie komentuje tego, tylko przygląda mi się z uwagą.
- Podrzucić cię gdzieś może? – proponuje.
Posyłam mu wrogie spojrzenie.
- Nigdzie z tobą nie pojadę – warczę, a on tylko wzrusza  ramionami.
- Cóż, szkoda. Bo właśnie uciekł ci autobus.
Gwałtownie się odwracam i zauważam, że ma racje. Drzwi zamknęły się i kierowca rusza własnie z przystanku. Jak mogłam tego nie zauważyć?
- Zagadałeś mnie! – oskarżam chłopaka, choć tak naprawdę jestem wściekła na siebie.
To zdecydowanie nie jest mój szczęśliwy dzień. Jestem nim już zmęczona i marzę, by położyć się do łóżka, więc nie waham się zbyt długo. W końcu mnie nie skrzywdzi, tak? A ja w międzyczasie będę miała chwile, by zadać mu kilka nurtujących mnie pytań.
- Zgoda – wzdycham zrezygnowana.
Posyła mi uśmiech i rusza w stronę parkingu galerii, nie oglądając się, czy idę za nim. Jego auto zaparkowane jest zaraz przy wyjeździe, więc właściwie niedaleko. Wsiadamy do niego w milczeniu, a ja czuję się coraz bardziej skrępowana.
- Słuchaj – zaczyna Matt, ale mu przerywam.
- Nie, to ty posłuchaj. Robię to tylko dlatego, że nie mam jak wrócić, a ty doskonale o tym wiesz i nie wątpię, że nie omieszkasz się tego nie wykorzystać, ale teraz to ja mówię. Chcę wiedzieć tylko jedno. Skąd znasz Harry’ego? – wyrzucam z siebie.
- Sam ci powie, jak będzie chciał – mówi przez zaciśnięte zęby.
Wywracam oczami.
- Problem w tym, że wcale nie chce mi powiedzieć – skarżę się.
Na jego twarzy znów pojawia się ten arogancki uśmiech, ale szybko wraca powaga.
- Powinnaś trzymać się od niego z daleka – doradza z pozoru lekkim tonem.
Wiem, że udaje. Coś wyraźnie go martwi, a ja nie rozumiem co.
- To nie twój interes – mamroczę.
- Mówię poważnie.
- Ja też.
Przez chwilę milczymy, po czym Matt bierze głęboki oddech i czuję na sobie jego spojrzenie.
- To nie facet dla ciebie – jego głos jest napięty.
Reaguję śmiechem, chociaż podświadomie wiem, że ma rację. Od początku powinnam wiedzieć w co się pakuję. Powtarzałam sobie, że może uda mi się go zmienić, jeśli trochę nad tym popracujemy, ale to chyba mnie przerosło. Zbyt się od siebie różnimy, zaczęłam odczuwać brak mojego dawnego, spokojnego życia, w którym nie było miejsca na żadne pogróżki, a mój związek był do bólu przewidywalny, ale za to udany. Choć w sumie, nie do końca.
- Za to ty jesteś wprost idealnie dla mnie stworzony – ironizuję.
Wściekła opadam na oparcie skórzanego fotela i biorę głęboki oddech.
- Powiedz mi, co między wami zaszło – rozkazuję, ale Matt uparcie mnie ignoruje. Mam ochotę zacząć na niego krzyczeć.
- Wiesz co, pieprz się – wrzeszczę.
Zaciska mocniej dłonie na kierownicy i wyraźnie widzę, jak jego mięście napinają się pod wpływem gniewu. Zaczynałam żałować, że wsiadłam z nim do tego cholernego samochodu.
- Jak chcesz – burczy.
Chcę dodać coś jeszcze, ale powstrzymuję się w ostatniej chwili i milczę do czasu, aż znajdujemy się pod moim domem. Z ulgą odpinam pasy i wysiadam.
- Dzięki za podwózkę – mówię, choć nie jestem pewna czy to słyszy.
Już cieszę się na myśl, że w końcu będę mogła wziąć ciepłą kąpiel i odpocząć, gdy dostrzegam kolejne znajome auto zaparkowane jakieś dwadzieścia metrów dalej. Postanawiam udawać, że wcale go tam nie ma i chcę podbiec do drzwi niezauważona, ale Harry zastępuje mi drogę.
- Zaczekaj! – woła i łapie moje ramię.
- Puszczaj – syczę i wyszarpuję się z jego uścisku.
Robię krok w tył.
- Co z nim robiłaś? – pyta spokojnie, ale wiem, że to tylko pozory.
Zaciskam usta w cienką linię. Nie mam najmniejszego zamiaru się przed nim tłumaczyć. Nie po tym, co zobaczyłam.
- To już nie jest twoją sprawą.
Na jego twarzy pojawia się coś na kształt furii i próbuje do mnie podejść, ale przerażona cofam się.
- Idź stąd – mój głos przypomina pisk.
Jego powieki ciężko opadają i słyszę świst wydobywający się z jego płuc.
- Idź – powtarzam.
- Przepraszam – szepcze i nadal stoi w miejscu.
Zamykam oczy, a w mojej głowie pojawia się obraz jego obejmującego inną dziewczynę. TĄ dziewczynę.
- Wiem jak to wyglądało… – próbuje się tłumaczyć, ale gwałtownie mu przerywam.
- Cholera, włazisz z butami w moje życie tylko po to, by je rozwalić, a kiedy to ci się udaje, po prostu uznajesz, że misja spełniona, i co? I odcinasz się ode mnie w tak perfidnie podły sposób! Próbowałeś mnie wykorzystać, więc świetnie! Skoro już ci się udało, to możesz iść! Nie chcę na ciebie patrzeć, nienawidzę cię! – krzyczę, nie przejmując się, że ktoś oprócz niego może to usłyszeć.
Zanim sama orientuję się co robię, moja otwarta dłoń z impetem ląduje na jego policzku. Z całych sił hamuję łzy cisnące się do moich oczu, nie chcąc pokazać mu, że jestem  słaba. Nie potrzebne mi to, by wiedział, jak bardzo mnie zranił.
- Ronnie, naprawdę nie o to mi chodziło – usiłuje powiedzieć coś jeszcze.
- Spierdalaj, Harry – słowa opuszczają moje wargi.
Pomimo ciemności, dostrzegam zaskoczenie na jego twarzy. Prawdę mówiąc, ja też niedowierzam, że to powiedziałam, bo przeklinanie po prostu nie jest w moim stylu. To nie tak, że jestem grzeczną i w dodatku pobożną córeczką rodziców, po prostu to mnie nie kręci, tak jak dziewięćdziesiąt procent dzisiejszych nastolatków.
Czuję, że Harry się waha, aż w końcu odpuszcza i nie odwracając się za siebie, idzie w kierunku samochodu. Z ulgą wpadam do domu i zatrzaskuję za sobą drzwi.
- Mamo? – wołam z nadzieją, że głos mnie nie zdradzi, choć bardzo prawdopodobne jest, że wszystko słyszała.
- Tu jestem! – odpowiada, a jej głowa wyłania się z salonu.
Uśmiecha się do mnie ciepło i staram się to odwzajemnić. Żałuję, że przed wejściem nie upewniłam się czy wyglądam normalnie. Ale najwidoczniej nie widziała tego zajścia, co bardzo mnie cieszy.
- Jak tam wypad? Zakupy udane – pyta.
Grzecznie przytakuję głową i zsuwam z obolałych nóg swoje tomsy.
- Tak, tylko jestem strasznie zmęczona. Pójdę się za chwilę położyć – mówię jej.
- Nie zjesz kolacji?
Na dźwięk słowa „kolacja” mój brzuch domaga się, bym została, ale nie mam apetytu i obawiam się, że później wszystko bym zwymiotowała.
- Nie, dziękuję. Jadłyśmy w galerii – wzdycham z nadzieją, że mama nie słyszała burczenia.
- W porządku – poddaje się.
Pospiesznie umykam na górę, chcąc uniknąć dalszych pytań. Rzucam się na łóżko, ale szybko wstaję, ponieważ martwię się, że jeśli poleżę trochę dłużej, to będę miała z tym większy problem. Wyciągam z torby moje nowe nabytki. Nie chce mi się ich mierzyć ponownie, więc tylko odrywam wszystkie metki i starannie układam je w szafie, wyjmując przy okazji coś, w czym będę mogła spać. Pada na szary t-shirt i dziurawe na udzie legginsy.
Prysznic zajmuje mi więcej czasu, niż zwykle, bo gorąca woda mnie odpręża i ciężko jest mi wyjść z kabiny. Ubieram się, dokładnie szczotkuję zęby i rozczesuję włosy, po czym opuszczam łazienkę. Moje serce na moment przestaje bić, gdy zauważam Harry’ego siedzącego na łóżku.

__________________________

Cóż, no to jest trochę wcześniej :) Dodałabym go już wczoraj, ale od zeszłej niedzieli jestem chora no i kiepsko się czułam w ostatnich dniach, więc za bardzo nie miałam kiedy go napisać, ale udało mi się dzisiaj skończyć :)
Co prawda nie wiem jak będzie u mnie z czasem, ale postaram się jakoś częściej dodawać rozdziały. Przyjmijmy, że będą one tak, jak dotąd; w niedziele, a najwyżej będziecie mieli suprajsa.
No i wszyło że zostajemy przy czasie teraźniejszym. Dziękuję, że pomogliście mi zdecydować no i że uszanowaliście jednak ten wybór xx
I ogólnie, chciałabym wam jeszcze podziękować za:
- ponad 26 tysięcy wyświetleń
- prawie 700 komentarzy
I za to ze przy mnie jesteście, po prostu. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Kocham was bardzo. 
Ps miłego wieczoru i udanej niedzieli jutro x

14 komentarzy:

  1. HERY CO TO JEST -.-

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie moge.to jest zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  3. dhxnkfjdshfjk a już myślałam że sie nie doczekam <3 ale szok na końcu myślałam że znowu ten prześladowca tam będzie a to tylko Harry hahahah :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Może ona zwidy ma przez to wszystko? Albo Heri wlazl przez okno, nieee może to sama jej mama go wpuściła... Albo heri is..medżik ;o
    Rozdzial cudowny <33
    ----
    Harry'emu łeb ukręce :)
    Fryzjerka louis'a x

    OdpowiedzUsuń
  5. ojeju pewnie sie pogodzą

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zabijaj mnie moją ciekawością :c :*czekam z niecierpliwością na next :* :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale dobry sernik...
    Czyżby szykowało się ruchanko? :*
    Pewnie nie..
    Dziś mi się nie chce rozpisywać, także do różańca ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne ♥ sorry, ale czytam dopiero teraz przez naukę. Fizyka to koszmar ;/ ach, co ten nasz popierdolony Harry jeszcze wymyśli? ;) superrrrrr
    / Pauls ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. pouytfdgxjidufygh niesamowity kurde XD
    jak ty to robisz to ja nie wiem :o
    nie mam weny na pisanie komentarza tak więc spadam czytac kolejny <3
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń