niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 29


Veronica's POV

Wtorek w szkole obył się bez jakichkolwiek sprzeczek, bójek czy zatarć. Lekcje mijały jedna za drugą, wyjątkowo dłużąc się. Nie powiedziałam Cassie o zajściu, które miało miejsce poprzedniego wieczoru, ponieważ byłam myśli, że wszystko pójdzie dobrze. Musiałam tylko porozmawiać z Harry’m, kiedy będzie już spokojniejszy. Poznałam go już od dwóch stron; z  tej mrocznej, której istnienie  prawdopodobnie spowodowane było wydarzeniami z jego dzieciństwa i nad którą chłopak nie mógł zapanować,  oraz z tej jasnej, która mimo wszystko zawsze była przesłaniana przez tą drugą. Decydując się na związek z chłopakiem doskonale zdawałam sobie sprawę, że czeka mnie dużo pracy. Bycie z nim nie było proste. Musiałam być cierpliwa i wyrozumiała, ale przede wszystkim nie powinnam go wkurzać. Zamierzałam poczekać do środy, może czwartku i spróbować porozmawiać z nim. Obiecałam sobie, że nie zacznę znowu tematu Matt’a i dam mu trochę czasu. Wciąż miałam nadzieję, że sam mi wszystko opowie, tak jak w przypadku jego rodziny.
- Ronnie, słuchasz mnie? – głos Kate, z którą chodziłam na historię wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co? Przepraszam, zamyśliłam się – przyznałam skruszona.
Dziewczyna posłała mi ciepły uśmiech, który niepewnie odwzajemniłam.
- Chciałam tylko zapytać, czy masz już parę do projektu?
- Ma – wtrąciła niemiłym głosem Cassie stojąca obok mnie.
- Przepraszam. Może następnym razem – wymamrotałam, speszona zachowaniem przyjaciółki.
Kate wzruszyła ramionami i westchnęła smutno.
- W porządku.
- Nie lubię jej – syknęła Cass, gdy tylko odeszłyśmy kilka kroków dalej.
Spojrzałam na nią zaintrygowana.
- Dlaczego? – spytałam naprawdę zaskoczona.
- Jest dziwna, po prostu – ucięła krótko.
Wywróciłam teatralnie oczami.
Ruszyłyśmy razem w stronę szafek. Zabrałyśmy z nich nasze podręczniki i wolnym krokiem udałyśmy się na parking.
Tego dnia moja mama była na tyle zmęczona, że dobrodusznie zgodziła się, abym wróciła ze szkoły z przyjaciółką, co właściwie wcale mnie tak nie cieszyło. Byłam zmęczona i bałam się, że dziewczyna zauważy, że coś jest nie tak, a to nie wróżyłoby nic dobrego.
Nawet nie pamiętam kiedy znalazłyśmy się przy jej srebrnym volvo. Zajęłam miejsce po stronie pasażera, a Cassie zasiadła za kierownicą.
- Jonnah zaprosił mnie na kolację! – pisnęła niespodziewanie, odpalając silnik.
Uśmiechnęłam się do niej sztucznie.
- To świetnie – udałam ekscytację.
Nie byłam w nastroju na rozmowę o chłopakach.
Przez całą drogę do mojego domu paplała o tym, jaki jest cudowny, jak wspaniale całuje i jak bardzo czuje się zakochana, natomiast ja milczałam. Co jakiś czas trąciłam tylko jakieś półsłówka.
- Widzę, że czymś się martwisz – stwierdziła w którymś momencie, gdy już prawie byłyśmy na miejscu.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Skąd wiesz? – spytałam zrezygnowana.
Wzruszyła ramionami.
- Jestem twoją przyjaciółką, nie powinnaś się dziwić, że zauważam takie rzeczy.
Westchnęłam.
- Ronnie, nie zamierzam cię o nic wypytywać – oznajmiła, uśmiechając się delikatnie. - Ostatnio też mam przed tobą tajemnice, a wierzę, że gdybyś chciała, to byś mi powiedziała.
Wpatrywałam się w nią z wyraźnym szokiem malującym się na mojej twarzy.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką?
Cassie zachichotała.
- Kiedyś trzeba zrozumieć niektóre rzeczy – uznała, parkując samochód przed moim domem.
- Jesteś niemożliwa. Nie wiem co się z tobą stało, ale podoba mi się to – powiedziałam, na co kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej.
- Twoja mama stoi w oknie – dziewczyna zauważyła, wskazując podbródkiem punkt za moimi plecami.
Jęknęłam.
- To znaczy tyle, że pora na mnie. Do zobaczenia jutro! – pożegnałam się, cmokając jej policzek.
Wysiadłam z samochodu i wbiegłam na werandę. Drzwi otworzyły się, zanim zdążyłam choćby dotknąć klamki.
- Gdzie byłaś? – zapytała surowym głosem mama.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę i wyminęłam ją bez słowa.
- Dzisiaj odpuszczę sobie obiad, jadłam lunch w szkole i nie jestem głodna – zawołałam, będąc w połowie schodów.
Umknęłam pospiesznie do pokoju, by uniknąć jakiejkolwiek rozmowy z kobietą, na którą w ogóle nie miałam ochoty. Cieszyłam się, że nie mam żadnych zadań domowych, bo chciałam się zdrzemnąć, a dzięki temu zyskiwałam dodatkowe 40 minut.
Odrzuciłam torbę gdzieś w kąt, zsunęłam czarne balerinki z nóg, a granatowy sweterek cisnęłam do szafy. Zmieniłam ubrania na wygodniejsze i zasłoniłam szczelnie okna. W sypialni zapanował półmrok, dzięki czemu wiedziałam, że łatwiej będzie mi zasnąć. Ułożyłam się w łóżku, ale pomimo zmęczenia sen długo nie nadchodził. Nie byłam w stanie określić przez ile wierciłam się z oku na bok, zanim w końcu odpłynęłam.
Kiedy się obudziłam, wokół mnie panowała absolutna cisza. Usiadłam na miękkim materacu i przetarłam dłonią zaspane oczy. Elektroniczny zegarek stojący na szafce nocnej wskazywał godzinę dziewiętnastą pięćdziesiąt trzy. To oznaczało, że mama już wyszła do pracy. Przeciągnęłam się i po omacku ruszyłam do włącznika. Nacisnęłam go i pokój zalał się jasnym, rażącym światłem. Na biurku leżała złożona na pół karteczka. Chwyciłam ją.
„Jeśli będziesz chciała, to zrobiłam lasagne, możesz sobie odgrzać. Wyszłam do pracy i nie miałam serca cię budzić. Tylko niczego nie kombinuj. Kocham Cię.”
Rozpoznałam schludne pismo mamy. Z westchnieniem odrzuciłam kawałek papieru na bok. To był dopiero drugi dzień szlabanu, a już miałam serdecznie dość. Niemalże dusiłam się w domu, potrzebowałam trochę wolności. Chciałam wyjść z przyjaciółką na jakieś zakupy i spokojnie spotkać się z Harry’m, by wszystko wyjaśnić bez martwienia się, że w każdej chwil zostanę nakryta na „ucieczce”.
Moja irytacja z każdą chwilą narastała, gdy nagle do moich uszu dotarł dziwny, nieznajomy dźwięk. Brzmiał, jakby ktoś siekał warzywa, przytupując do tego nogą. Wyprostowałam się, nasłuchując, a po moich plecach spłynął zimny pot. Moje ręce w jednym momencie stały się lodowate. Od zawsze panicznie bałam się zostawać sama w domu. Wydawało mi się, że psychopatyczny morderca rodem wycięty z filmu „Piątek trzynastego” przyjdzie z zamiarem zabicia mnie. Teraz byłam niemal pewna, że moje obawy się spełniły.
Nastała głucha cisza. Wciąż stałam w bezruchu, czekając czy coś jeszcze się wydarzy, a gdy już byłam pewna, że to koniec, usłyszałam jak ktoś powoli wspina się po schodach. Nie myślałam co robię, po prostu działałam impulsywnie. Pospiesznie chwyciłam telefon leżący na łóżku i zgasiłam światło. W ciemności czułam się jeszcze gorzej, mój strach narastał. Straciłam resztki pewności siebie. Rozejrzałam się gorączkowo po pokoju, nie zważając na fakt, że tak naprawdę nic nie widzę. Do głowy przychodziły mi tylko dwa miejsca, w których mogłabym się ukryć. Szafa oraz łazienka.
Uznałam, że szafa to kiepski pomysł, ponieważ w moim przypadku była ona wypchana po same brzegi, więc wybrałam drugą opcję. Najciszej jak potrafiłam zamknęłam za sobą drzwi ciasnego pomieszczenia, i kierowana instynktem, ostrożnie wślizgnęłam się za zasłonę prysznica. Usiadłam w brodziku, ignorując to, że jest on mokry. Ścisnęłam komórkę w dłoni,  resztką sił hamując łzy. Jestem pewna, że nigdy w życiu nie bałam się bardziej niż w tamtej chwili. Nie miałam pojęcia kim może być człowiek, który właśnie wszedł do mojego pokoju. Co do tego, że był włamywaczem nie miałam większych wątpliwości – ale mordercą? Właściwie, to chyba wcale nie chciałam wiedzieć.
Zacisnęłam usta w cienką linię i nerwowo wybrałam numer Harry’ego, nie myśląc o fakcie, że jesteśmy pokłóceni.
Nie odbierał. Rozłączyłam się, nim zdążyła złapać mnie poczta głosowa i wykręciłam numer ponownie.
- Halo? – odezwał się zaskoczony już po pierwszym sygnale.
Nigdy nie cieszyłam się na dźwięk jego głosu tak bardzo, jak w tamtym momencie.
- Harry? – wyszeptałam, nie mogąc już dłużej powstrzymać płaczu.
Wciąż starałam się zachowywać jak najciszej.
- A któżby inny? – zapytał z wyraźną irytacją.
- Harry, błagam. Przyjedź. Jestem pewna, że ktoś tutaj jest – wychrypiałam.
- Tutaj, to znaczy gdzie?
- W domu.
- Kto miałby tam być? – drążył.
- Nie wiem, Harry, ale boję się. Ten ktoś się włamał i aktualnie grzebie w mojej sypialni.
- A ty?
- Siedzę pod prysznicem – oznajmiłam, a z moich ust wyrwał się krótki szloch.
Mogłam się założyć, że w każdej innej sytuacji chłopak wybuchnąłby śmiechem, ale tym razem nie czuł się nawet rozbawiony.
- Zostań tam, zaraz będę – powiedział i rozłączył się.
Skuliłam się najmocniej jak potrafiłam, jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Niespodziewanie drzwi otworzyły się. Wstrzymałam oddech. Czułam czyjąś obecność w pomieszczeniu. Przycisnęłam dłoń do ust, by przypadkiem nie wydać z siebie żadnego dźwięku, który mógłby zdradzić moją obecność. Nie wiem ile to trwało, zanim nieznajomy ponownie wyszedł. Oparłam się głową o chłodne płytki i pozwalałam łzom spływać po moich policzkach. Strach zamiast słabnąć, w dalszym ciągu przybierał na sile. Siedziałam tak piętnaście, może dwadzieścia minut, obawiając się, że włamywacz wróci i tym razem mnie zauważy i w tamtym momencie ktoś znowu wszedł do łazienki. Tym razem osobnik pewnie kroczył w moją stronę. Serce podeszło mi do gardła. Zasłona prysznicowa została gwałtownie odsunięta na bok, a mój wzrok wylądował na chudych łydkach. Uniosłam załzawione oczy do góry. Harry patrzył na mnie z wyraźnym zmartwieniem wymalowanym na twarzy.

__________________

No, z tego jestem nieco bardziej zadowolona niż poprzednich, ale to wciąż jeszcze nie to... No i się zaczyna :) Domyślacie się kto może straszyć Ronnie? 
Kolejny rozdział pojawi się w piątek, ze względu na szkołę. Musze zobaczyć jak to jeszcze będzie w roku szkolnym :)

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Serio, wolę komentarze z opinią o rozdziale niż takie typu "PIERWSZA!", albo... "Ja chciałam być pierwsza"

      Usuń
  2. O mój boże to jest świetne! Strasznie mnie zaciekawiłaś tym rozdziałem no bo z początku myślałam, że to Harry do niej się skradał, ale potem.. wow.. Czekam z niecierpliwością na następny! :*
    @VictoriaSweet15

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział !
    I miałam takue same przypuszczenia jak moja poprzedniczka :)
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O MAJ GASZ XD <3 ROZDZIAŁ PRZECUDOWNY <3 Ciekawe kto to mógł być :o Zmartwiony Heri <3 tak słodko <3 i teraz byle do piątku <3 DZIĘKUJĘ <3 /Twoja kochana Emilka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownie :D i te emocje, czy ją znajdzie czy nie :o ja mam przypuszczenia, ze tym włamywaczem moze okazać sie Matt albo Zayn, ale pożyjemy, zobaczymy <3 swietnie! czekam na piątek<3
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. O ja cię. Super rozdział. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super *-* /madziqqaaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Na początku myślałam, że to Harry przyrządza kolacje na przeprosiny, czy coś w tym stylu, a tu szok.
    Czekam na następny, w którym mam nadzieje, że będzie wiele czułości ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny! Na serio, już się nie mogę doczekać piątku <33333

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny ! No , ale ja się nie domyślam , kto może straszyć Ronnie . XD
    Heh.. Do piątku <33
    ☺Moments☻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jedyna osoba która się nie domyśla...

      Usuń
  11. C
    CU
    CUD
    CUDO
    CUDOW
    CUDOWN
    CUDOWNY
    CUDOWN
    CUDOW
    CUDO
    CUD
    CU
    C
    Uwielbiam Cię <3
    Do następnego :***

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wydaje mi się, by to Harry się bawił w straszenie C:
    Podejrzewam Cassie, nie wiem za co..
    Uwielbiam ten ff xx czekam na next ale domyślam się, że teraz ze szkołą nie będzie łatwo tego wszystkiego pogodzić..ale liczę, że Ci się uda xx
    ____________________________
    fryzjerka Louis'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję CI bardzo za zrozumienie, bo bardzo nie lubię być poganiana x Myślę, że dam radę i rozdziały będą się pojawiały tak ze dwa razy w tygodniu.

      Usuń