Veronica's POV
Gwałtownie cofnęłam się o krok, ale zdawałam sobie sprawę,
że ten, kto stał na dole musiał mnie zauważyć, tym bardziej, że zdążyłam
dostrzec jego uniesioną do góry głowę. Gdyby nie to, że miał naciągnięty
kaptur, być może mogłabym zobaczyć jego twarz. O niczym nie marzyłam tak
bardzo, jak tylko o tym, by dowiedzieć się kto tak uporczywie mnie prześladuje.
Z początku niewinne telefony zamieniły się w coś, co prawdopodobnie można już
było nazwać nękaniem i właściwie powinnam zgłosić to na policję, dla własnego
bezpieczeństwa. Sęk w tym, że nie chciałam.
- Ronnie? – usłyszałam zaniepokojony głos po drugiej
stronie aparatu.
Ocknęłam się, a przerażenie zostało zastąpione wręcz
niemożliwą wściekłością.
- Muszę kończyć – wysyczałam przez zęby i ignorując
protesty Harry’ego, wcisnęłam czerwoną słuchawkę.
Odrzuciłam telefon na łóżko, nie dbając o to czy spadnie
na podłogę, czy tez nie i w przypływie złości pospiesznie zbiegłam na dół. Tak
naprawdę nie myślałam co robię, po prostu wzięłam z kuchni pierwszy lepszy,
sporych rozmiarów nóż i całkowicie nieświadomie znalazłam się na dworze. O
dziwo, strach mnie nie paraliżował, jakby wcale go nie było. Rzuciłam się na
tył domu i byłam zaskoczona, że nikogo tam nie było. Przede mną rozciągało się
puste pole, nic poza tym. Tylko jak ktoś tak szybko zdołał uciec? Musiał
przewidzieć mój ruch, albo celowo chciał bym go zobaczyła. Ale po co?
Z moich ust wydobył się histeryczny, niekontrolowany
śmiech. Śmiałam się, chociaż tak naprawdę nie widziałam nic zabawnego w całej
tej sytuacji. Musiałam wyglądać jak wariatka. Moje ręce drżały, sama nie
wiedziałam czy z potwornego zimna, czy może ze strachu, a pot spływał mi po
plecach. Nóż, który jeszcze przed chwilą trzymałam, teraz znajdował się na
trawie. Prawdopodobnie po prostu wyśliznął się z mojej dłoni.
- No dalej, pieprzony psychopato! – wrzasnęłam tak
głośno, że mój głos został zniekształcony przez chrypkę. – Uciekasz? –
roześmiałam się i zrobiłam pauzę.
- Jesteś cholernym tchórzem! Boisz się, że wygram w twoją
własną grę?! – krzyczałam dalej, chociaż nie miałam pojęcia czy owy ktoś mnie
słyszy. Prawdopodobnie nie.
I znów ten śmiech, którego nie mogłam powstrzymać. Serce
biło mi ze zdwojoną siłą i nawet nie wiem, w którym momencie chichot przerodził
się w szloch. Chociaż łzy nie płynęły mi po twarzy, było to tylko kwestią kilku
chwil. Objęłam się ramionami i opadłam na chłodną ziemię. Tępo wpatrywałam się
w swoje bose stopy, a uczucie strachu stopniowo narastało wewnątrz mnie. Dwa
słone strumienie moczyły moją szyję i sweter, ale nie zwracałam na to uwagi.
Nie pamiętam ile czasu spędziłam w takiej
pozycji. Dopiero gdy usłyszałam cichy szelest, który zwiastował czyjąś
obecność poderwałam się na równe nogi, chwytając przy okazji nóż. Odwróciłam
się gwałtownie, a moim oczom ukazała się tak dobrze znajoma postać. Na widok
Harry’ego nie powstrzymywałam się więcej i wybuchłam głośnym płaczem. Upuściłam
narzędzie i pozwoliłam, by przyciągnął mnie do siebie i przytulił do swojej
piersi. Jeśli był zaskoczony, to nie dał tego po sobie poznać.
- Shh, kochanie – szeptał uspokajająco do mojego ucha.
Zacisnęłam dłonie na jego bluzie i zaprotestowałam, gdy
chciał się odsunąć.
- Nie – pisnęłam ze strachem w głosie.
- W porządku – ustąpił i przeniósł moje ręce na swoją
szyję, po czym podciął mi nogi i uniósł mnie do góry.
Oparłam głowę o jego ramię. Kiedy chłopak wnosił mnie do
mojego własnego domu, zdałam sobie sprawę jak bardzo jestem zmęczona i
wykończona tą sytuacją. I w jakiś sposób czułam, że to dopiero początek. Że
czeka mnie coś dużo gorszego niż włamania, pościgi, głuche telefony, czy też po
prostu udane próby wystraszenia mnie.
Harry nie fatygował się z wejściem na górę. Skierował się
do salonu i posadził mnie na sofie.
- Zaraz wracam – powiedział i już go nie było. Nie
zdążyłam go zatrzymać.
Usłyszałam brzęk przekręcanego zamka i po chwili znalazł
się na powrót przede mną. Chwycił mnie w talii i wsunął się pode mnie tak, że
teraz znajdowałam się na jego kolanach. Z ulgą opadłam na jego klatkę piersiową.
Wdychałam jego upajający zapach perfum, próbując się uspokoić. Możliwe, że
zareagowałam zbyt gwałtownie i może wzięłam za bardzo do siebie jakieś głupie
żarty, ale to było dla mnie początkiem jakiegoś chorego koszmaru.
- Co się stało? – zapytał łagodnie.
Westchnęłam ciężko.
- Boję się, Harry – zabrzmiało to jak ciche kwilenie.
Poczułam jak jego ramiona ciaśniej oplatają moją
sylwetkę.
- Jesteś bezpieczna – zapewnił mnie po raz kolejny.
Spojrzałam na niego ze złością. To nie tak, że miałam mu
za złe, że nie może mnie cały czas chronić, niezależnie od tego jak bardzo tego
pragnął, ale denerwowało mnie takie gadanie, kiedy było to kłamstwem.
- Chyba sam nie wierzysz w to, co mówisz – parsknęłam, a
humor powoli mi wracał. No, powiedzmy.
Chłopak nie skomentował tego, wyglądał na zamyślonego.
- Czego się boisz? – wrócił do tematu po chwili
milczenia.
- Ktoś był na moim podwórku.
- Widziałaś kogoś?
- No przecież mówię.
- I dlatego tam poszłaś? – jego spokojny głos powoli mnie
drażnił.
- Tak, a co myślałeś, że zrobiłam, kiedy zastałeś mnie na
tyłach domu? – sarknęłam i zsunęłam się z jego kolan.
Zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju, sama nie wiem
dlaczego. Cały czas czułam na sobie wzrok Harry’ego. W końcu zatrzymałam się
gwałtownie i spojrzałam na niego. Przyglądał mi się z troską.
- Ja po prostu chcę, żeby to się skończyło. Nie zrobiłam
nic złego, więc nie rozumiem. Po co ktoś mi to robi? Po co mnie nęka? –
poskarżyłam się żałośnie, na co
westchnął i podniósł się z miejsca.
Zrobił krok w moją stronę, po czym chwycił mnie za łokieć
i pociągnął tak, że wpadłam na niego. Objął mnie i oparł podbródek na mojej
głowie.
-Znajdę tego żartownisia, obiecuję.
Nie chciało mi się wierzyć, że to tylko żartowniś, ale
nie powiedziałam tego na głos. Podniosłam wzrok i napotkałam ciemnozielone tęczówki
uporczywie wpatrujące się we mnie. Ogarnęła mnie niepohamowana chęć, by
zmierzwić jego i tak już rozrzucone w nieładzie loki. W momencie, w którym
wplotłam dłoń w jego włosy, chłopak pocałował mnie prosto w usta. Było w tym
coś wyjątkowo intymnego, i choć nie jestem w stanie określić czym ten pocałunek
różnił się od pozostałych, to wiedziałam, że w jakiś sposób tym razem było
inaczej.
Jego wargi napierały na mnie coraz mocniej, aż w końcu
przeniósł je na płatek mojego ucha, który delikatnie przygryzł. Jęknęłam i
niezbyt mocno szarpnęłam za miękkie loki.
- Pociągnij jeszcze raz – poprosił błagalnym tonem, nie
odrywając się ode mnie.
Tym razem zrobiłam to nieco mocniej, a z jego gardła
wydobyło się przeciągłe i cholernie seksowne mruknięcie. Do tej pory wiedziałam,
że lubi być dotykany po włosach, ale nie ciągnięty.
Harry wędrował ustami wzdłuż mojej szyi, miejscami
przygryzając skórę. W jednej chwili wbił swoje zęby na tyle mocno, że poczułam
lekkie pieczenie. Wiedziałam, że pozostanie po tym ślad i nieszczególnie mi się
to podobało, bo to oznaczało, że będę musiała to w jakiś sposób ukryć.
- Moja mama odwołała mój szlaban – wymamrotałam
niewyraźnie, ale on widocznie zrozumiał, bo odsunął się.
- Świetnie się składa – uśmiechnął się bezczelnie pod
nosem, jakby coś kombinował i znów mnie pocałował.
Swoją dłoń, która spoczywała na moim biodrze przeniósł na
tyłek i ścisnął jeden pośladek. W ostatniej chwili powstrzymałam jęknięcie, nie
dając mu tym samym możliwości wślizgnięcia się językiem do mojej buzi.
Spróbował kolejnej sztuczki, ocierając się powoli palcami o moją kobiecość. Tym
razem moje wargi rozchyliły się automatycznie, a on wykorzystał okazję.
Wyczułam, że znów się uśmiecha w sposób, który najbardziej do niego pasował.
Nadal nie przestał pocierać moich miejsc intymnych, a ja doskonale to czułam
przez cienki materiał legginsów. Mimo podniecenia i wyraźnej wilgoci, która
wezbrała się w tamtym miejscu, odepchnęłam jego rękę. I wtedy doszedł do mnie
drażniący zapach dymu, dochodzący zza moich pleców czyli od strony kuchni lub
wejścia frontowego.
- Czujesz? – zapytałam.
Harry zmarszczył brwi.
- Co?
Ale po chwili chyba też to poczuł bo ruszył w kierunku
holu, a ja zaraz za nim. Im bardziej się zagłębialiśmy w tamtą stronę, tym
intensywniejsza była woń. Stanęliśmy w progu, a ja w dalszym ciągu nie mogłam
zidentyfikować, skąd może dochodzić ten zapach. Pierwsze co przyszło mi do
głowy, to kuchnia, ale tam wszystko było w porządku. Zerknęłam na stare drzwi
od piwnicy i coś tknęło mnie, by je otworzyć, ale chłopak chyba domyślił się co
chcę zrobić, lub wpadł na ten sam pomysł, bo mnie uprzedził. W momencie, gdy
pociągnął drewnianą powłokę do siebie, buchnął na nas siwy dym.
_______________________
Okej, a więc właśnie wróciłam z wycieczki i nie mam siły kompletnie na nic, więc nie będę się tu rozpisywać. Mam do was tylko jedną, nie aż tak znowu wielką prośbę. Chciałabym, by każdy, kto czyta ten rozdział napisał w komentarzu chociaż głupią kropkę, bo chcę mniej więcej zorientować się ile osób czyta moje opowiadanie. Dla was to chwila, proszę Kochani.
I do zobaczenia za tydzień :)
PS jedna dziewczyna na asku zapytała się, jak macie się do mnie zwracać, więc generalnie... możecie mówić do mnie jak chcecie. Po imieniu, po nicku, nazwie, albo sami coś wymyślcie :)
.
OdpowiedzUsuńW takim momencie? Dlaczego? Fajny rozdział czekam na next :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze xx Uwielbiam to robić
UsuńŚwietny ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial zycze dalszej weny !! :* xoxo
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńJa chce niedziele
OdpowiedzUsuńOj, już mamy niedziele xx
Usuńno wiesz co... przerwałaś w takim momencie...
OdpowiedzUsuńrozdział jest genialny <3 już nie mogę doczekać się kolejnego <3
Chciałaś kropkę więc masz kropkę ;) . :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział nie mogę się doczekać kolejnego. Jesteśmy ciekawa się się wydarzy dalej ;)
Ps. Czy ty zawsze musisz kończyć w takich momentach?! Przez to czekam z niecierpliwością do niedzieli. :)
O to mniej więcej chodzi :)
UsuńNieee. I znowu muszę czekać tydzień :/ genialny rozdział :) tak mi serce mocno biło :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział nie moge sie doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńDo niedzieli ;)
OdpowiedzUsuńBoże, Harry taki cudowny! <3 Na tym rozdziale też się popłakałam..... XD
OdpowiedzUsuńBoże jak ja bym chciała mieć takiego Harry'ego.... Ugh...
Taki opiekuńczy, kochany..... <3
Za jakie grzechy przerywasz w takim momencie?! Co my Ci zrobiliśmy?!
A tak na serio, to świetny, cudowny awww brak słów w ogóle masakra nie wiem jak to napisać, NAJLEPSZY NHGFRDCVBNJKL <3 <3 KC I W OGÓLE KJUYTRFGHJK
~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^
Mam was na sumieniu, omg hahaha x
UsuńBardzo fajny rozdział ;)
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńMasz kropkę haha ^^
W tak serio to jejuuuuu co ja Ci zrobiłam, że karzesz mnie kończeniem w takich momentach i umieraniem przez tydzień w oczekiwaniu na dalszy ciąg? :c
Ogólnie rozdział świetny. Lubię Twój styl pisania :) Ciągle coś się dzieje i w bardzo fajny i dokładny sposób wszystko opisujesz, ale bez żadnej przesady ;)
Harry taki awww ♥
Do następnego! :*
Kolejna kropka . :* jesteś cudowna, wiesz?
OdpowiedzUsuńDość wątpliwe x
Usuńkochana świetnie to piszesz i doprawdy masz mega wyobraźnię. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńSwietny ;) czekam na next :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział. Przerwać w takiej chwili? Jak ty mi możesz to robić? Teraz głupi tydzień czekania! Kocham twój ff tylko Błagam nie zabijaj głównych bohaterów bo ostatnio przeczytałam taki w którym jedna dziewczyna uśmierciła główną bohaterkę. Nie rób tego bo tam się załamałam a twój ff lubię o WIELE bardziej, i nie wiem co zrobię gdy, no wiesz. .. czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuń/ Pauls ♡
świetny rozdział i zgadzam się z moim przedmówcą jak można przerywać w takiej chwili!?!?!?!? hah ale ok "kropka"
OdpowiedzUsuńps uwielbiam cię
Jejkuu, jesteś cudowna. Nwm książkę napisz, czy coś, będę pierwszą osobą, która to kupi. Jestem wielką fanką tego opowiadania, a ty jesteś moją idolką po prostu, jak można pisać tak perfekcyjnie !? Jesteś niesamowita ! Bez wątpliwości, jak zawodowa pisarka. Nie mam pojęcia jakim cudem, dzięki tej historii odłączam się od świata, czekam na next <333
OdpowiedzUsuńMam w planach xx dziękuję, ale proszę. Nie robie nic takiego żeby nazywać mnie idolką :)
Usuń. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdziaał. <3 Harry taki słodki , opiekuńczy i w ogóle .. <3 I musiałaś przerywać w takim ciekawym momencie , ale wiesz co , że ja się już do tego przyzwyczaiłam. Hahah XD
Weny :**
/ Okey.
Boski rozdział:) czekam na next
OdpowiedzUsuńZajjeebisstee
OdpowiedzUsuńOmg! ciekawe kto ją nęka! czekam na nexta
OdpowiedzUsuńJejkuu. Jesteś niesamowita, że mimo szkoły itd dalej dodajesz coś xx Coś co jest świetne, ma ręce i nogi.. c: kilka blogów, które dotychczas czytałam zostało zawieszonych lub usuniętych, beznadziejnie. A Ty dalej piszesz jejkujjejekujejku, kocham Cię <3 XD
OdpowiedzUsuń_______________________
fryzjerka Louis'a
Po prostu to przemyślałam dobrze i wiedziałam na co się piszę, zabierając się za pisanie ff :) Dziękuję Ci skarbie xx
Usuń.
OdpowiedzUsuńKochaam i jeszcze raz kocham ♥
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńKochanie, zasługujesz na coś więcej niż tylko kropkę <3 Rozdział jak zwykle cudowny <3 Heri taki romantic <3 TEN KOLEŚ CHYBA STRACI MORDĘ AHAHAHAHAHAH XD już się nie mogę doczekać następnego <3 po prostu awwwwwww tyyyyyyyle miłości misiu <3 /Twoja kochana Emilka <3
OdpowiedzUsuńSpokojnie, to tylko symboliczna kropka mówiąca "czytam" XDD
Usuń'Ocieramy się o siebie' - Karmelove
OdpowiedzUsuńTak mi się skojarzyło heeeeeeeeeeeee
Pożar w piwnicy super, a dzisiaj na EDB o pożarze hahahahahahhaahaaahahahahhaahhahah
Ronnie strać przytomność, a Hazzuś usta usta :)))
Co tu jeszcze napisać...
CHCE DALEJ I TYLE NARKA ♥
Idź sobie... :))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń♡
OdpowiedzUsuń