Veronica's POV
Spięłam się na dźwięk jego głosu. W pierwszej chwili chciałam uciec, albo schować się za plecami Harry’ego i udawać, że wcale mnie tutaj nie ma. Może dzięki temu uniknęłabym rozmowy, na którą wciąż nie byłam gotowa. Wetknęłam kosmyk włosów za ucho i uniosłam głowę do góry.
- Co cię to w ogóle obchodzi ? – syknęłam.
- Reed, spierdalaj stąd, bo znowu obiję ci mordę. – Harry
i jego bezpośredniość.
Myślę, że Mattowi się to nie spodobało. Zauważyłam jak
zaciska dłonie w pięści siląc się na pozorny spokój.
- Chyba wyraźnie powiedziałem ci wczoraj, że masz trzymać
się od niej z daleka? Coś do ciebie, kurwa, nie dotarło, Styles?– dłoń chłopaka
wskazała na mnie, ale jego wzrok przeszywał Harry’ego.
Chwila, co? Czy on naprawdę miał zamiar dobierać mi
przyjaciół? Nie to, żeby Harry był moim przyjacielem, ale odkąd rozstałam się z
Mattem, były chłopak nie miał do mnie żadnych praw i nie
mógł mnie kontrolować, nawet w najmniejszym stopniu.
- Posłuchaj mnie, raz a uważnie, bo nie mam zamiaru tego
powtarzać – zrobiłam krok w jego kierunku. – Jeśli będę chciała widywać się z
Harrym, to nie będziesz miał żadnego wpływu na to. A teraz, proszę cię, żebyś
stąd odszedł. Porozmawiamy, jak będę miała na to siłę.
Zawiesił na mnie wzrok, zanim się odezwał.
- W porządku, tylko proszę. Bądź ostrożna, Ronnie – jego
głos był szorstki, i sprawiał wrażenie, jakby w ogóle się o to nie martwił.
Kiwnęłam głową. Odszedł, a ja odwróciłam się w stronę
Harry’ego. Widziałam, jak bezczelny uśmiech majaczy na jego wargach, a w policzkach
utworzyły się urocze dołeczki.
- Dlaczego się tak uśmiechasz? – zapytałam, wciąż nie
czując się przy nim pewnie.
- Przyznałaś, że chcesz się ze mną widywać – zachichotał.
Zmrużyłam na niego oczy, ale czułam, jak moje policzki
przybierają czerwoną barwę. Chyba nie powinnam była tego mówić.
- Nie, ja tylko… - zaczęłam, nie bardzo wiedząc, co
powiedzieć, by znów nie palnąć czegoś, co mógłby obrócić przeciwko mnie.
- Ty tylko chcesz mnie widywać. To chciałaś powiedzieć?
- Nie, oczywiście, że nie! – zaprzeczyłam zbyt szybko.
Byłam pewna, że zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Och, daj spokój. Wiem, że chcesz. Każda chce – jego
pewny siebie uśmieszek nie schodził mu z twarzy.
Czy bezczelność Harry’ego miała w ogóle swoje granice?
Odetchnęłam. Wolałam zamilknąć. Nagle przypomniałam sobie, że czeka mnie
szkoła. Zerknęłam na zegarek. Zostało mi siedem minut, by zostawić rzeczy w
szafce i pójść na lekcję chemii. Naprawdę, nie miałam teraz na to ochoty.
- Harry, muszę iść – powiedziałam odwracając od niego
wzrok.
- Nie, wcale nie musisz – odepchnął się od maski
samochodu i otworzył przede mną drzwi od strony pasażera.
Czy on proponował mi wagary?
- Wolałabym nie… Nie chcę mieć problemów – odmówiłam.
Chłopak wywrócił oczami, ale zatrzasnął drzwi.
- W porządku, w takim razie… Do zobaczenia? – tym razem
jego twarz rozświetlił zwyczajny, wesoły uśmiech.
Mam nadzieję, pomyślałam, ale powstrzymałam się przed
powiedzeniem tego. Coś w Harrym mnie intrygowało. Być może jego mroczna aura
sprawiała, że chciałam się czegoś o nim dowiedzieć, poznać go.
- Jasne. Pa, Harry – pomachałam mu, kiedy wsiadał do
samochodu i ruszyłam w stronę budynku szkoły.
Zobaczyłam Cassie stojącą przy wejściu. Przyspieszyłam
trochę kroku, by się nie spóźnić, gdy usłyszałam wołający za mną głos:
- Będę w sobotę, koło siedemnastej.
***
Przeczesałam dłonią wciąż wilgotne włosy i otworzyłam
szafę. Przekopałam wszystkie ubrania, ale i tak nie znalazłam niczego, co
mogłabym włożyć. Nawet nie wiedziałam gdzie zabiera mnie Harry i to tylko
utrudniało mój wybór. Chciałam do niego zadzwonić i zapytać o to, ale nie miałam
jego numeru, więc w końcu zdecydowałam się na czarne legginsy i niebieski top,
który nie odsłaniał zbyt wiele, ale nie wyglądałam w nim też jak wieczna
dziewica.
Długo myślałam nad tym, czy zrobić kreski, ale
odpuściłam. Nie chciałam, żeby Harry
pomyślał, że się dla niego specjalnie stroiłam. Użyłam więc tylko korektora,
tuszu do rzęs i mojego ulubionego błyszczyka. Włosy, które zdążyły już wyschnąć
zostawiłam rozpuszczone, po prostu przerzuciłam je na jeden bok. Do maleńkiej
torebeczki na ramię włożyłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, jak telefon, czy
portfel. Zerknęłam na godzinę. Zegar wskazywał 16:52, więc zbiegłam na dół, do
kuchni.
- Jestem gotowa, mamo. Chciałam ci tylko powiedzieć, że
wychodzę – cmoknęłam ją w policzek i nie czekając na jej odpowiedź, przeszłam
do przedpokoju, gdzie włożyłam na nogi czarne baleriny, dopełniające strój.
Całość prezentowała się nieźle. Nic zbyt szykownego, ale
wciąż zachowywałam schludny i elegancki wygląd.
Moich uszu dobiegło ciche pukanie do drzwi. Zamiast
otworzyć je na oścież i wpuścić Harry’ego, wyślizgnęłam się przez małą szparkę.
Wolałam, by moja mama go nie zauważyła. Skłamałam mówiąc, że wychodzę z Cassie.
Oczy chłopaka podwoiły swoje rozmiary na mój widok.
Głośno przełknął ślinę.
- Ronnie, wyglądasz… - urwał, nie wiedząc co powiedzieć.
- Głupio? – zagryzłam wargę nieco zdenerwowana.
- Nie, absolutnie. Chciałem powiedzieć, że wyglądasz
pięknie – wyjaśnił, a kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze.
- Dzięki – wymamrotałam, czerwieniąc się. – Ty też
wyglądasz całkiem dobrze.
Harry miał na sobie czarne conversy, szare rurki, biały
t-shirt i czarną, sportową marynarkę. Wbiłam wzrok w ziemię. Wciąż mnie
onieśmielał. Nie mogłam powiedzieć, że nadal przechodziły mnie ciarki na sam
jego widok. Myślę, że przestał przerażać mnie przedwczoraj, kiedy w pewnym
sensie znów próbował obronić mnie przed Mattem, ale i tak nie czułam się
całkiem pewnie w jego towarzystwie.
- Tak właściwie, dokąd mnie zabierasz? – zapytałam, kiedy
ruszyliśmy w stronę jego samochodu.
- W sumie, myślałem, że moglibyśmy pójść po prostu coś
zjeść.
- Dla mnie jest w porządku – zapewniłam.
Nim Harry zasiadł za kierownicą, otworzył przede mną
drzwi od strony pasażera. Prawdziwy z niego dżentelmen, mówię całkiem serio.
Cała droga minęła nam na swobodnej rozmowie o muzyce, choć bardzo uważałam na
słowa, by nie palnąć czegoś głupiego. Zauważyłam, że pod tym względem
kompletnie się różnimy. On nie znosił popu, którego ja mogłabym słuchać cały
czas, natomiast rock, który był jego ulubionym gatunkiem wręcz ranił moje uszy.
W restauracji zajęliśmy stolik przy oknie. Na początek
zamówiłam dietetyczną colę, a Harry poprosił o wodę. Gdy spojrzałam na jego
pełne usta, coś mi się przypomniało.
- Skąd wzięło się rozcięcie na twojej wardze? – zapytałam
niepewnie.
Chyba nie spodziewał się tego pytania, bo miał zaskoczoną
minę.
- Potknąłem się i wpadłem na szafkę – skłamał gładko.
Oczywiście, że nie powie prawdy. Możliwe nawet, że nie
chcę jej znać.
- A ja ci nie wierzę – założyłam ręce i oparłam się o
oparcie krzesła.
- W takim razie, to już twój pieprzony problem – warknął
na mnie, a jego humor zmienił się w jednej minucie.
Zrobiło mi się przykro, ale wolałam nie dawać po sobie
tego poznać, więc po prostu całą swoją uwagę skupiłam na menu. Po chwili
przyszedł kelner z naszymi napojami i oboje złożyliśmy kolejne zamówienie, tym
razem na coś do jedzenia. Gdy odszedł, nie bardzo wiedziałam gdzie powinnam
podziać wzrok, więc przeprosiłam Harry’ego i udałam się do łazienki.
Spędziłam kilka minut na staniu i gapieniu się w lustro,
nie zawracając sobie głowy tym, co pomyśli Harry. Kiedy wróciłam zamówione
przez nas dania leżały już na stoliku. Usiadłam kompletnie ignorując chłopaka i
tak jak on, zabrałam się do jedzenia. Nie odzywaliśmy się do siebie dopóki
obydwoje nie skończyliśmy posiłku. Wytarłam usta serwetką, zanim odważyłam się
na niego spojrzeć.
- Przepraszam – bąknął w moją stronę. – Nie powinienem
był się tak do ciebie odzywać.
Przyjęłam to skinieniem głowy i posłałam mu blady
uśmiech. Hary zawołał kelnera i poprosił o rachunek. Zaprotestował, kiedy
zaproponowałam, że zapłacę choćby tylko za swoje zamówienie. Wyszliśmy w nieco
lepszych nastrojach.
- Tak sobie pomyślałem… - zaczął nieco zdenerwowany. – Może
chciałabyś pójść do mnie?
Moje oczy rozszerzyły się na jego propozycję. Czy
chciałam? Oczywiście, że nie! Wolałam myśleć, że dzisiejsze spotkanie nie było
żadną randką, po której Harry zaciągnie mnie do łóżka, tylko zwykłym,
przyjacielskim wyjściem.
- Harry, nie sądzę, żeby to był dobry pomysł – zagryzłam
wargę.
- Miałem na myśli, że moglibyśmy obejrzeć jakiś film, czy
coś. Nie mam zamiaru z tobą spać, Ronnie – zachichotał.
Zarumieniłam się.
Spojrzałam na zegarek w moim telefonie, który wskazywał kilka minut
przed dziewiętnastą. Wciąż nie byłam przekonana, co do jego pomysłu. Bardzo
słabo go znałam i choć wiedziałam, że mogę czuć się przy nim bezpiecznie, to
nadal trochę się go bałam.
- Moja mama będzie się o mnie martwiła. Obiecałam jej, że
wrócę koło dziewiętnastej trzydzieści – wykręciłam się.
Brwi chłopaka zbliżyły się do siebie, a usta wykrzywiły w
dziwnym grymasie, ale przytaknął, otwierając przede mną drzwi do swojego
samochodu. Atmosfera, która panowała podczas podróży była bardzo napięta. Odnosiłam
wrażenie, że Harry czuje się urażony, ale starał się nie dawać tego po sobie
poznać. Na miejsce dotarliśmy jakieś dwadzieścia minut później. Już miałam
rzucić zwykłe cześć, ale Harry mnie uprzedził. Pochylił się nade mną, nasze
usta dzieliło nie więcej, niż dziesięć centymetrów. Bicie mojego serca było
znacznie szybsze, niż zwykle. Zaczęłam głębiej oddychać, by się uspokoić. Chłopak
ostrożnie odpiął mój pas bezpieczeństwa.
- Dobranoc, Veronica – wyszeptał tuż przy moim uchu, po
czym pochylił się jeszcze bardziej, by otworzyć drzwi.
Mrowienie w moim brzuchu nie mijało, kiedy stałam na
ganku i patrzałam, jak odjeżdża. Pomachałam mu jeszcze przed wejściem do domu,
ale chyba tego nie zauważył. Gdy tylko znalazłam się w środku, zobaczyłam moją
mamę opartą o ścianę. Stała z założonymi rękami, a jej mina świadczyła o tym,
że mam kłopoty.
- Cassie trochę wyprzystojniała od ostatniego razu, kiedy
ją widziałam. Nie sądzisz? – zapytała unosząc brwi do góry.
Cholera.
Obiecałam w czwartek więc jest w czwartek. Nie jestem w stanie konkretnie powiedzieć kiedy następny, bo przez urodziny nie wiem czy będę miała czas go w weekend napisać, tak więc umownie postaram się na wtorek, ale możliwe że pojawi się w poniedziałek.
Jeśli macie jakieś pytania związane ze mną lub z moim opowiadaniem zapraszam na ask'a, którego założyłam specjalnie na potrzeby bloga.
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, bo to serio bardzo motywujące i liczę, że nadal będziecie komentować xx
Świetne
OdpowiedzUsuńI Harry aka romantyk xD
Ps.100 lat 100 lat
Ps.z chęcią poczekam na kolejny
~Nati♥
Jejku, dziękuję ♥ Co prawda mam jutro urodziny ale to i tak bardzo miłe <3
UsuńŚwietne i Harry aka romantyk xD
OdpowiedzUsuńPs.Sto lat Sto lat ;*
Ps.2 z chęcią poczekam na next ;D
Sorki że 2 razy ale jakoś tak wyszło xD
OdpowiedzUsuń~Nati♥
Nie ma sprawy xx
UsuńJeju cudny *.* czekam na następny :3
OdpowiedzUsuńO KURDE! Świetnie się rozkręca. Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńMichalina
wczoraj już przeczytałam ale kom. zostawiłam na dxisiaj... Rozdział jest cudny a tobie najlepszego i żebys dalej tak fantastycznie pisała ! :*
OdpowiedzUsuńDziękuje, aż mi się cieplutko zrobiło <3
UsuńBo uwierze, że chciał tylko film oglądać.. XD och ten Harry ~ królowa Majs ♡
OdpowiedzUsuńNie odzywaj się już :))) XDD Harry jest romantykiem :C XDD
UsuńCassie wyprzystojniała xdd Hahaha. Czekam na 4 :*
OdpowiedzUsuńSuper <3 Czekam na następny :D /@69_with_batman
OdpowiedzUsuńSuperrr :D
OdpowiedzUsuńkocham tego harry'ego z twojego frozena :* /piankaz
OdpowiedzUsuń