Veronica's POV
Otworzyłam okno na oścież, by Harry mógł wgramolić się do
środka. Krople deszczu spływały z jego oklapniętych włosów, powodując, że
wyglądał jak mały chłopiec. Uśmiechnęłam się na ten widok. Jego brew powędrowała do góry.
- Coś cię bawi, Veronico? – zapytał niskim głosem.
Zagryzłam wargę, próbując ukryć rozbawienie.
- Absolutnie nic.
Chłopak pochylił się nade mną, by cmoknąć moje usta.
Smakował tytoniem, choć do tej pory nigdy nie widziałam go z papierosem.
- Po co przyszedłeś? – mruknęłam, wdychając zapach jego
perfum.
Zmarszczył brwi i odsunął się.
- Mam sobie iść?
- Cholera, nie! Nie to miałam na myśli – zaprotestowałam
gwałtownie, na co wyraźnie się rozluźnił.
Jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu.
- Chciałem zobaczyć swoją dziewczynę.
Na te słowa moje serce zabiło mocniej, a policzki oblały
się rumieńcem.
- Jesteś sama?
Skinęłam głową.
- Moja mama jest na grillu u znajomych, powinna wrócić
przed północą – oznajmiłam.
- Masz coś przeciwko temu, bym został na noc? – w głosie
Harry’ego wyczułam wahanie.
Druga noc z rzędu spędzona w jego towarzystwie? Och.
- Nie, oczywiście, że nie – westchnęłam z zadowoleniem. –
Ale będziesz musiał poczekać, zamierzałam wziąć prysznic.
- Mogę się przyłączyć? – uśmiechnął się głupawo.
Wywróciłam oczami.
- Zaczekaj tutaj. Wrócę za kilka minut.
Wyjęłam z szafy dawno nieużywaną piżamę z Victoria’s
Secret, którą mama kupiła mi dwa lata temu na obóz, a z szuflady wygrzebałam
czystą bieliznę, po czym udałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie ubranie i
weszłam do kabiny prysznicowej. Ciepła woda działała na mnie kojąco, pozwalała
moim mięśniom rozluźnić się. Wtarłam waniliowy żel pod prysznic w swoje ciało,
a na włosy nałożyłam ulubiony szampon. Starannie spłukałam z siebie pianę i
niechętnie wyszłam spod gorącego strumienia. Wytarłam się miękkim ręcznikiem,
ubrałam przygotowaną piżamę i wyszczotkowałam dokładnie zęby. Rzuciłam okiem na
swoje odbicie w lustrze i opuściłam łazienkę.
Zastałam Harry’ego leżącego na moim łóżku z rękami pod
głową. Wpatrywał się w sufit, ale na dźwięk zamykanych drzwi jego uwaga skupiła
się na mnie. Uśmiechnął się delikatnie.
- Hej – bąknęłam nieśmiało.
- Chodź tu – ton jego głosu był rozkazujący.
Miałam ochotę przewrócić oczami, ale w ostatniej chwili
powstrzymałam ten odruch i po prostu podeszłam do łóżka. Materac ugiął się pod
moim ciężarem. Nie zdążyłam się położyć, bo chłopak chwycił mój nadgarstek i
pociągnął mnie na siebie tak, że wylądowałam na jego brzuchu.
- Dobry wieczór – wymruczał tuż przy mojej twarzy.
Nim zdołałam cokolwiek odpowiedzieć, złączył nasze usta w
słodkim pocałunku. Jego język delikatnie pieścił mój, a nasze wargi pracowały w
idealnej synchronizacji. Zdecydowanie zbyt szybko odsunął mnie od siebie.
Jęknęłam z niezadowoleniem. Zsunęłam się z jego brzucha i pozwoliłam, by ułożył
mnie w swoich ramionach. Leżeliśmy jakiś czas w przyjemnym milczeniu, rzucając
sobie ukradkowe spojrzenia.
- Gemma była moją siostrą – Harry niespodziewanie
przerwał ciszę, zaskakując mnie.
Uniosłam na niego wzrok. Dlaczego teraz mi o tym mówił? Dopiero
po chwili dotarło do mnie, że mówiąc o niej, użył czasu przeszłego.
- Dlaczego powiedziałeś „była”? – zapytałam głupio.
Wyraz jego twarzy pozostawał obojętny, ale podświadomie
czułam, że to tylko pozory.
- Ponieważ nie żyje – oznajmił beznamiętnie.
Zamrugałam kilkakrotnie powiekami. Zrobiło mi się gorąco.
Nie byłam pewna co powinnam zrobić, czy też powiedzieć. W jednym momencie mnóstwo pytań napłynęło mi
do głowy.
- Co się stało? – udało mi się wykrztusić.
Wyczułam jak mięśnie Harry’ego napinają się. Zaczęłam
wodzić palcem po jego żuchwie. Zamknął oczy i westchnął z dziwną mieszanką ulgi
i smutku.
- Mój ojciec był alkoholikiem, dla niego liczyło się
tylko to, żeby się napić – zaczął. – Odkąd pamiętam bił moją matkę, siostrę i
mnie. To, że byłem pięcioletnim chłopcem, a Gemma ośmioletnią dziewczynką wcale
mu nie przeszkadzało. Moja mama zbyt długo mu na to pozwalała, nigdy się nie
sprzeciwiła. Miałem do niej ogromny żal. Gdy trochę podrosłem, zacząłem po
prostu znikać z domu na całe dnie, więc omijało mnie najgorsze. Owszem, dręczyły
mnie wyrzuty sumienia, że zostawiam matkę i siostrę, ale chciałem się od tego
uwolnić. Kiedy miałem czternaście lat, a Gemma siedemnaście, ona również się
sprzeciwiła. Uciekła z domu. Długo nikt nie mógł jej znaleźć, dopiero po około dwóch
tygodniach do naszych drzwi zapukała policja z informacją, że została potrącona
i zginęła na miejscu. Ta sytuacja sprawiła, że moja mama wreszcie uwolniła się
od ojca. Wyprowadziliśmy się, choć wciąż było trudno. Nie mogłem patrzeć na matkę,
obwiniałem ją o wszystko; swoje dzieciństwo, śmierć Gemmy… Ale podświadomie
czułem, że ja też nie jestem bez winy. Żyliśmy w ciągłym stresie, że on wróci,
jednak nie wrócił. Zapił się na śmierć. Po tym nasze stosunki z matką się
poprawiły, choć i tak z domu wyniosłem się z ulgą. Mogłem w końcu
zapomnieć i żyć z dala od tego
wszystkiego.
Nie zdawałam sobie sprawy, że płaczę, dopóki Harry nie
otarł wierzchem dłoni moich łez.
- Nie płacz, skarbie – wyszeptał wprost do mojego ucha, a
jego ramię ciaśniej oplotło moją talię.
- Tak bardzo mi przykro, Harry – wyszlochałam
Wiedziałam, że to ja powinnam pocieszyć jego, a nie on
mnie, ale nie mogłam powstrzymać łkania. Obraz małego, wystraszonego chłopca o
kręconych włosach i zielonych oczach bitego przez swojego o wiele silniejszego
ojca rozdzierał moje serce na tysiąc kawałków.
- Ronnie – jego łagodny głos dotarł do moich uszu.
Uniosłam na niego wzrok, z całych sił próbując pohamować
dwa słone strumienie.
- Dziękuję – wymamrotałam, na co zmarszczył brwi.
- Za co?
- Że mi powiedziałeś.
Uśmiechnął się delikatnie, ale nie odpowiedział. Leżałam
przytulona do jego boku i wsłuchiwałam się w jego regularny oddech, cały czas
odtwarzając w myślach tą samą scenę. Nie pamiętam kiedy łzy przestały płynąć z
moich oczu, ani ile trwaliśmy w takiej pozycji. W pewnej chwili usłyszałam
dzwonek telefonu domowego. Zerwałam się na równe nogi, zostawiając
zdezorientowanego Harry’ego i popędziłam na dół, by odebrać.
- Halo? –wysapałam.
Po drugiej stronie panowała absolutna cisza.
- Halo! – wrzasnęłam zirytowana, powoli domyślając się,
że to znów ta sama osoba.
Usłyszałam nasilające się dyszenie.
- Słuchaj, kimkolwiek jesteś. To przestało być śmieszne
ostatnim razem. Przestań wydzwaniać, albo odezwij się w końcu! – starałam się
ukryć panikę w swoim głosie. Naprawdę zaczynałam się bać.
Odwróciłam głowę, a moim oczom ukazał się Harry kroczący
w moją stronę. Serce podeszło mi do gardła. Wyraz jego twarzy był pytający.
- Wszystko w porządku? – wyszeptał bezgłośnie.
Z wahaniem podałam mu słuchawkę. Zmarszczył brwi, ale
wziął ją ode mnie i przyłożył do ucha.
- Słucham? – wychrypiał nisko.
Zmarszczka na jego czole pogłębiła się i oddał mi aparat.
- Rozłączył się – oznajmił.
Westchnęłam.
- Kto to był?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Od jakiegoś czasu wydzwania do mnie i jedyne
co słyszę po drugiej stronie, to jego ciężki oddech. Zaczynam się naprawdę
martwić.
Harry przyciągnął mnie do siebie i pocałował delikatnie
moje czoło.
- Nie martw się, jakiś dzieciak tylko próbuje cię
wystraszyć.
Jego słowa wcale mnie nie uspokoiły, ale udałam, że jest
inaczej. Pozwoliłam, by zaniósł mnie na plecach z powrotem na górę. Postawił
mnie przy łóżku.
- Harry? – rzuciłam.
Chłopak zwrócił na mnie swoją uwagę.
- Możesz mnie pocałować? – przygryzłam wargę, a moje
policzki zalały się krwistą czerwienią.
Uśmiechnął się szeroko, ukazując dwa urocze dołeczki i
pochylił się nade mną. Niecierpliwie złączyłam nasze usta. Harry ścisnął mój
pośladek i wykorzystał okazję kiedy jęknęłam, by wślizgnąć się językiem między
moje wargi. Przejechał jego koniuszkiem po moich zębach. Całkowicie zatraciłam
się w pocałunku i pozwoliłam mu odsunąć się dopiero wtedy, kiedy zabrakło nam
obu tchu.
- Myślę, że mogę – odparł, nadal szczerząc się od ucha do
ucha.
Posłałam mu nieśmiały uśmiech.
- Która godzina? – zapytał.
Zerknęłam na budzik stojący na szafce nocnej.
- Dwudziesta druga.
Rozmawialiśmy do późna na różne tematy, leżąc w łóżku,
dopóki nie poczułam, że ogarnia mnie senność. Moje powieki zrobiły się
niesamowicie ciężkie i nie pamiętam w którym momencie opadły.
- Śnij o mnie, skarbie – usłyszałam łagodny szept przy
uchu.
I odpłynęłam wtulona w swojego chłopaka.
Rano obudził mnie dźwięk gwałtownie otwieranych drzwi.
- Co, do cholery?! – wrzask mojej mamy postawił mnie na
równe nogi.
_____________
Kolejny rozdział pojawi w... powiedzmy we wtorek x
Świetnyy czekam na następny *,* /Karolina
OdpowiedzUsuńczy tylko ja rycze na opowiesci harrego ;(
OdpowiedzUsuńCZY TY SOBIE MYŚLISZ, ŻE BEZKARNIE BĘDZIESZ PISAĆ TAK CUDOWNE ROZDZIAŁY? <3 NO CHYBA NIE KOCHANA <3 nie mogę się doczekać co się stanie <3 Boziu, cudo <3 / Twoja kochana Emilka <3
OdpowiedzUsuńPrzepraszam hahaha xx
Usuńświetny;o ♥ /madziqqaaa
OdpowiedzUsuńNie no nie mogę !!
OdpowiedzUsuńJak ty możesz pisać takie zajebiste rozdziały ?!
Kochana ty pisz książkę bo twoje opisy są tak realistyczne że nieraz mam wrażenie że to dzieje się naprawdę ! xx
Czekam z niecierpliwościąna next ;)))
Twoja fanka xx
~ Julia Styles xx
Cudo japierdziele jakby matka mnie zobaczyla z harrym np...to jezy XD
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co tam się stanie w następnym hahahahaha ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zwykle :)
Jakbyś nie wiedziała... XDDDD <3
UsuńAasdfepoiuyteghjkmncnxnejdkkk WIEM ŻE SIĘ POWTARZAM ALE KOCHAM CIĘ ZA TEN BLOG!<3 prwyufhjknbb nie wiem co mam napisać, bo opuściła mnie wena ale Ty wiesz że moim zdaniem Twój blog jest wspaniały, cudny i w ogóle <3
OdpowiedzUsuń~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^
Oczywiście że wiem, zawsze to powtarzasz :) <3
UsuńSuper rozdział. Chcę być informowana. Mój ask Kasiaa_a .
OdpowiedzUsuńNie ma problemu :)
UsuńOhh.. Świetny , jestem bardzo ciekawa co będzie w następnym rozdziale <3 Niecierpliwie czekam :)
OdpowiedzUsuń#SR ☺Moments☻
Słodko ;) "Możesz mnie pocałować?" aw!
OdpowiedzUsuńŚwietny <3 czekam na następny ;*
Awww <3 Świetna autorka, czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuń@VictoriaSweet15
O M G. Nie wierzę! Będzie się działo! Xd /Paula
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga. sorryki że nie wszystkie rozdziały komentuje bo jak jestem na tel to nie moge dodatać komentarzy :c <3
OdpowiedzUsuń