Veronica's POV
Tym razem Harry nie otwiera przede mną drzwi w
samochodzie. Widzę, że jest wyraźnie wściekły i choć wiem, że nie na mnie, to i
tak wolę się nie odzywać. Przełykam gulę rosnącą w moim gardle i staram się
powstrzymać ten idiotyczny płacz. Sama nie wiem dlaczego jestem taka poruszona.
Owszem, ten facet mnie pocałował i właściwie Bóg jeden wie co jeszcze planował,
ale to wciąż niewiele. Decyduję się o tym teraz nie myśleć i po prostu wsiadam
do środka. Zapinam pasy i opuszczamy parking. Przez cały ten czas milczymy,
choć czuję na sobie wzrok chłopaka. Opieram się głową o szybę i siedzę w tej
pozycji, dopóki nie zaczynają boleć mnie plecy.
- Znasz tego faceta? – pytam w końcu matowym głosem.
Harry spogląda na mnie, a ja zaciskam wargi, by powstrzymać
ich drżenie.
- Nie – odpowiada wolno.
Spływa na mnie pewnego rodzaju ulga, ale po chwili
przypominają mi się wszystkie jego kłamstwa i sama nie wiem, czy mogę mu
wierzyć. Prawdopodobnie nie.
- Jesteś pewien? – dociekam.
Tylko lekkie skinięcie głowy. Jego wzrok utkwiony jest na
drodze.
- W takim razie skąd on znał ciebie?
Chłopak przeczesuje palcami swoje włosy, psując swoją
fryzurę. Widać, że jest sfrustrowany.
- Nie wiem – mamrocze. Coś podpowiada mi, że tym razem
mówi prawdę, ale i tak czuję, że nie mówi mi wszystkiego. Zapisuję sobie w
głowie, by zadzwonić do Jonnah i o wszystko go wypytać. Nie chcę wysuwać
pochopnych wniosków.
- Zatrzymaj się – zdaję sobie sprawę z tego, jak
desperacko brzmi mój głos.
Harry wygląda na zaskoczonego, ale posłusznie parkuje
samochód na poboczu. Droga jest pusta, w zasięgu mojego wzroku znajduje się
jedynie dwóch rowerzystów, ale są oni wystarczająco daleko. Odpinam swój pas i
z trudem wgrzebuję się na kolana Harry’ego. Ignorując jego zdezorientowane
spojrzenie, wpijam się w jego ciepłe i znajome wargi. Chcę zapomnieć o smaku
tego ohydnego typa.
- Ronnie – chłopak mamrocze w moje usta.
Mimo to, nie odsuwam się od niego. Wręcz przeciwnie. Cały
czas całując go, usiłuję wymacać pokrętło, by opuścić nieco oparcie fotela dla
własnej wygody. Kiedy mi się to nie udaje, z irytacją i gwałtownie odskakuję do
tyłu, naciskając przy tym klakson. Chichoczę i chcę znów złączyć nasze usta,
ale Harry delikatnie mnie powstrzymuję.
- O co chodzi? – mruczę niecierpliwie, gdy zsuwa mnie ze
swoich kolan.
- To ja powinienem zadać to pytanie. Wszystko w porządku?
Kiwam tylko głową.
- Pocałuj mnie, proszę – żądam.
Ale nie robi tego.
- Ronnie… - wzdycha. – Rzucasz się na mnie, bo jakiś
facet cię pocałował. Nie uważasz, że to trochę nie fair?
Pomimo, że jego głos jest miękki i czuję, że próbuje być
ostrożny, to średnio mu to wychodzi. Mam wrażenie, że ktoś właśnie wbił mi nóż
w plecy. Sztywnieję i uparcie walczę ze łzami upokorzenia.
- Okej – szepczę. – Zawieź mnie do domu, proszę.
Nagle na jego twarzy pojawia się zmartwienie i strach.
- Cholera, nie o to mi chodziło. Mam na myśli, że nie
chcę, żebyś czegoś żałowała – wyjaśnia.
Trochę mnie to pociesza, ale jednocześnie brzmi jak marna
wymówka.
- Czego miałabym żałować?
Harry wzrusza ramionami.
- Wyglądałaś, jakbyś miała najpierw zedrzeć ubrania z
siebie, a później ze mnie – żartuje, a ja momentalnie się rumienię, bo
uświadamiam sobie, że rzeczywiście tak było.
Czuję jego dłoń na moim podbródku. Odwraca moją głowę w
swoją stronę i całuje mnie czule.
- Chcesz jechać do mnie? – proponuje.
Znów się czerwienię.
- Niekoniecznie chcę zaciągnąć cię do łóżka – chłopak
chyba zauważa, że opacznie to zrozumiałam.
Kiwam głową, bo i tak nie mam ochoty wracać do domu.
Otrzymuję jeszcze jednego buziaka, nim ruszamy. Staram się zapomnieć o tym,
jaką idiotkę przed chwilą z siebie zrobiłam i po prostu gadam o pierwszym, co
przyjdzie mi na myśl w czasie drogi do jego mieszkania. W końcu zatrzymuje
samochód, a ja nie czekając aż otworzy przede mną drzwi, wyskakuję z niego.
Mina rzednie mi, gdy wchodzimy na klatkę schodową i widzę pnące się do góry
schody, których z całego serca nienawidzę.
- Powinniście pomyśleć o windzie – mamroczę pod nosem, a
Harry wydaje się tego nie słyszeć, bo przyciąga mnie do siebie i całuje
namiętnie.
- Mówiłem już, jak seksownie wyglądasz w tej sukience? –
pyta, ale nie daje mi szansy odpowiedzieć, bo znów przywiera do mnie wargami. –
Chcę cię zobaczyć bez niej. Ale jeszcze nie teraz.
Zanim udaje mi się odezwać, znów mnie uprzedza.
- I to nie znaczy, że będę z tobą spał. Nie dzisiaj –
dodaje i pociąga mnie na górę.
Widok drzwi do jego mieszkania chyba nigdy dotąd mnie tak
nie cieszył, bo wdrapanie się na ostatnie piętro w tych szpilkach było dla mnie
nie lada wyzwaniem. Wchodzimy do środka, a ja zostaję w szoku, gdy zauważam
jaki bałagan tutaj panuje.
- Chyba powinieneś tutaj posprzątać – sugeruję.
Chłopak uśmiecha się z zakłopotaniem.
- Ta, chyba tak – zgadza się ze mną.
Zsuwam z nóg buty, które ustawiam na szafce w przedpokoju
i ruszam za nim. Na podłodze rozrzucone leżą jego ubrania, stół i kanapa w
salonie zawalone są stosem papierów, a w zlewie piętrzą się naczynia.
- Cholera – wymyka mi się. – Chcesz, żebym trochę tu
ogarnęła?
Harry kręci głową.
- W sypialni jest w miarę czysto – mówi i okazuje się to
prawdą. Pokój wygląda jakby od dawna był nieużywany, ale nie komentuję tego.
- Chyba powinnam zadzwonić do mamy.
Zaczynam odczuwać lekkie zdenerwowanie, ale staram się
nie dać tego po sobie poznać.
- Chcesz, żebym zostawił cię na chwilę samą?
Zagryzam wargę.
- Jeśli to nie problem.
Właściwie planuję jeszcze porozmawiać z Jonnah, ale tego
już nie mówię.
- Okej, i tak mam jeszcze robotę do skończenia. Będę w
salonie – oznajmia i całuje mnie krótko, po czym wychodzi.
Opadam z westchnieniem na starannie pościelone łóżko i
wygrzebuję z kopertówki, którą cały czas trzymałam w dłoni telefon. Najpierw
wybieram numer mamy i dopiero kiedy odbiera, przypominam sobie, że przecież
jest z państwem Blakely.
- Halo? – słyszę jej chłodny głos w słuchawce.
Biorę głęboki oddech.
- Cześć mamo – zaczynam niepewnie.
- Och, Ronnie – wyraźnie łagodnieje, zaskakując mnie tym.
- Naprawdę bardzo przepraszam, to nie była wina Harry’ego
– staram się go usprawiedliwić. – Ja go poprosiłam, żebyśmy wyszli, bo miałam
pewną bardzo ważną sprawę do załatwienia – kłamię.
Krótka cisza, która zapada między nami potęguje mój
niepokój.
- W porządku –
mówi tylko.
Przez chwilę myślę, że żartuje, albo że się
przesłyszałam.
- Co?
- Powiedziałam w porządku – powtarza.
Mrugam kilkakrotnie powiekami.
- Jesteś pewna? –wciąż nie wierzę, że poszło tak łatwo.
Zdecydowanie zbyt łatwo.
Mama wzdycha.
- Tak, jestem całkowicie pewna – burczy.
Och.
- A mogłabym zostać u Harry’ego na noc? – próbuję swojego
szczęścia jeszcze raz.
Wprawdzie nie obgadałam z nim jeszcze tej kwestii, ale
jestem pewna, że nie będzie miał nic przeciwko temu.
- Jutro jest szkoła – waha się.
- Wiem, ale wstanę wcześnie i przyjadę do domu, by zdążyć
się przebrać i tak dalej – zapewniam. – Poza tym nie mam jutro żadnych kartkówek
ani sprawdzianów i wczoraj odrobiłam lekcje.
- No dobrze – poddaje się.
- Kocham cię mamo – mówię przymilnie.
- I tak musimy porozmawiać na ten temat w domu. Po prostu
teraz jestem zajęta – zastrzega mnie.
- Pa! – rzucam i się rozłączam.
Uśmiechając się z zadowoleniem do siebie, odszukuję numer
Jonnah w kontaktach i wciskam zieloną słuchawkę. Odczekuję chwilę, aż łapie
mnie poczta. Próbuję jeszcze raz, ale znów to samo. Postanawiam odpuścić i
decyduję się porozmawiać z nim jutro w szkole. Zostawiam telefon na łóżku i idę
do salonu, gdzie zastaję Harry’ego, siedzącego w tej stercie papierów z
laptopem na kolanach. Staję w progu i chrząkam znacząco, by zwrócić na siebie
jego uwagę. Podnosi wzrok i posyła mi cierpki uśmiech.
- Już kończę – mówi.
- Okej – mamroczę i zbliżam się do niego.
- I jak? Będę żywy? – pyta pół-żartem pół-serio.
- Chyba tak – odpowiadam.
Zdejmuję laptopa z jego kolan i sama się na nich
usadawiam bokiem do niego. Opieram swoją głowę o jego klatkę piersiową i
uświadamiam sobie, jak bardzo zmęczona jestem. Chłopak przyciąga mnie jeszcze
bliżej siebie i całuje lekko w skroń.
- Która godzina? – Wydaje mi się, że jest już późno, bo
się ściemnia, ale przecież dopiero co wyjeżdżaliśmy z domu.
- Wpół do szóstej – odpowiada. – Jesteś głodna?
Przytakuję skinieniem głowy.
- Zamówię pizzę – proponuje, a ja odpowiadam mu lekkim
uśmiechem.
Półtorej godziny później leżę rozwalona na kanapie z
pełnym brzuchem, aż mi niedobrze, kiedy Harry próbuje ogarnąć bałagan. Czuję
się zaskakująco swobodnie w jego mieszkaniu i
towarzystwie. Rozmawiamy o wszystkim i o niczym, nie ma między nami
żadnej bariery, ale nie poruszamy żadnych tematów, które doprowadziłyby nas do
kłótni.
- Masz coś przeciwko wspólnemu prysznicowi? – pyta nagle,
a na jego twarzy pojawia się szelmowski uśmieszek.
Rumienię się.
- Tak – odpowiadam krótko i podnoszę się z miejsca.
Chłopak wzdycha z udawanym smutkiem.
- Jeśli będziesz chciała się umyć, ręczniki znajdziesz w
szafce pod umywalką – mówi mi.
Kiwam głową i postanawiam wykorzystać czas, w którym jest
zajęty. Zamykam się w łazience i z ulgą zrzucam z siebie niewygodną sukienkę oraz
bieliznę. Rzucam ubrania w kąt i wchodzę pod strumień gorącej wody, która
rozluźnia moje mięśnie. Z wielkim trudem wychodzę spod prysznica po dziesięciu
minutach. Wyciągam pierwszy z brzegu ręcznik i dokładnie się nim wycieram, po
czym orientuję się, że Harry nie dał mi żadnych ubrań na zmianę. Przeklinam go
w myślach i wystawiam głowę za drzwi.
- Harry? – wołam, ale odpowiada mi głucha cisza.
Po chwili wychodzi z sypialni.
- Wszystko w porządku? – pyta.
- Tak, tylko… Czy mógłbyś dać mi jakieś ubrania? –
zagryzam wargę.
- Chodź – mówi.
Przez chwilę stoję w miejscu, ale w końcu chwytam
ręcznik, owijam się nim i idę za nim do sypialni. Chłopak zamyka za mną drzwi i
podaje mi czystą parę bokserek oraz o wiele za dużą koszulkę. Biorę ubrania z
jego ręki.
- Co robisz? – Czuję się zdenerwowana, kiedy tak lustruje
mnie wzrokiem.
- Nic – odpowiada z bezczelnym uśmiechem.
- Możesz mnie puścić, żebym mogła przebrać się w
łazience? – proszę.
- Nie.
- Słucham?
- Nie – powtarza.
Przełykam głośno ślinę.
- Chcę żebyś przebrała się przy mnie – dodaje i siada na
łóżku. Cały czas się na mnie gapi.
- Harry, proszę, nie – wiem, że brzmię głupio, ale
naprawdę nie chcę się przy nim ubierać. To dla mnie krępujące.
Zerkam kątem oka na drzwi, szacując w myślach czy zdążę
mu umknąć, ale chyba nie robię tego tak dyskretnie jak chciałam, bo on tylko
kręci głową.
- Nawet o tym nie myśl – mówi, machając kluczem.
Cholera.
- Proszę – staram się, by mój głos był płaczliwy z
nadzieją, ze zrobi mu się mnie żal, ale to nie działa.
- Ronnie, po prostu się przebierz – mówi.
Zamykam oczy i klnę w duchu na siebie, że po prostu nie
włożyłam z powrotem tej cholernej sukienki. Harry wstaje z łóżka i podchodzi do
mnie. Zabiera ubrania z moich rąk i pochyla się nade mną, by złączyć nasze
wargi. Oddaję mu pocałunek, na którym skupiam całą swoją uwagę, podczas gdy on
zdejmuje moje dłonie z ręcznika, co skutkuje tym, że materiał zsuwa się na
ziemię. Chcę się odsunąć, ale chłopak nie pozwala mi na to. Cały czas mnie
całuje, ale wiem, że jego oczy są otwarte i że na mnie patrzy. W końcu odrywa
się ode mnie i taksuje wzrokiem moje całkowicie nagie ciało. Czerwienię się.
- Nie masz się czego wstydzić – szepcze.
Nadstawia w moją stronę rozłożony t-shirt. Pospiesznie
wsuwam ręce w rękawy i z ulgą przyjmuję, że materiał wreszcie mnie zakrywa.
Zabieram mu jego bokserki i ubieram je najszybciej jak potrafię, po czym
odsuwam się od niego.
- Czemu to zrobiłeś? – pytam z wyrzutem.
- Bo jesteś piękna – wzdycha. – I chcę, żebyś wreszcie w
to uwierzyła. No i chciałem popatrzeć – szczerzy się.
Wywracam oczami, ale nie mogę się nie uśmiechnąć.
- Co powiesz na jakiś film? –sugeruję, zmieniając temat.
Harry przytakuje głową.
- Ale najpierw pójdę wziąć prysznic.
- Zaczekam.
Leżę zakopana w miękkiej pościeli, gdy chłopak wraca z
laptopem pod pachą. Ku mojemu nieszczęściu, jest całkowicie ubrany.
Usadawiamy się wygodnie, ja w jego objęciach i przez
chwilę wykłócamy się co obejrzeć. Uparcie obstaję przy komedii romantycznej,
lub jakimś dramacie, a on próbuje namówić mnie na horror. W końcu odpuszcza,
ale wyraża swoje niezadowolenie, kiedy wybieram „Ostatnią piosenkę” z Miley
Cyrus w roli głównej.
- Już sama nazwa brzmi tandetnie – komentuje, ale uciszam
go.
Na szczęście podczas filmu siedzi cicho i sprawia
wrażenie całkiem zainteresowanego. Uśmiecham się do siebie. Gdzieś w połowie
głowa zaczyna mi ciążyć i opada bezwładnie na jego klatkę piersiową. Walczę ze
zmęczeniem, ale przegrywam i w końcu zaczynam powoli zasypiać. Nieświadomie
zaczynam coś niewyraźnie mamrotać. Jak przez mgłę czuję coś na ustach, chyba
jest to palec.
- Shh, jestem tutaj. Śpij, maleńka – miękki szept
Harry’ego to ostatnie co słyszę, nim tracę świadomość.
_________________
Dzień dobry kochani moi.
Po przeczytaniu wszystkich komentarzy pod poprzednim rozdziałem jestem naprawdę wzruszona. Jesteście naprawdę najlepsi. Wróciła mi wena i chęć do pisania dzięki wam, dziękuję!
Ten rozdział jest nieco dłuższy od poprzednich i pisało mi się go bardzo lekko, więc mam nadzieję, że efekty są widoczne i zadowalające.
Do następnego x
Cudowny.pisz dalej.Nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńKochamy Cię ♥
OdpowiedzUsuńNie bardziej, niż ja was x
UsuńChciałabym pisać tak jak ty <3 Najlepsze fanfiction jakie można przeczytać! Tylko na to dzsiaj czekałam i niewiem jak przeżyję kolejny tydzień, żeby w kolejną niedzielę znów przeczytać nowy rozdział <333 Czasem czytam twoje rozdziały po kilka razy bo tak mi się podobają :))) Cudo, cudo i jeszcze raz cudo <33333
OdpowiedzUsuńJeju, nigdy bym nie pomyślała że to co sama wymyślam może tak na kogoś działać.
UsuńCudowny rozdzial.
OdpowiedzUsuńCieszymy sie ze ci wena wrocila.
LUIZO, JAK MOGŁAŚ WPAŚĆ NA TAK DURNY POMYSŁ JAKIM BYŁ ZAWIESZENIE TEGO NIESAMOWITEGO FF?! DZIEWCZYNO, TY MASZ PRAWDZIWY TALENT, PO PROSTU PISZESZ JAK NIE Z TEJ ZIEMI <3 A I ROZDZIAŁ CUUDOWNY <3 HERI JAKIE BRUDNE MYŚLI MMM XDD KOOCHAM CIĘ KOCHANIE I KOOCHAM TO OPOWIADANIE <3 DLA MNIE NIE MA LEPSZEGO FF <3 JESTEŚ NAJLEPSZA <3 JESZCZE RAZ KC FOREVER <3 /Twoja kochana Emilka <3
OdpowiedzUsuńPs CZEKAM Z NIECIERPLIOWŚCIĄ NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ <3
Zaczęłam czytać tego bloga niedawno a już się w nim zakochałam <3
OdpowiedzUsuńOooooo! *.* Wspaniały jest! Kurcze jak słodko!
OdpowiedzUsuńMama taka dobra... coś się kroi?
Cieszę się, że Harry się poprawia, bo zaczynałam go nie lubić :3
I ciesze się też, że w siebie uwierzyłaś :* Bo naprawdę jesteś świetna i niesamowicie dobrze czyta się Twoje opowiadanie :* Jest takie lekkie i swobodne, nic na siłę :)
A jeszcze jak Harry jest taki milutki, a mi gdzieś w tle leci świąteczna reklama... to nie dość, że czuję już te święta, to do tego aż się cieplutko na serduchu robi ^^
Pozdrawiam i weny ♥
Świąteczna atmosfera nawet na frozenie widzę x
UsuńAaa kiedy Ciąg dalszy??? =D
OdpowiedzUsuńW niedzielę jak zawsze :)
UsuńJejku. Jejku. Jejku. ♥
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię tego filmu, ale co tam..
jeeejku. cieszę się, że wena wróciła :) x
Ashley prowadzi pamiętnik,w którym zapisuje swoje marzenia: te małe i te większe.Niall w magiczny,niezrozumiany mu sposób dowiaduje się o nich i pragnie przyczynić się do ich spełnienia.Dzięki niemu...do życia Ashley powraca śmiech i radość.Dzięki niemu...Ashley zapomina o swojej chorobie.
OdpowiedzUsuńhttp://WITHOUT-DEPENDING.blogspot.com/