Veronica's POV
Brunet, który właśnie podszedł do naszego stolika
wyglądał na zirytowanego, dopóki nie spojrzał na Cassie. Uśmiechnął się
bezczelnie pod nosem, zanim się odezwał.
- Teraz już wiem, co cię tutaj zatrzymało.
Dla odmiany, teraz policzki mojej przyjaciółki przybrały
barwę buraka. W jej oczach zamajaczyło przerażenie, co zasiało ziarno niepokoju
w moim sercu. Harry wywrócił oczami.
- To tylko Zayn, nazywany w naszym towarzystwie ciotą –
zaśmiał się, a jego kolega niezbyt mocno uderzył go w ramię, przypatrując się
Cas z dziwną satysfakcją.
- Ał – Harry potarł to miejsce, udając, że naprawdę go to
zabolało
Zauważyłam, jak moja przyjaciółka gapi się na Zayna.
Wyglądała, jakby miała zamiar go zabić. Kopnęłam ją dyskretnie w kostkę pod
stołem. Momentalnie zamknęła buzię, i spuściła zawstydzona wzrok.
- Właściwie, to właśnie wychodziłyśmy – wymamrotała,
podnosząc się z siedzenia.
Serio chciała już iść?
Rzuciłam jej pytające spojrzenie, ale zignorowała to. Zawołałyśmy
kelnerkę, prosząc o rachunek i zapłaciłyśmy. Niechętnie wstałam i rzuciłam
chłopakom przepraszający uśmiech, w nadziei, że Cassie jeszcze zmieni zdanie. Niestety,
przeliczyłam się. Ruszyłyśmy w stronę wyjścia, kiedy poczułam, jak dłoń
Harry’ego wciska w moją niewielką,
zmiętą karteczkę, którą zdziwiona wepchnęłam do kieszeni spodni, w zamiarze
otworzenia jej dopiero w domu. Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, bo
przyjaciółka niemal siłą wypchnęła mnie z kawiarni.
- Możesz mi wytłumaczyć, dlaczego nagle tak ci się
spieszy? – zaparłam się stopami o ziemię.
Cassie wydała z siebie ciche jęknięcie.
- Później ci wytłumaczę, tylko błagam. Jedźmy stąd –
pociągnęła mnie do samochodu.
Zdezorientowana, ale i zaniepokojona wsiadłam do środka.
Uparcie wpatrywałam się w dziewczynę, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia, ale
ona po prostu uparcie milczała.
Po kilku minutach jazdy, zatrzymała samochód na poboczu i
odetchnęła z ulgą, mimo to wyglądała na wystraszoną. Położyłam delikatnie dłoń
na jej ramieniu. Chciałam, by trochę się uspokoiła i powiedziała wreszcie, co
zaszło w Starbucksie, ale wolałam nie naciskać. Milczała jakiś czas,
doprowadzając mnie tym do szału.
- Wszystko w porządku? – zapytałam ze zniecierpliwieniem.
- Tak, po prostu chyba już gdzieś go widziałam, ale może
to nie on – wymamrotała pod nosem i zapaliła znów silnik.
Całą drogę przypatrywałam się przyjaciółce, szukając
jakiś oznak do zmartwienia. Poza tym, że zmarkotniała nic nie znalazłam.
Wysadziła mnie pod domem i odjechała bez pożegnania. Stałam jeszcze chwilę na
ganku oniemiała, zanim nie weszłam do środka. Zdjęłam buty i ruszyłam do
kuchni. Ucieszyłam się na widok taty, bo ze względu na to, jak dużo pracował,
rzadko się widywaliśmy. Podeszłam do stołu, przy którym siedzieli rodzice i
opadłam na jedno z dwóch wolnych krzeseł.
- Co słychać, kochanie? – zagadnęła mama, uśmiechając się
przy tym.
Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc czy powinnam im opowiedzieć
o dzisiejszym zajściu. Ufałam rodzicom i zawsze rozmawialiśmy na każdy temat,
mogłam się zwrócić do nich z problemem, który pomagali mi rozwiązać, ale
stwierdziłam, że tym razem to nie ich sprawa. Wzruszyłam ramionami obojętnie,
odpowiadając, że wszystko w porządku
- A jak wam minął dzień?
- Tak właśnie rozmawialiśmy… Może zaprosilibyśmy Matta
gdzieś na weekend? Pojechalibyśmy całą czwórką na narty, lub gdzieś indziej,
jeśli masz ochotę – zaczął tata, a ja od razu wywróciłam oczami.
Błagam, wszystko, tylko nie to. Dlaczego akurat teraz
wszyscy chcą o nim rozmawiać? Nie bardzo wiedziałam, jak mam uniknąć tematu i
co powiedzieć, żeby nie zrobili mi przesłuchania oraz wykładu o chłopakach.
Zagryzłam wargę i odpowiedziałam po chwili wahania:
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Nie jesteśmy już
parą.
Zaskoczenie pomieszane z rozczarowaniem malowało się na
ich twarzach. Zdążyli dobrze poznać mojego byłego chłopaka i bardzo go
polubili, ale nie mieli wpływu na tą sytuację.
- Co się stało? – mama zmarszczyła brwi.
Starała się brzmieć delikatnie, ale marnie jej to
wychodziło. Nie zamierzałam opowiadać o tym, jak zostałam zdradzona więc
pocisnęłam im bajeczkę, że pierwsza fascynacja minęła i samo wyszło.
Pokiwali głowami, jednak w tym geście nie było
zrozumienia. Chciałam przerwać ten niezręczny moment i poszłam do swojego
pokoju. Była dopiero czternasta, a ponieważ jutro czekała mnie szkoła –
zabrałam się za zadania domowe. Ślęczałam nad nimi ponad dwie godziny, kiedy
przypomniałam sobie o karteczce od Harry’ego. Odłożyłam długopis i sięgnęłam do
kieszeni. Rozwinęłam papier, a moim oczom ukazał się rząd cyferek. Domyśliłam
się, że to jego numer telefonu. Nie miałam tylko pojęcia w jakim celu mi go
dał. Chciał, bym zadzwoniła, czy zależało mu żebym go miała, ot tak, po prostu?
Wpatrywałam się w schludne pismo chłopaka. Nagle
uświadomiłam sobie, że przecież on może wiedzieć, co zaszło pomiędzy Cassie a
Zaynem. Bo coś zaszło, prawda?
Chwyciłam swojego iPhone’a i wykręciłam jego numer. Harry
odebrał po trzecim sygnale.
- Słucham?! – usłyszałam mocno zirytowany głos, który był
zagłuszany przez muzykę w tle.
Och.
Harry's POV
Siedziałem wkurwiony bez konkretnego powodu przy barze, wlewając w siebie alkohol w postaci trzeciego drinka, ale byłem już na tyle przyzwyczajony, że nie przyniosło to żadnych skutków. Barmanka zagadywała mnie co chwilę. Była całkiem ładna, ale zbyt sztuczna, a jej piskliwy głos ranił moje uszy, więc cały czas starałem się ją zbyć. Nie miałem pojęcia gdzie jest Zayn. Ulotnił się po wyjściu ze Starbucksa, ale myślę, że to nawet dobrze. Wydawał się dziwny, jakby satysfakcję sprawiało mu spłoszenie Ronnie i jej przyjaciółki.
Moja komórka rozdzwoniła się, drażniąc mnie jeszcze
bardziej. Przeciągnąłem palcem po ekranie, zerkając przy tym na numer. Nie
znałem go.
- Słucham?! – warknąłem, unosząc się bardziej, niż miałem
to w zamiarze.
- Um… Harry? - odezwała się osoba po drugiej stronie.
Od razu rozpoznałem jej głos. Veronica. Zrobiło mi się
głupio, że na nią naskoczyłem i natychmiast złagodniałem.
- Cześć, królewno – uśmiechnąłem się pod nosem, wyobrażając
sobie jak rumieni się na moje słowa.
Lubiłem ją zawstydzać, była wtedy taka niewinna. Barmanka
niedyskretnie podsłuchiwała, na co rzuciłem jej nieprzyjazne spojrzenie.
- Hej – bąknęła Ronnie pod nosem.
Poczułem, jak złość ze mnie uchodzi. Taka sytuacja
zdarzyła mi się pierwszy raz. Owszem, wcześniej podobały mi się dziewczyny, ale
spotykałem się z nimi tylko w jednym celu. Tym razem chciałem zobaczyć
Veronicę, by móc widzieć jak się uśmiecha, czy też rumieni.
- Wszystko w porządku? – zapytałem, nadal uśmiechając się
do siebie.
- No… Nie, nie do końca – czułem, że wyraźnie się wahała.
– Możemy pogadać?
Zmarszczyłem brwi. Zabrzmiało to poważnie, jakby była
zmartwiona.
- Oczywiście. Ale wolałbym nie przez telefon. Mam wpaść?
– zaproponowałem.
- Nie! – krzyknęła, jakby to było najgorsze, co mógłbym
zrobić.
Zaśmiałem się i zaproponowałem, żeby przyjechała do baru,
w którym się znajdowałem. Zgodziła się i obiecała być za piętnaście, góra
dwadzieścia minut. Zdawałem sobie sprawę, że może to nie najlepsze miejsce dla
dziewczyn w jej wieku, ale przy mnie była bezpieczna.
Zdążyłem dokończyć drinka i zamówić następnego, obiecując
sobie, że to już ostatni, kiedy u szczytu schodków zobaczyłem wystraszoną
Ronnie. Jej długie, czarne włosy, które zazwyczaj zostawiała rozpuszczone, tym
razem spięła w niedbałego koka. Nieumalowana i w luźnych ubraniach wyglądała
najbardziej uroczo. Jak tylko wypatrzyła mnie wśród ludzi, ruszyła w moją
stronę, niepewnie rozglądając się na boki. Posłałem jej uspokajający uśmiech,
widząc jak przepycha się pomiędzy spoconymi ciałami. Poklepałem stołek barowy
obok siebie, zachęcając ją by usiadła.
- Nie moglibyśmy porozmawiać w bardziej przyjaznym…
lokalu? – zapytała Ronnie, zajmując krzesło.
- A co jest nie tak z tym miejscem? – wzruszyłem
ramionami.
Nie odpowiedziała, ale zauważyłem, jak się wzdrygnęła.
- O czym chciałaś ze mną porozmawiać? – spojrzałem na nią
z zaciekawieniem.
Zrobiła kilka głębokich wdechów, nim się odezwała.
- Słuchaj, jesteś przyjacielem Zayna, prawda?
Zmarszczyłem brwi. Czy ona serio miała zamiar gadać ze
mną o Zaynie?
- Można tak to nazwać – odparłem wymijająco, nie chcąc
zdradzać jej szczegółów naszych nieco napiętych relacji.
Zdziwiło mnie, kiedy zamiast wypytywać o co chodzi, ona
po prostu kontynuowała.
- Odniosłam wrażenie, że Cassie go zna… - zrobiła krótką
przerwę.
Więc miałem racje? Cóż, na to wychodzi. Ale niech mi ktoś
wyjaśni, co ja mam z tym wspólnego?
- No i? – rzuciłem jej pytające spojrzenie.
Veronica jęknęła z irytacją. Zwróciłem uwagę, jak wierci
się na krześle. Nie czuła się tu dobrze, więc zmieniłem zdanie i zapragnąłem ją
stąd zabrać.
- No i powiedz mi wszystko, co wiesz. Cassie wyraźnie się
go boi, a ja chcę jej pomóc – zmroziła mnie wzrokiem, jakby to była moja wina.
Zastanowiłem się chwile nad tą sytuacją. Wziąłem łyka
drinka i podsunąłem go Ronnie, ale pokręciła tylko głową. Starałem się
przypomnieć sobie, skąd ci dwoje mogliby się znać, ale nic nie przyszło mi do
głowy.
- Przykro mi, księżniczko, ale chyba nie mogę ci pomóc –
westchnąłem, uśmiechając się pod nosem.
Dziewczyna słysząc moje określenie, momentalnie
zaczerwieniła się i spuściła głowę. Unikała kontaktu wzrokowego. Nie ukrywam,
że sprawiało mi to satysfakcję. Chwyciłem ostrożnie jej podbródek między kciuk,
a palec wskazujący i uniosłem jej głowę do góry. Wciąż uciekała spojrzeniem.
Nachyliłem się powoli w stronę Ronnie i wyszeptałem, tuż przy jej uchu:
- Nie wstydź się.
Przysunąłem się nieco bliżej. Wydała z siebie cichutki,
prawie niesłyszalny jęk.
- Harry – wychrypiała, starając się mnie odsunąć. –
Harry, muszę wracać do domu. Powiedziałam mamie, że będę za nie więcej, niż godzinę
– jej dłonie coraz mocniej napierały na moją klatkę piersiową.
Oddech Ronnie był ciężki. Zadowolony z siebie, że tak na
nią działam, zabrałem rękę i oddaliłem się.
- Przyjechałaś samochodem? – rzuciłem niby od niechcenia,
ale uważnie ją przy tym obserwowałem.
- Nie, złapałam autobus. Dlaczego pytasz? – jej głos wciąż
drżał.
- Chodź, odwiozę cię do domu – zaproponowałem, wstając z
miejsca.
- Piłeś – skrzywiła się, jakby to było coś, czego
wcześniej nie robiłem.
Wzruszyłem tylko ramionami. Nie była zadowolona, ale rzuciłem
barmance odpowiedni banknot i razem wyszliśmy z lokalu, przed którym stało
mnóstwo najebanych typów. Kilku z nich zagwizdało na widok Ronnie, a jeden z
nich klepnął ją w tyłek. Veronica pisnęła przestraszona. Moim ciałem wstrząsnął
gniew. Popchnąłem delikatnie ją za siebie i zrobiłem krok w stronę
rechotającego faceta. Miałem ochotę mu wpierdolić, ale nie chciałem wystraszyć
dziewczyny, więc zacisnąłem szczękę.
- Masz, kurwa, jakiś problem, fiucie? – dzieliło mnie od
niego tylko pół metra, więc z łatwością mogłem przewrócić go na ziemię jednym
ciosem.
Natychmiast wokół nas zebrała się grupka pijanych typów.
- Twoja dziewczyna ma ładne usta, idealne do… - nie
zdążył do kończyć, bo wziąłem zamach i przypierdoliłem mu w twarz.
- Kurwa! – zaklął, potykając się o własne nogi i
przykładając dłoń do nosa, z którego sączyła się krew.
No to na początek przepraszam, że nie dodałam rozdziału wczoraj, jak obiecałam, ale musiałam go całkowicie przerobić, bo do głowy wpadł mi inny pomysł. Mam nadzieję, że to nie jest problem xx
Następny pojawi się najprawdopodobniej w czwartek.
Jeśli macie pytania zapraszam tutaj. Do następnego x
Harry ty idioto ;c
OdpowiedzUsuńKiedy 6?
OdpowiedzUsuńwystarczyło przeczytać to, co jest pod rozdziałem ;)
UsuńDopiero zaczęłam czytać, ale coraz bardziej mi się podoba :) Czekam na next.! :) xoxo
OdpowiedzUsuńwłaśnie natknełam sie na Twojego bloga i musze przyznać że bardzo mnie zainteresował ;3 przeczytałam wszystkie rozdziały i czuje niedosyt ;p czekam z niecierpliwością na czwartek ^_^
OdpowiedzUsuńDjnchdhdbudjdn *-*
OdpowiedzUsuńJejku. Jak ja uwielbiam takiego Harry'ego połączonego z.poukładaną dziewczyną. Jak zawsze super. Czekam na 6!
strasznie wciąga :)
OdpowiedzUsuńOjejuuuu cudowne czekam na next dziekuje ze mi to ktos polecil! ;o
OdpowiedzUsuńKrótki!!! Czekam na następny rozdział ^^ Daj znać jak już będzie na ask.fm/SWEETmalinova Proszęęę!!!!
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy xx Krótki, bo trzeba było urwać w odpowiednim momencie x
UsuńNo i doczekałam się troszkę więcej opisów <3 To chyba najlepszy jak do tej pory twój rozdział :3
OdpowiedzUsuńCassie... Hm... Jej dziwne zachowanie mnie zadziwia...Dlaczego chciałaś zabić wzrokiem Zayna XD ?
Choć może z drugiej strony, Zayn jej coś zrobił? : oo
Harry... Tu nic nie trzeba pisać, po prostu taki tam sobie Bad Boy z przeszłością... :) + Ta akcja na końcu hahah XDD Dobrze mu przypieprzyłeś :P Tylko mam nadzieję że Ronnie nie będzie wkurzona :>
Ok, ja dzisiaj króciutko, bo mam masę roboty :) Czekam na następny :3
~Izzy
Akcja, agresja, przemoc mmmmm
OdpowiedzUsuńYey , moja mycha to wszystko napisała ? Pysia jest dumna ! <3 Świetne <3
OdpowiedzUsuńJejciu *,* twoja historia mnie wciąga !
OdpowiedzUsuńzaczęłam to czytać i czad !!!!! *.*
OdpowiedzUsuń