Veronica's POV
Docieram na przystanek cała zdyszana. Czuję na sobie
wzrok wszystkich mijanych ludzi, ale uparcie ich ignoruję. Chcę tylko znaleźć
się w domu. Na zewnątrz jest już ciemno
i potwornie zimno. Zerkam na rozkład jazdy i orientuję się, że do przyjazdu
autobusu mam tylko dwie minuty, co niesamowicie mnie cieszy. W momencie, gdy
odwracam głowę zauważam Matta idącego w moją stronę. To ostatnie czego mi w tej
chwili potrzeba.
- Co za spotkanie! – woła z daleka, udając zaskoczonego,
ale wiem, że tak nie jest.
Mam nadzieję, że nie wyglądam tak strasznie, jak myślę.
- Co tu robisz? – pytam wyniośle.
Bezczelny uśmiech na jego twarzy powiększa się.
- Można powiedzieć, że czegoś szukam.
- Z pewnością – mamroczę pod nosem na tyle cicho, że nie
może tego usłyszeć.
- … I znalazłem – dodaje.
Robi kilka kroków w moją stronę, a ja się cofam. Kątem
oka dostrzegam, że dwóch młodych osiłków obserwuje nas wyraźnie gotowych
wkroczyć do akcji w razie potrzeby. Posyłam im uspokajający uśmiech i zbliżam
się do Matta, by nie robić scen.
- Idź stąd – syczę, ale zyskuję tym tylko jego śmiech.
Zaciskam wargi w cienką linię.
- Mówię poważnie, nie będę z tobą gadać – parskam.
Wiem, że brzmię dziecinnie, ale nie przejmuję się tym.
- Daj spokój – wzdycha i ponownie odsłania rząd
równiutkich zębów. – Nie moglibyśmy spokojnie porozmawiać?
Patrzę na niego z niedowierzaniem.
- Chyba kpisz.
- Niewykluczone – żartuje, a ja przez chwilę widzę w nim
chłopaka, w którym dawniej byłam zakochana, ale ta wizja znika równie szybko,
co się pojawiła.
- Czego ode mnie chcesz?
- Chcę tylko cię ostrzec – mówi spokojnie.
Mrugam kilkakrotnie powiekami i wybucham ironicznym
śmiechem.
- Jedyną rzeczą lub osobą, przed którą kiedykolwiek
powinnam być ostrzegana jesteś ty sam – wytykam mu, choć nie jest to do końca
prawdą.
Matt nie komentuje tego, tylko przygląda mi się z uwagą.
- Podrzucić cię gdzieś może? – proponuje.
Posyłam mu wrogie spojrzenie.
- Nigdzie z tobą nie pojadę – warczę, a on tylko wzrusza ramionami.
- Cóż, szkoda. Bo właśnie uciekł ci autobus.
Gwałtownie się odwracam i zauważam, że ma racje. Drzwi
zamknęły się i kierowca rusza własnie z przystanku. Jak mogłam tego nie
zauważyć?
- Zagadałeś mnie! – oskarżam chłopaka, choć tak naprawdę jestem
wściekła na siebie.
To zdecydowanie nie jest mój szczęśliwy dzień. Jestem nim
już zmęczona i marzę, by położyć się do łóżka, więc nie waham się zbyt długo. W
końcu mnie nie skrzywdzi, tak? A ja w międzyczasie będę miała chwile, by zadać
mu kilka nurtujących mnie pytań.
- Zgoda – wzdycham zrezygnowana.
Posyła mi uśmiech i rusza w stronę parkingu galerii, nie
oglądając się, czy idę za nim. Jego auto zaparkowane jest zaraz przy wyjeździe,
więc właściwie niedaleko. Wsiadamy do niego w milczeniu, a ja czuję się coraz
bardziej skrępowana.
- Słuchaj – zaczyna Matt, ale mu przerywam.
- Nie, to ty posłuchaj. Robię to tylko dlatego, że nie
mam jak wrócić, a ty doskonale o tym wiesz i nie wątpię, że nie omieszkasz się
tego nie wykorzystać, ale teraz to ja mówię. Chcę wiedzieć tylko jedno. Skąd
znasz Harry’ego? – wyrzucam z siebie.
- Sam ci powie, jak będzie chciał – mówi przez zaciśnięte
zęby.
Wywracam oczami.
- Problem w tym, że wcale nie chce mi powiedzieć – skarżę
się.
Na jego twarzy znów pojawia się ten arogancki uśmiech,
ale szybko wraca powaga.
- Powinnaś trzymać się od niego z daleka – doradza z
pozoru lekkim tonem.
Wiem, że udaje. Coś wyraźnie go martwi, a ja nie rozumiem
co.
- To nie twój interes – mamroczę.
- Mówię poważnie.
- Ja też.
Przez chwilę milczymy, po czym Matt bierze głęboki oddech
i czuję na sobie jego spojrzenie.
- To nie facet dla ciebie – jego głos jest napięty.
Reaguję śmiechem, chociaż podświadomie wiem, że ma rację.
Od początku powinnam wiedzieć w co się pakuję. Powtarzałam sobie, że może uda
mi się go zmienić, jeśli trochę nad tym popracujemy, ale to chyba mnie
przerosło. Zbyt się od siebie różnimy, zaczęłam odczuwać brak mojego dawnego,
spokojnego życia, w którym nie było miejsca na żadne pogróżki, a mój związek
był do bólu przewidywalny, ale za to udany. Choć w sumie, nie do końca.
- Za to ty jesteś wprost idealnie dla mnie stworzony –
ironizuję.
Wściekła opadam na oparcie skórzanego fotela i biorę
głęboki oddech.
- Powiedz mi, co między wami zaszło – rozkazuję, ale Matt
uparcie mnie ignoruje. Mam ochotę zacząć na niego krzyczeć.
- Wiesz co, pieprz się – wrzeszczę.
Zaciska mocniej dłonie na kierownicy i wyraźnie widzę,
jak jego mięście napinają się pod wpływem gniewu. Zaczynałam żałować, że
wsiadłam z nim do tego cholernego samochodu.
- Jak chcesz – burczy.
Chcę dodać coś jeszcze, ale powstrzymuję się w ostatniej
chwili i milczę do czasu, aż znajdujemy się pod moim domem. Z ulgą odpinam pasy
i wysiadam.
- Dzięki za podwózkę – mówię, choć nie jestem pewna czy
to słyszy.
Już cieszę się na myśl, że w końcu będę mogła wziąć
ciepłą kąpiel i odpocząć, gdy dostrzegam kolejne znajome auto zaparkowane
jakieś dwadzieścia metrów dalej. Postanawiam udawać, że wcale go tam nie ma i
chcę podbiec do drzwi niezauważona, ale Harry zastępuje mi drogę.
- Zaczekaj! – woła i łapie moje ramię.
- Puszczaj – syczę i wyszarpuję się z jego uścisku.
Robię krok w tył.
- Co z nim robiłaś? – pyta spokojnie, ale wiem, że to
tylko pozory.
Zaciskam usta w cienką linię. Nie mam najmniejszego
zamiaru się przed nim tłumaczyć. Nie po tym, co zobaczyłam.
- To już nie jest twoją sprawą.
Na jego twarzy pojawia się coś na kształt furii i próbuje
do mnie podejść, ale przerażona cofam się.
- Idź stąd – mój głos przypomina pisk.
Jego powieki ciężko opadają i słyszę świst wydobywający
się z jego płuc.
- Idź – powtarzam.
- Przepraszam – szepcze i nadal stoi w miejscu.
Zamykam oczy, a w mojej głowie pojawia się obraz jego
obejmującego inną dziewczynę. TĄ dziewczynę.
- Wiem jak to wyglądało… – próbuje się tłumaczyć, ale
gwałtownie mu przerywam.
- Cholera, włazisz z butami w moje życie tylko po to, by
je rozwalić, a kiedy to ci się udaje, po prostu uznajesz, że misja spełniona, i
co? I odcinasz się ode mnie w tak perfidnie podły sposób! Próbowałeś mnie
wykorzystać, więc świetnie! Skoro już ci się udało, to możesz iść! Nie chcę na
ciebie patrzeć, nienawidzę cię! – krzyczę, nie przejmując się, że ktoś oprócz
niego może to usłyszeć.
Zanim sama orientuję się co robię, moja otwarta dłoń z
impetem ląduje na jego policzku. Z całych sił hamuję łzy cisnące się do moich
oczu, nie chcąc pokazać mu, że jestem
słaba. Nie potrzebne mi to, by wiedział, jak bardzo mnie zranił.
- Ronnie, naprawdę nie o to mi chodziło – usiłuje
powiedzieć coś jeszcze.
- Spierdalaj, Harry – słowa opuszczają moje wargi.
Pomimo ciemności, dostrzegam zaskoczenie na jego twarzy.
Prawdę mówiąc, ja też niedowierzam, że to powiedziałam, bo przeklinanie po
prostu nie jest w moim stylu. To nie tak, że jestem grzeczną i w dodatku
pobożną córeczką rodziców, po prostu to mnie nie kręci, tak jak
dziewięćdziesiąt procent dzisiejszych nastolatków.
Czuję, że Harry się waha, aż w końcu odpuszcza i nie
odwracając się za siebie, idzie w kierunku samochodu. Z ulgą wpadam do domu i
zatrzaskuję za sobą drzwi.
- Mamo? – wołam z nadzieją, że głos mnie nie zdradzi,
choć bardzo prawdopodobne jest, że wszystko słyszała.
- Tu jestem! – odpowiada, a jej głowa wyłania się z
salonu.
Uśmiecha się do mnie ciepło i staram się to odwzajemnić.
Żałuję, że przed wejściem nie upewniłam się czy wyglądam normalnie. Ale
najwidoczniej nie widziała tego zajścia, co bardzo mnie cieszy.
- Jak tam wypad? Zakupy udane – pyta.
Grzecznie przytakuję głową i zsuwam z obolałych nóg swoje
tomsy.
- Tak, tylko jestem strasznie zmęczona. Pójdę się za
chwilę położyć – mówię jej.
- Nie zjesz kolacji?
Na dźwięk słowa „kolacja” mój brzuch domaga się, bym
została, ale nie mam apetytu i obawiam się, że później wszystko bym
zwymiotowała.
- Nie, dziękuję. Jadłyśmy w galerii – wzdycham z
nadzieją, że mama nie słyszała burczenia.
- W porządku – poddaje się.
Pospiesznie umykam na górę, chcąc uniknąć dalszych pytań.
Rzucam się na łóżko, ale szybko wstaję, ponieważ martwię się, że jeśli poleżę
trochę dłużej, to będę miała z tym większy problem. Wyciągam z torby moje nowe
nabytki. Nie chce mi się ich mierzyć ponownie, więc tylko odrywam wszystkie
metki i starannie układam je w szafie, wyjmując przy okazji coś, w czym będę
mogła spać. Pada na szary t-shirt i dziurawe na udzie legginsy.
Prysznic zajmuje mi więcej czasu, niż zwykle, bo gorąca woda
mnie odpręża i ciężko jest mi wyjść z kabiny. Ubieram się, dokładnie szczotkuję
zęby i rozczesuję włosy, po czym opuszczam łazienkę. Moje serce na moment
przestaje bić, gdy zauważam Harry’ego siedzącego na łóżku.
__________________________
Cóż, no to jest trochę wcześniej :) Dodałabym go już wczoraj, ale od zeszłej niedzieli jestem chora no i kiepsko się czułam w ostatnich dniach, więc za bardzo nie miałam kiedy go napisać, ale udało mi się dzisiaj skończyć :)
Co prawda nie wiem jak będzie u mnie z czasem, ale postaram się jakoś częściej dodawać rozdziały. Przyjmijmy, że będą one tak, jak dotąd; w niedziele, a najwyżej będziecie mieli suprajsa.
No i wszyło że zostajemy przy czasie teraźniejszym. Dziękuję, że pomogliście mi zdecydować no i że uszanowaliście jednak ten wybór xx
I ogólnie, chciałabym wam jeszcze podziękować za:
- ponad 26 tysięcy wyświetleń
- prawie 700 komentarzy
I za to ze przy mnie jesteście, po prostu. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Kocham was bardzo.
Ps miłego wieczoru i udanej niedzieli jutro x
HERY CO TO JEST -.-
OdpowiedzUsuńJa nie moge.to jest zajebiste
OdpowiedzUsuńdhxnkfjdshfjk a już myślałam że sie nie doczekam <3 ale szok na końcu myślałam że znowu ten prześladowca tam będzie a to tylko Harry hahahah :D
OdpowiedzUsuńMoże ona zwidy ma przez to wszystko? Albo Heri wlazl przez okno, nieee może to sama jej mama go wpuściła... Albo heri is..medżik ;o
OdpowiedzUsuńRozdzial cudowny <33
----
Harry'emu łeb ukręce :)
Fryzjerka louis'a x
Heri is medżik XDXDXD
Usuń<3
OdpowiedzUsuńojeju pewnie sie pogodzą
OdpowiedzUsuńNie zabijaj mnie moją ciekawością :c :*czekam z niecierpliwością na next :* :*
OdpowiedzUsuńOj przepraszam x
UsuńAle dobry sernik...
OdpowiedzUsuńCzyżby szykowało się ruchanko? :*
Pewnie nie..
Dziś mi się nie chce rozpisywać, także do różańca ♥
jaki sernik...
UsuńŚwietne ♥ sorry, ale czytam dopiero teraz przez naukę. Fizyka to koszmar ;/ ach, co ten nasz popierdolony Harry jeszcze wymyśli? ;) superrrrrr
OdpowiedzUsuń/ Pauls ♡
Doskonale Cię rozumiem :)
Usuńpouytfdgxjidufygh niesamowity kurde XD
OdpowiedzUsuńjak ty to robisz to ja nie wiem :o
nie mam weny na pisanie komentarza tak więc spadam czytac kolejny <3
~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^