Veronica's POV
Sobota nadeszła szybciej niż się spodziewałam. Siedziałam
na łóżku owinięta ręcznikiem, nie mogąc
zdecydować się na żadną z dwóch różnych sukienek. W końcu po kilku przymiarkach
wybrałam bordową na szerokich ramiączkach, z koronkowym dekoltem i wyciętym na
plecach kołem. Czarny pasek, który służył za ozdobę idealnie podkreślał moją
talię. Z zadowoleniem przejrzałam się w lustrze. Wyprostowałam włosy z
nadzieją, że utrzymają się w tym stanie przynajmniej przez jakiś czas. Nie
wiedziałam gdzie zostawiłam swój czarny eyeliner, więc tym razem użyłam
brązowego. Przez chwilę wahałam się czy nałożyć cień do powiek, ale
stwierdziłam, że kreski w zupełności wystarczą. Przejechałam po ustach
błyszczykiem i po raz ostatni rzuciłam okiem na swoje odbicie. Idealnie. Nic
grzecznego, ani zbyt prowokującego.
Wygrzebałam na dnie szafki malutką torebkę na ramię, do
której upchnęłam chusteczki do demakijażu, podręczne lusterko, telefon i
portfel. Szczelnie otuliłam się czarnym płaszczem, by mama nie mogła zobaczyć
mojego ubioru. Powiedziałam jej że nocuję u Cassie, która po długich namowach
zgodziła się mnie kryć. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do holu.
Wsunęłam na nogi czarne botki.
- Mamo, wychodzę! – krzyknęłam i czym prędzej opuściłam
dom, nie czekając na jej odpowiedź.
Umówiłam się z Harrym, że będzie czekał za rogiem.
Wolałam zachować wszelkie środki ostrożności. Uniosłam głowę do góry. Powoli
się ściemniało, a ja miała nieoparte wrażenie, że za moment lunie deszczem,
więc przyspieszyłam kroku. Właśnie minęłam zakręt, a moim oczom ukazał się
czarny samochód Harry’ego. Jego właściciel uniósł wzrok znad telefonu i
uśmiechnął się na mój widok, ukazując dwa urocze dołeczki. Pomachałam mu
energicznie i zajęłam miejsce pasażera, zanim chłopak zdążył wysiąść i otworzyć
przede mną drzwi.
- Cześć! – powitałam go wesoło, ale nie doczekałam się
odpowiedzi.
Zamiast tego, Harry pochylił się nade mną w celu złożenia
pocałunku na moich ustach, jednak odwróciłam głowę tak, że jego wargi obrały na
cel policzek.
- Nie lubię, gdy ktoś mi odmawia – mruknął, odsuwając się
ode mnie.
Wzruszyłam niewinnie ramionami i zapięłam pas.
- Będziesz musiał się przyzwyczaić.
Całą drogę spędziliśmy w przyjemnej ciszy, poza kilkoma
zdawkowymi uwagami na temat muzyki, które wymieniliśmy, gdy pozwoliłam sobie
włączyć radio. Po około dwudziestu minutach znaleźliśmy się w jednej z
niebezpieczniejszych dzielnic miasta.
- Coraz mniej mi się to podoba – oznajmiłam całkowicie
szczerze, choć nadałam swojemu głosowi żartobliwy ton.
Harry w odpowiedzi posłał mi pobłażliwy uśmiech.
- Nic ci nie grozi, dopóki jesteś ze mną – westchnął,
zatrzymując samochód w jednej z ciemnych, wąskich uliczek.
Tego byłam pewna. Cały czas wiedziałam, że mogę czuć się
przy nim bezpiecznie, ale jego słowa i tak sprawiły, że zalała mnie fala
ciepła.
Zanim wysiadłam, zdjęłam płaszcz, który rzuciłam na tylne
siedzenie i przełożyłam torebkę przez ramię. Niebo było niemalże czarne, a
powietrze naprawdę chłodne. Rozejrzałam się wokół siebie, ale nigdzie nie
mogłam dostrzec miejsca, gdzie mogłaby odbyć się jakakolwiek impreza.
- Będziemy musieli przejść kilkaset metrów – Harry
odpowiedział na moje niezadane na głos pytanie.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Cholera – wyrwało mu się.
Uniosłam brew.
- Co?
Mimo ciemności panujących wokół nas, zauważyłam jak jego
źrenice rozszerzyły się, a jabłko Adama poruszyło przy przełykaniu śliny.
- Ronnie, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak wyglądasz?
– niemalże jęknął.
Uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona z faktu, że tak na
niego działam. Przyznam, że to połechtało moją próżność.
- Jak? – rzuciłam wyzywająco, unosząc głowę do góry.
Harry zrobił krok w moją stronę, a jego ręka spoczęła na
mojej talii.
- Kurewsko seksownie – wymruczał, zbliżając ostrożnie
swoją twarz do mojej.
Zdążyłam go odepchnąć, nim złączył nasze usta. Zręcznie
wymknęłam się z jego uścisku.
- Czemu jesteś dzisiaj taka zdystansowana? – fuknął ze
złością.
Już miałam odpowiedzieć, że po prostu jestem ostrożna i
chcę się upewnić, że nie zostanę skrzywdzona, ale w ostatniej chwili ugryzłam
się w język.
- Wydaje ci się – zbyłam go.
Chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Miejmy to już za sobą – westchnęłam, splatając nasze
palce.
Cichy chichot rozniósł się echem po uliczce. Przeszliśmy
jakieś trzysta metrów, nim moich uszu dobiegła głośna muzyka dochodząca z
podejrzanie wyglądającego magazynu, stojącego nieco na zboczu drogi. Spojrzałam
podejrzliwie na Harry’ego.
- Czy sąsiedzi nie mają nic przeciwko tym imprezom?
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale po chwili jego spojrzenie
złagodniało, a wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu.
- Kochanie, tutaj nikt nie mieszka – oznajmił.
No tak, mogłam się tego spodziewać.
Zignorowałam uczucie towarzyszące jego pieszczotliwemu
określeniu i zagryzłam nerwowo wargę.
- Będę potrzebować dowodu osobistego? – zapytałam, choć
podświadomie znałam odpowiedź.
- Nie – chłopak zaśmiał się, na co wywróciłam oczami.
Przed budynkiem kręciło się mnóstwo osób, które pomimo
nie tak znowu późnej pory i tak byli pijani. Nawet nie chciałam myśleć co
będzie za kilka godzin.
Harry uścisnął rękę ochroniarzowi, po czym otworzył dla
mnie ciężkie, metalowe drzwi. Hałas był uderzający, a przez tłum ludzi nie
byłam w stanie nic zobaczyć, poza kamienną podłogą pod moimi nogami i kawałkiem
białej, brudnej ściany. To miejsce w żadnym stopniu nie przypominało zwykłego
klubu, w którym byliśmy ostatnio.
- Tędy.
Silne dłonie ułożone na moich biodrach skierowały mnie
bardziej na prawo. Przepchnęliśmy się przez spocone ciała, a gdzieś z boku
mignął mi oblężony, niewielki barek. Gdy w końcu wydostaliśmy się na wolną
przestrzeń, usłyszałam za sobą znajomy, dziewczęcy pisk. Odwróciłam się i
niemal natychmiast zostałam zamknięta w niedźwiedzim uścisku przez Kelsey.
- A już myślałam, że ten wieczór będzie totalną katastrofą
– westchnęła z zadowoleniem.
Uśmiechnęłam się szeroko, rozbawiona jej dziecinnym
entuzjazmem i wyślizgnęłam się zręcznie z jej objęć.
- Czemu miałby?
Wzruszyła ramionami i skrzywiła się nieznacznie.
- Wszystko w porządku? – zapytałam ostrożnie.
Dziewczyna skinęła głową i pociągnęła mnie w stronę dwóch
zniszczonych kanap, zajętych przez grupkę jedynych – chyba – trzeźwych osób w
całym pomieszczeniu. Cały czas czułam za sobą obecność Harry’ego, pomimo tego,
że mnie nie dotykał. Kiedy podeszliśmy bliżej, rozpoznałam część jego
znajomych, z którymi miałam już wcześniej do czynienia. Na oparciu siedział
Louis, gawędząc z jakąś szatynką, tuż obok Liam machał do mnie wesoło ze
szczerym uśmiechem wymalowanym na twarzy, obok niego Niall przyglądał mi się ze
zdumieniem, Zayn kompletnie mnie ignorował, co przyjęłam z ulgą, natomiast na
drugiej sofie śliczna blondynka, która przypominała mi elfa zajęta była rozmową
z – o zgrozo – Rebeccą. Ta ostatnia, kiedy tylko mnie zobaczyła, poderwała się
na równe nogi.
- Co ona tutaj robi, do cholery?! – wrzasnęła, próbując
przekrzyczeć głośną muzykę.
Zarumieniłam się z zażenowaniem. Wcale nie chciałam tutaj
przychodzić, a fakt, że nie byłam mile widziana w tym towarzystwie tylko
potęgował moją niechęć.
- Becca – rzuciła ostrzegawczo Kelsey.
Dziewczyna zaśmiała się bez humoru i rzuciła mi
przepełnione jadem spojrzenie. Wbiłam wzrok w ziemię.
- Nie żartuj, Harry. Po co ją tu przyprowadziłeś?
Chłopak zrobił krok w jej stronę.
- Będę tu przyprowadzał kogo chcę, zrozumiałaś? Myślałem,
że już ostatnio omówiliśmy tę kwestię – warknął gniewnie.
Zrobiło mi się niedobrze, marzyłam tylko o tym, by
dotrwać do końca tej przeklętej imprezy. Przeklinałam się w duchu, że w ogóle
zgodziłam się tu przyjść. Powinnam wylegiwać się teraz na łóżku, objadając się
lodami i oglądając powtórki „Plotkary”, a zamiast tego utknęłam tutaj z wredną,
ciętą na mnie bez wyraźnego powodu suką. Powinnam wziąć chociaż własny
samochód, wtedy mogłabym wyrwać się stąd wcześniej niż nad ranem.
- Chodź – z zamyślenia wyrwał mnie zatroskany głos
Kelsey.
Dziewczyna ciągnęła mnie w kierunku, gdzie wcześniej
widziałam barek. Przez chwilę miałam nadzieję, że Harry pójdzie za nami, ale
się przeliczyłam.
- Pijesz dzisiaj? – zapytała Kels, posyłając mi delikatny
uśmiech.
Skinęłam głową, ignorując cichy głosik w mojej głowie
mówiący, bym tego nie robiła.
- Dwa razy Cuba Libre – zamówiła, nie dając mi możliwości
wyboru.
Uchwyciłam moment, w którym barmanka wlała colę do
drinków.
Może nie będzie tak źle, pomyślałam.
- Ronnie? – Kelsey wpatrywała się we mnie wyczekująco.
- Co? – przeniosłam na nią swoją uwagę.
- Zapytałam, czy byłaś kiedyś pijana? – rzuciła wyraźnie
rozbawiona.
Pokręciłam głową.
- Cóż, więc to na dzisiaj wystarczy.
Kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy podała mi
szklankę. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Spróbuj – zachęciła, odsłaniając rząd równiutkich,
białych zębów.
Niepewnie wzięłam malutkiego łyka. Napój nie smakował tak
okropnie jak się spodziewałam, więc wlałam w siebie resztę palącego płynu.
- Powinnaś pić powoli – zganiła mnie Kelsey, jednak w jej
głosie pobrzmiewała żartobliwa nuta.
Zachichotałam głupkowato.
- Idziemy tańczyć! – zarządziłam, zaskakując sama siebie.
Dziewczyna rzuciła mi pełnie niedowierzania spojrzenie.
- Masz cholernie słabą głowę – stwierdziła, ale pospiesznie
opróżniła szklankę w zadziwiającym tempie i pociągnęła mnie z zadowoleniem na
parkiet.
Nie bardzo wiedziałam co mam robić, więc rozejrzałam się
wokół i po prostu zaczęłam naśladować tłum. Im dłużej to robiłam, tym pewniej
się czułam. Kompletnie straciłam poczucie czasu, jednak po mniej więcej
godzinie zaczęły boleć mnie nogi.
- Chcę usiąść – wyjęczałam.
- Jesteś pewna? Zabawa dopiero się zaczyna!
Pijacki nastrój Kelsey utwierdził mnie w przekonaniu, że
musiała już wcześniej coś wypić.
Skinęłam głową.
- Mam pójść z tobą? – zapytała, choć wiedziałam, że wcale
nie ma na to ochoty.
- Nie, myślę, że dam sobie radę.
Przepchnęłam się w kierunku miejsca, gdzie znajdowały się
kanapy i stanęłam jak wryta. Na jednej z nich zauważyłam obściskującą się parę.
Ręka chłopaka wędrowała po plecach i tyłku dziewczyny. Jej palce wczepione w
jego włosy. Usta złączone w namiętnym pocałunku.
Harry i Rebecca.
Zrobiło mi się niedobrze. Odrobina alkoholu, która
krążyła w moich żyłach, momentalnie wyparowała. Łzy niebezpiecznie zapiekły
mnie pod powiekami. I w tamtej chwili Harry spojrzał w moją stronę.
________
A więc, namęczyłam się, ale jest i chyba nawet trochę dłuższy xx Ostateczną opinię jak zawsze pozostawiam wam :)
Jeżeli jest tutaj jeszcze jakaś osoba, która chciałaby być informowana na bieżąco o nowych rozdziałach to zapraszam do zapoznania się z treścią zakładki "Informowani" ;)
Następny rozdział pojawi się w środę, do zobaczenia, usłyszenia czy nazwijcie to jak chcecie xx
Super pierwsza XD
OdpowiedzUsuńOMG jak Harry mógł coś takiego zrobić ?! Ale z niego ch*j !!
Rozdział super i zajebistyy uwielbiam cię ;)))
~ Julia Styles xx
ja chciałam być pierwsza :(
OdpowiedzUsuńaha no a rozdzialik super :)
OdpowiedzUsuńDruga. Ah.
OdpowiedzUsuńZachował się jak typowy facet na imprezie. ciekawe po co się obciskiwał z tą Rebecką. Mam nadzieję że sobie to wyjaśnią ciekawa też jestem jak zareaguje Hazza na to że ona ich zobaczyła. Hah. ;* Weny <3
Vas Hapennin
JEEEJU <3 Harry, czy ja mam Ci do cholery coś zrobić? xD na rozdział brak mi słów <3 odjęło mi mowę <3 zresztą napiszę Ci wszystko <3
OdpowiedzUsuń/ Twoja kochana Emilka <3
Jeju świetne ;o
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze tak sie stalo :CC
WENY <33
/ madziqqaaa z aska XD
Dziękuję :) <3
UsuńKoocham <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;')
zapraszam do siebie :)
2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
@Kwiatkowska04
Harry........................................ przepraszam, ale co to ma być, Harry? Grrr xD wściekłam się na niego! Czekam na następny rozdział i mam nadzieje,że bedzie równie swietny! <3
OdpowiedzUsuń~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^
Rozdział świetny ! .. Ahh.. Ten Harry XD
OdpowiedzUsuńI musiałaś skończyć akurat w najlepszym momencie ? Nie wiem czy dam radę czekać do środy . :/ :)
Heh.. Miłego wieczoru <3
#SR Kasiaa 1D
Zawsze staram się kończyć w takich momentach xx
UsuńCo z niego za ch*j! Jpdl!
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co zrobi Veronica ;)
Czekam na nastepny :) ten rozdział, genialny! Życzę weny :*
Dziękuję :) xx
UsuńGenialny :-* I czekam do środy
OdpowiedzUsuńkolejny genialny rozdział :* pozdrawiam i życzę weny ♥
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie: http://touchyourlipsagain.blogspot.com/2014/07/rozdzia-3.html
Oj Harry ... Popisałeś się.
OdpowiedzUsuńTeraz to na serio Ronnie będzie myślała, że on chce się wyłącznie do niej dobrać.
Cudowny rozdział!
Weny xx
Super :) czekam :D
OdpowiedzUsuń/Bella
Czekam na więcej z niecierpliwością :))
OdpowiedzUsuńJest świetny. Xx
/ http://ask.fm/diana_smith94
jeju taki cudowny, Harry pewnie się bd jej tłumaczył ale ja bym go miała w dupie xd <333
OdpowiedzUsuńJej to jest po prostu genialne i to zakończenie :3 /Asieekk
OdpowiedzUsuńByłam święcie przekonana, że zostawiłam po sobie komentarz, ale teraz przeglądam i nie widzę xD
OdpowiedzUsuń________________________________
a więc. Boże. Boże.Boże. Harry! Coś TY NAROBIŁ? Ogarnij się chłopie i przepraszaj. Jejku, współczuję tej bohaterce. ;-; Ale oczywiście czuję, że jakoś to wszystko się naprawi. Musi! ♥ /fryzjerka Louis'a
OJ HARRY CO Z CIEBIE WYROŚNIE XDDDDDD
OdpowiedzUsuńGruszki na wierzbie, czy śliwki na sośnie?
UsuńWow boskie
OdpowiedzUsuńCholerny Hazz. Kocham go i za razem nienawidzę. Jak on mógł? Ale rozdział świetny. / Paula
OdpowiedzUsuń