niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 7

Rozdział specjalnie dla Natalii, jednej z moich stałych czytelniczek, która jest ze mną chyba od samego początku. Kocham! xx

Veronica's POV

Po pięciu minutach ciągłego biegu odczułam lekkie zmęczenie. Mój oddech przyspieszył i odwróciłam się za siebie. Odetchnęłam z ulgą, gdy nie zobaczyłam nic, prócz ciemnej, pustej ulicy. Oparłam się o ścianę jednego z wielu niemal takich samych budynków, dysząc ciężko. Dopiero po chwili zastanowiłam się, dlaczego Harry zniknął mi z pola widzenia. Latarnia przede mną zamigotała, rzucając niewiele światła na asfalt, ale na tyle, by dodać mi otuchy. Ruszyłam wolnym, niepewnym krokiem w stronę miejsca, gdzie dostrzegłam mojego byłego chłopaka szarpiącego się z Harrym.  Nim zdążyłam skręcić, moich uszu dobiegły wściekłe krzyki. Kolejna bójka? Znów puściłam się biegiem, ani chwili nie zastanawiając się nad tym, co robię. Chłopcy oddalili się na moment od siebie, więc wykorzystałam okazję i w przypływie adrenaliny wepchnęłam się pomiędzy nich.
- Przestańcie zachowywać się jak dzieci! – wrzasnęłam, przerzucając spojrzenie z jednego na drugiego.
Zorientowałam się, w jak bardzo niebezpiecznym położeniu właśnie się znalazłam. Stałam między dwoma agresywnymi typami, którzy rwali się do walki. Wokół panowała ciemność, tylko gdzieniegdzie rozjaśniona przez lampy uliczne, w żadnym oknie nie paliło się światło, wokół nas nie było żywej duszy. Przeklęłam w myślach swoją głupotę i przełknęłam głośno ślinę.
Matt przestał mierzyć groźnym spojrzeniem swojego przeciwnika i przeniósł wzrok na mnie. Próbował zrobić krok w moją stronę, ale odruchowo się wycofałam.
- Ronnie – wyszeptał miękko. – Nie zrobię ci krzywdy.
Dawniej nie miałabym wątpliwości, ale teraz nie byłam tego taka pewna. To nie tak, że Matt mnie kiedyś uderzył. Po prostu ostatnio mnie przerażał, nie był już moim ukochanym chłopakiem. Jego pozycji wcale nie poprawiał fakt, że ostatnio mnie nawyzywał.
- Pozwól się odprowadzić.
Zawahałam się. Jeśli to oznaczało, że odpuści, to byłam w stanie się na to zgodzić.
- Pod jednym warunkiem. Nie zbliżaj się do Harry’ego. Nigdy więcej. – położyłam nacisk na ostatnie dwa słowa, pomimo, że całe zdanie wypowiedziałam bardzo cicho.
Przytaknął niecierpliwie i wyciągnął do mnie dłoń.
- Co? Nie! – zaprotestował Harry, pociągając mnie w swoją stronę.
Wyszarpnęłam się z jego uścisku i podałam rękę Mattowi, który splótł nasze palce. Usiłowałam zaprotestować, ale na nic się to zdało. Ruszyliśmy przed siebie. Starałam się nie odwracać, pomimo, że usłyszałam jeszcze kilka razy swoje imię z ust Harry’ego. Szliśmy w milczeniu. Cały czas odczuwałam skrępowanie. Minęliśmy kilka barów, gdzie stało mnóstwo pijanych mężczyzn. Przeszły mnie ciarki. W pewnym sensie byłam świadoma, że nic mi się nie stanie, ale wciąż nie czułam się bezpiecznie i swobodnie. Oczy zachodziły mi co chwilę łzami, ale dzielnie je odpędzałam, obiecując sobie, że wypłaczę się dopiero w łóżku.
Zatrzymaliśmy się przed moim domem, ale nie odważyłam się spojrzeć na Matta. Uparcie uciekałam wzrokiem, kiedy w końcu się odezwał.
- Wszystko w porządku? – zapytał z ironicznym uśmieszkiem.
Czy on też miał jakieś zaburzenia osobowości? Najpierw zachowywał się agresywnie, chwilę później był taki, jak dawniej, a teraz znowu w coś ze mną pogrywał.
Postarałam się, by w moich oczach widać było całą złość, jaką we mnie wzbudził tym idiotycznym pytaniem, albo w ogóle wszystkim.
- Chyba wyraźnie ci ostatnio powiedziałam, żebyś trzymał się ode mnie z daleka – warknęłam.
Zaśmiał się z wyższością.
- Cóż, najwyraźniej nie zrozumiałem.
Prychnęłam. Odwróciłam się na pięcie i wbiegłam po schodkach. Położyłam dłoń na klamce, ale zanim otworzyłam drzwi, wyszeptałam cicho:
- Pamiętaj. Z daleka od Harry’ego.
Nie czekając na jego reakcję, weszłam do środka. Zsunęłam buty z nóg, nasłuchując czy rodzice już wrócili. Usłyszałam dźwięk przytłumionej rozmowy z salonu, więc  weszłam do pomieszczenia. Siedzieli obok siebie na kanapie. Rozmawiali chyba o czymś poważnym, a ich twarze wyrażały zmartwienie.
- Wróciłam – oznajmiłam, nawet na nich nie patrząc, ale zatrzymał mnie głos mamy.
- Gdzie byłaś?
- W sklepie – westchnęłam, po części nie kłamiąc.
Brwi taty uniosły się do góry. Spojrzał na moje puste ręce. Cholera!
- Czyżby? – zapytał sceptycznie.
Uciekłam wzrokiem gdzieś w bok, ale po chwili dotarło do mnie, jak duży błąd popełniłam. Rodzice pokiwali powoli głowami, jakby zawiedzieni.
- Zjadłam po drodze – próbowałam wytłumaczyć, ale wyraźnie w to nie uwierzyli.
Rzuciłam im ostatnie spojrzenie i ruszyłam schodami do swojego pokoju. Gdy tylko zatrzasnęłam za sobą drzwi, wypuściłam głośno powietrze. Już się nie hamowałam. Rzuciłam się na łóżko i ukryłam twarz w poduszce, by stłumić szloch. 

***

Wyszłam przed dom, ale niemal natychmiast wbiło mnie w ziemię, gdy zobaczyłam Harry’ego, opierającego się o maskę swojego czarnego samochodu. Odgarnął niesforny lok z czoła i popatrzył na mnie kompletnie niewinnym wzrokiem. Już nie było w nim złości i agresji. Znów był uroczym Harrym, którego polubiłam.
Westchnęłam, nie bardzo wiedząc, co powinnam zrobić, czy też powiedzieć.
- Wszystko w porządku, Ronnie? – zapytał niepewnie.
Kiwnęłam głową i nerwowym gestem poprawiłam torbę na ramieniu.
- Więc… - zaczął, jakby się wahając.
- Więc? – ponagliłam go.
Harry odepchnął się od maski i otworzył przede mną drzwi od strony pasażera.
- Pozwolisz się odwieźć do szkoły? Chciałbym… Porozmawiać po drodze – dokończył.
Posłał mi ciepły uśmiech, który chyba miał mnie do tego zachęcić. Rozejrzałam się wokół. Wolałam mieć pewność, że rodzice nie zobaczą, jak wsiadam z nim do samochodu, więc zerknęłam kilkakrotnie w okna, zanim to zrobiłam.  Znowu czułam się onieśmielona w jego towarzystwie, chyba przez wydarzenia z ostatnich dni.
Harry zajął miejsce kierowcy i od razu ruszył.
- Nie zapniesz pasów? – zapytałam o pierwszą rzecz, która przyszła mi na myśl.
- Naprawdę martwisz się o to, czy mam zapięte pasy? – chłopak zachichotał.
Nie potrafiłam powstrzymać szerokiego uśmiechu, wpełzającego na moje wargi.
- Nie – przyznałam szczerze.
Zapadło krótkie, ale całkiem przyjemne milczenie. Powoli znowu zaczynałam czuć się dobrze i swobodnie w jego towarzystwie, co było dla mnie dość zaskakujące. Wiedziałam, że rzuca mi ukradkowe spojrzenia, kiedy był pewien, że nie widzę.
- Ronnie – westchnął miękko.
Uniosłam brew do góry w pytającym geście.
- Nie miałem okazji cię jeszcze przeprosić za tą sytuację pod barem – słyszałam szczerą skruchę w jego głosie.
Pomimo tego, jak bardzo mnie wtedy wystraszył, chyba już mi przeszło. Kiwnęłam głową na znak, że przyjmuję przeprosiny. Wzrok Harry’ego skupił się na drodze, ale wiedziałam, że jeszcze nie skończył. Tak naprawdę, wolałabym zostać z nim w samochodzie, by móc porozmawiać, niż iść na lekcje, które nieubłagalnie się zbliżały. Zerknęłam na zegar na desce rozdzielczej, który wskazywał, że wciąż mam dwadzieścia pięć minut na zadanie wszystkich pytań. Musiałam działać dość szybko.
- Wczorajszy incydent też ci wybaczę, pod jednym warunkiem – zauważyłam, jak zaciska dłonie na kierownicy.
- Jakim?
- Odpowiesz na kilka moich pytań- rzuciłam lekko, jednak odczuwałam zdenerwowanie.
Zaczęłam się wiercić, kiedy długo nie odpowiadał. Oblizałam suche wargi i już miałam powiedzieć, że jego wybór, ale skinął z niechęcią głową.
Usatysfakcjonowana, znów się rozluźniłam i opadłam na oparcie siedzenia.
- Ale nie teraz – Harry musiał to zburzyć.
Wjeżdżaliśmy właśnie na szkolny parking, w połowie wypełniony samochodami, przy których stali zbici w niewielkie grupki uczniowie.
Zacisnęłam mocno wargi i zmrużyłam na niego oczy.
- Chociaż jedno pytanie – starałam się negocjować.
Harry zaparkował niedaleko wejścia do budynku szkoły i zgasił silnik, nie zaszczycając mnie nawet krótkim spojrzeniem. Założyłam ręce naburmuszona.
Śmiech chłopaka zwrócił moją uwagę.
- Co? – burknęłam w jego stronę.
- Zdajesz sobie sprawę, że wyglądasz jak obrażone dziecko, księżniczko? – zagryzł wargę, próbując powstrzymać chichot.
Moje wargi rozciągnęły się bezwiednie w uśmiechu, a stado motyli urządziło sobie imprezę w moim brzuchu, kiedy usłyszałam jego określenie.
- A ty zaskakująco dużo się dzisiaj śmiejesz – zwróciłam uwagę, a widząc jego minę, spoważniałam.
Zła na siebie, że zepsułam tą chwilę, odwróciłam się w stronę okna. Zobaczyłam, jak niejaka Zoey Blakely obściskuje się z moim byłym chłopakiem. Zmarszczyła nos na ten widok.
- W porządku, jedno pytanie – głos Harry’ego przywrócił mnie do rzeczywistości.
Moja twarz momentalnie rozpromieniła się i już miałam zapytać o to, co męczyło mnie o dłuższego czasu, ale gdy spojrzałam na jego wargi, ostatecznie zmieniłam zdanie.
- Skąd masz ten kolczyk?
Miał zaskoczoną minę, a ja zaczęłam żałować, że zmarnowałam okazję na coś tak idiotycznego.
- Miałem go od dawna, po prostu ostatnio wyjąłem go na jakiś czas – wzruszył ramionami.
Och. Cieszyłam się, że go włożył, bo wyglądał cholernie seksownie.
- Zdajesz sobie sprawę, że wykorzystałaś swoją szansę? – widziałam zadowolenie na jego twarzy. Pokiwałam głową, starając się nie okazać irytacji. Nagle przypomniało mi się co powiedział.
- Skoro nie odpowiesz mi teraz na wszystkie pytania, to kiedy masz zamiar to zrobić?
- Jutro – odparł, jak gdyby nigdy nic.
Zmarszczyłam brwi, ciągle nie rozumiejąc o co mu chodzi.
- Zabiorę cię gdzieś – uśmiechnął się tajemniczo.
O nie.
- Nigdzie z tobą nie pójdę – wywróciłam oczami i założyłam ręce.
- Więc niczego się nie dowiesz – westchnął, niby to  ze smutkiem.
No i tu mnie miał. Oczywiście, że chciałam gdzieś z nim wyjść, ale bałam się tego, co może się wydarzyć. Za każdym razem wszystko się psuło, a ja nie miałam ochoty znów się wystraszyć. No i w życiu bym się na głos nie przyznała, że mam ochotę spędzić czas z Harrym. Po krótkim wahaniu, prychnęłam zirytowana.
- Dobra, niech ci będzie. Ale robię to tylko dla informacji! – zastrzegłam.
- Cokolwiek powiesz – zachichotał.
Zerknęłam na godzinę. Zostało mi równo pięć minut.
- Musze iść.
- W porządku, więc do zobaczenia jutro. Przyjadę o dziewiętnastej, może być? – zapytał.
Przytaknęłam, choć zdziwiło mnie trochę, że tak późno. Chłopak pochylił się nade mną w celu złożenia pocałunku na moim policzku, ale położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i odepchnęłam go pewnym ruchem. Jeśli liczył, że wydęte wargi i zasmucona mina zrobią na mnie wrażenie, to się przeliczył. Otworzyłam drzwi i wygramoliłam się niezgrabnie z samochodu.
- Pa, Harry – rzuciłam i odeszłam wolnym krokiem w stronę wejścia do szkoły.

                                                                                                 

Witaam. Przyznaję, ten rozdział kosztował mnie sporo nerwów i czasu, bo nie potrafiłam nic wymyślić, no i jestem nim trochę rozczarowana, ale nic lepszego nie przychodzi mi do głowy xx
Zapraszam do komentowania i do zadawania pytań na moim ask'u, jeśli jakieś macie.
Kolejny rozdział pojawi się prawdopodobnie w środę, miłego wieczoru skarby x

16 komentarzy:

  1. no i nie wytrzymałam, musiałam przeczytać i przeczytam dzisiaj jeszcze z 3 razy :D
    kochana jesteś ;*
    też Cię kocham prawie się poryczałam ale próbuje się ogarnąć ♥
    byłam od początku i będę do końca ;*
    a co do rozdziału to świetny
    ~Nati♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytaj nawet 100 razy <3 No mam nadzieje, bo to daje mi ogromną siłę, by iść na przód xx

      Usuń
  2. Jejkuu cudny no! Taj jak ty ;** szkoda tylko że rozdziały dodajesz żadko ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak* sorki :)

      Usuń
    2. nie wiem o co ci chodzi bo autorka dodaje rozdzialy reguralnie a nie co miesiac jak niektore wiec wez sie nie czepiaj a co do rozdzialu super jest czekam co dalej :-*:-*:-*

      Usuń
    3. Nie sądzę, bym dodawała rozdziały rzadko, bo pojawiają się średnio co trzy dni, a to naprawdę niewielki okres czasu. W dodatku nie mam nic do przodu, a napisanie czegoś z sensem zajmuje trochę czasu. Mam też życie prywatne, muszę poprawić oceny w szkole i równie dobrze mogłabym wstawiać coś rzadziej, tak jak inni, ale się staram.

      Usuń
    4. Rozdział ma być co 5 minut, rozumiesz? ;/////// inaczej Cie spalimy na stosie ~ królowa Majs ma beke ♡‎

      Usuń
  3. Dalej prosze kochanie ~ królowa Majs ♡‎

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuu, masz megaaśny talent! *_* Nie mogłam się oderwać, pomimo, że dopiero trafiłam na te bloga. Masz genialny styl, miło się czyta. Masz bogate słownictwo, ale jednocześnie absolutnie z tym nie przesadzasz! :) Umiesz opisać szybką sytuację, jak i opis uczuć. Pisz dalej, i życzę Ci powodzenia! Pozdrawiam, Madzia :* http://s3condbreathe.blogspot.com/ co sądzisz? Zajrzyj do mnie, czułabym się zaszczycona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuje bardzo, mi również się miło czyta, ale twój komentarz xx zajrzę do Ciebie wieczorem i na pewno napiszę Ci co sądzę w komentarzu ;) x

      Usuń
  5. Poleciłam twój blog wszystkim znajomym ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu to jest zaaajebiste! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem ten rozdział - z resztą jak każde - wyszedł Ci wspaniale. <3 Bardzo zazdroszczę talentu i dziękuję za wszystkie rozdziały. XD <3
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Meeeeeega. Jeden z lepszych polskich ff ;* przynajmniej tak na razie wygląda. Ah ten nasz Harry :*

    OdpowiedzUsuń