Veronica's POV
Przełknęłam ślinę, nie wiedząc co powinnam zrobić, lub
też powiedzieć. Kiedy ostatnim razem zgodziłam się wyjść gdzieś z Harrym,
nazwał mnie suką, ponieważ wysiadłam z samochodu bez jego pozwolenia i
zajrzałam do jakiegoś pustego magazynu.
Uniosłam na niego swój wzrok i widziałam, że jego źrenice
są znacznie rozszerzone, a tęczówki ciemniejsze niż zwykle.
- Po co tu przylazłeś? – włożyłam w swój głos całą złość,
którą do niego żywiłam.
Wzruszył ramionami, na co zmierzyłam go spojrzeniem.
- Veronica… - westchnął.
Uniosłam dłoń do góry, dając mu znak, by przestał mówić.
- Nie nazywaj mnie tak, zrozumiałeś? I wyjdź… Obaj
wyjdźcie – spojrzałam na rozbawionego Zayna.
Harry spróbował zrobić krok w moją stronę, ale cofnęłam
się, wpadając przy tym na jakąś dziewczynę. Napój, który trzymała przesiąkał teraz
moją sukienkę. Zaklęłam pod nosem.
- Przepraszam – rzuciłam do zirytowanej blondynki.
Umknęłam na górę, gdzie na końcu korytarza mieściła się
łazienka. Przekręciłam zamek w drzwiach i starałam się zetrzeć mokrą plamę
papierowym ręcznikiem, co tylko pogorszyło sprawę. Jęknęłam, widząc białe smugi
pozostawione na materiale. Oparłam się o umywalkę, wzdychając przy tym z
frustracją.
To dopiero początek, pomyślałam. Jeszcze cała noc przede
mną. Głowa niemiłosiernie mi ciążyła, byłam już zmęczona. Kiedy ochłonęłam,
odważyłam się zejść z powrotem na dół i starałam się odszukać wzrokiem sylwetkę
Cassie. W końcu zauważyłam ją przy wieży stereo. Dziewczyna stała tam
rozmawiając z Jonnah, z którym uczęszczałam na historię. Ruszyłam pospiesznie w
ich stronę.
- Cholera! Gdzieś ty była?! – wykrzyknęła przyjaciółka na
mój widok.
Zignorowałam kompletnie chłopaka, który przyglądał się
jej z dziwnym rozmarzeniem. Psychol, zdecydowanie.
- Słuchaj, Harry tu jest… Razem z Zaynem – przygryzłam
nerwowo wargę.
Zmarszczka na czole Cass pogłębiła się, ale nie mogłam
nic wyczytać z jej twarzy. Milczała przez chwilę, zanim zwróciła się w stronę
Jonnah.
- Możemy porozmawiać później? Przepraszam – posłała mu
nieszczery uśmiech i nie czekając na jego odpowiedź, pociągnęła mnie w kierunku schodów.
- Co oni tutaj robią?! – syknęła ze złością, jakby to
była moja wina, a ja, nie wiedząc czemu, poczułam skruchę. W pewnym sensie
przeczuwałam, że Harry przyszedł tutaj po to, by mnie wkurzyć, lub cokolwiek
innego co ma jakiś związek ze mną.
- Nie wiem – przyznałam w połowie szczerze.
- Po prostu się ich pozbądź.
Oblizałam suche wargi.
- Kazałam im się wynosić, ale nie wydaje mi się, żeby
zamierzali mnie posłuchać.
Cassie wzięła głęboki oddech i przymknęła powieki.
- Okej… W porządku, to nic wielkiego – wymamrotała
bardziej do siebie, niż do mnie. Jej zachowanie kazało mi się zastanowić nad
tym, dlaczego Zayn wzbudza w niej takie skrajne uczucia, które za wszelką cenę
starała się ukryć. Nie miałam żadnych wątpliwości, że to nie o Harry’ego
chodzi.
-Tak na marginesie, co z twoją sukienką? – zapytała już
nieco spokojniej, kiedy ochłonęła.
- Ktoś wylał na mnie drinka.
Z ust dziewczyny wyrwał się chichot.
- No tak, zapomniałam. Tylko ty możesz mieć takiego
pecha.
Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę przepełnionej
ludźmi kuchni. Czułam za sobą obecność Cass.
- Doprawdy, nie wiem jak masz zamiar posprzątać to
wszystko przed powrotem rodziców – rzuciłam.
Nie uzyskałam żadnej reakcji z jej strony, więc
odwróciłam głowę. Przystanęła niepewnie. Wyglądała na zdenerwowaną i
wystraszoną.
- Słuchaj, myślisz, że mogę wrócić do Jonnah? – ton jej
głosu zabrzmiał obco.
Zmarszczyłam brwi z zaskoczeniem, ale skinęłam głową.
Przyjaciółka pospiesznie zniknęła z pola mojego widzenia. Dlaczego była dzisiaj
taka dziwna?
Przepchnęłam się pomiędzy grupką ludzi i wtedy
zrozumiałam co było przyczyną ucieczki Cassie. Zayn opierał się o framugę drzwi,
a na jego ustach malował się bezczelny uśmiech. Musiał widzieć tą małą scenkę,
nie ma innej opcji. Wyminęłam go zręcznie, odnajdując stół z napojami.
Chwyciłam czysty kubek jednorazowy, do którego nalałam wody i przyssałam się
zachłannie do jego brzegu.
- Szukałem cię - mruknął ktoś tuż przy moim uchu.
Podskoczyłam na dotyk dłoni Harry’ego, które błądziły po
moich biodrach. Odepchnęłam jego ręce i obróciłam się. Widok jego przekrwionych
oczu podpowiadał mi, że chłopak wypił o wiele za dużo. Nie wiedziałam jak się
zachować i czy powinnam w ogóle się odzywać.
- Dobrze się czujesz? – zapytałam w końcu z lekkim wahaniem.
Skinął głową jakby to było coś oczywistego, a na jego
wargi wpełzł idiotyczny uśmieszek.
- Jesteś pijany – zauważyłam.
Harry wzruszył ramionami.
- Nie na tyle, by nie móc porozmawiać. Słuchaj,
przepraszam, że tak cię nazwałem ostatnim razem, okej? Po prostu mnie
wkurwiłaś.
Zmroziłam go spojrzeniem.
- No co? Tylko jestem szczery – powiedział z nutką
rozbawienia.
Odrzuciłam kubek na stół i ruszyłam przed siebie.
Chciałam odszukać Cass i poprosić ją, by dała mi klucz do swojego pokoju, gdzie
mogłabym chwilę odetchnąć, ale Harry miał inne plany. Złapał stanowczo mój
nadgarstek, przyciągając mnie do siebie.
- Co jest z tobą nie tak, cholerna dziewczyno? –
wymruczał tak, bym tylko ja mogła to usłyszeć. Nie żeby kogoś interesowało o
czym rozmawiamy, poza tym muzyka i tak wszystko zagłuszała.
- Ze mną? – zaśmiałam się bez choćby cienia humoru. – Ze
mną wszystko jest w jak najlepszym porządku! – krzyknęłam, a moja irytacja zwiększała się z każdą sekundą spędzoną w jego
towarzystwie.
Wargi chłopaka znalazły się niebezpiecznie blisko moich.
Czułam drażniący zapach alkoholu wymieszany z wonią tytoniu.
- Nadal chcesz, żebym wyszedł? – zapytał, wlepiając we
mnie swoje zielone tęczówki.
Skinęłam głową, nie będąc w stanie wydobyć z siebie
głosu. Próbowałam być stanowcza, ale zważywszy na jego bliskość, raczej marnie
mi to wychodziło.
- Kłamiesz – uśmiechnął się z satysfakcją.
Założyłam ręce z nadzieję, że w ten sposób będę wyglądać
na pewniejszą siebie, niż w rzeczywistości byłam.
- Nie, nie kłamię. Odsuń się – zażądałam.
Harry zaskoczył mnie, zwiększając nieco dystans między
nami.
- Pójdę – oznajmił.
Chwila, co?
- Ale pod jednym warunkiem – dodał, na co wywróciłam
oczami. Zaczynał poważnie działać mi na nerwy.
- Jakim? – westchnęłam.
- Pójdziesz ze mną.
Nie dając mi czasu na odpowiedź, chłopak chwycił boleśnie
moje ramię i zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia, nie zważywszy na to, że mam
na nogach naprawdę wysokie szpilki.
- Puszczaj! – pisnęłam, bo jego palce coraz mocniej
wpijały się w moją skórę.
- Dlaczego miałbym? – zapytał z wyraźnym rozbawieniem.
Usiłowałam wypatrzeć w tłumie znajomą sylwetkę Cassie,
czy choćby kogokolwiek innego, kto mógłby pomóc mi się uwolnić.
- Harry? – pytający ton głosu Zayna dobiegał zza moich
pleców.
Chłopak przystanął i odwrócił się.
- Czego? – warknął, a mnie przeszły ciarki.
- Niall chce żebyśmy… - zaczął niepewnie Zayn, patrząc
przy tym na mnie z obawą.
- Teraz? – przerwał mu zirytowany Harry.
Wykorzystałam chwilę jego nieuwagi i wyszarpnęłam swoje
ramię. Nie wierzyłam, że obędzie się bez choćby najmniejszego siniaka.
Zayn skinął potakująco głową.
- Poczekam na zewnątrz – oznajmił obojętnie i rzucił mi
krótkie spojrzenie. W jego oczach dostrzegłam dziwny błysk, który mnie
zaniepokoił. Uciekłam wzrokiem gdzieś w bok.
- Muszę iść – Harry zwrócił na siebie moją uwagę.
- Cóż, najwyższa pora – parsknęłam ironicznie, na co
zachichotał.
- Uwielbiasz mnie – mrugnął zabawnie w moją stronę.
- Więc nasza definicja uwielbienia trochę się różni – nie
mogłam się nie uśmiechnąć.
Jak to jest, że w jednym momencie go nie znoszę i nie mam
ochoty mieć z nim do czynienia, a w drugim czuję, że naprawdę go lubię?
Przypomniałam sobie nasz pocałunek. Wydawał się być tak odległy w czasie,
jednak wciąż potrafiłam odtworzyć w pamięci każdy, nawet najdrobniejszy
szczegół.
- Ronnie – chłopak wymruczał, zbliżając ostrożnie swoje
usta do moich. – Jeszcze raz przepraszam.
Wiedziałam o czym mówi. Znałam jego wybuchowy charakter i
doskonale zdawałam sobie sprawę, że często go ponosi. Zbyt często.
- Naprawdę nie miałem tego wtedy na myśli – dodał, a ja w
jakiś niewyjaśniony sposób czułam, że mówi prawdę.
Milczałam, wpatrując się w jego zielone tęczówki. Nie
były takie przekrwione, jak jeszcze dosłownie chwilę temu.
- Wybaczysz mi? Proszę, potrzebuję tego, Ronnie… - szepnął
z desperacją.
Czy mogłam? Jeśli mam być szczera, już to zrobiłam.
Skinęłam ledwie zauważalnie głową. W tym momencie
wszystko wokół jakby się rozpłynęło, byliśmy tylko my. Harry złączył powoli
nasze usta w zadziwiająco delikatnym pocałunku. Jego wargi idealnie współgrały
z moimi, każdy ich ruch przywodził mi na myśl piękny taniec. Tym razem było
inaczej, nie mogłam wyczuć między nami tej namiętności, istniało tylko dziwne
uczucie, które zawładnęło całym moim ciałem. Prawdę mówiąc, podobało mi się to.
Bardziej, niż byłabym zdolna się przyznać.
Harry odsunął się ode mnie, dopiero gdy zabrakło tchu nam
obu, a jego oddech owionął moją twarz. Wdychałam cudowny zapach, dopóki chłopak
nie wyprostował się.
- Naprawdę muszę już iść – jego ochrypły głos brzmiał
niesamowicie seksownie.
- W porządku – wymamrotałam niewyraźnie, kręciło mi się w
głowie. Dopiero teraz moich uszu dobiegła głośna muzyka, którą wcześniej moja
podświadomość ignorowała.
- Do zobaczenia – westchnął Harry z zadowolonym
uśmiechem, który odwzajemniłam.
- Do zobaczenia.
Pochylił się i po raz ostatni musnął moje usta, zanim
zniknął w tłumie otaczających nas ludzi.
- Cholera, Ronnie! Powiedz, że nie widziałam właśnie
tego, czego dobrze wiesz, że nie chciałam widzieć! – usłyszałam za sobą
rozwścieczoną Cassie.
No tak. Dlaczego ona zawsze musiała pojawiać się w
najmniej odpowiednich chwilach tylko po to, by wszystko zepsuć?
Suprajs, suprajs! Obiecałam rozdział w środę, no ale jako że go skończyłam, to publikuję go dzisiaj xx
Chciałabym wam podziękować za wszystkie wasze słowa wsparcia, które naprawdę dodały mi sił. Kocham was xx Udało wam się doprowadzić mnie do łez po raz bodajże trzeci ;)
Do soboty! xx (chyba)
Pierwsza! Co oni kurwa kombinują, poruchać kogoś czy rozpierdol jakiś? XDDDD
OdpowiedzUsuńKto kombinuje? xx
UsuńNo Niall, Zayn i Hazzuś xx
OdpowiedzUsuńIstnieje coś takiego jak "odpowiedz", nie musisz dawać nowych komentarzy :))) XD
UsuńNie mogę rozgryźć Harrego a Zayna to juz w ogóle :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny genialny rozdział :**
@Ania2368
Jak tu romantycznie......ach! *.* // fryzjerka Louis'a
OdpowiedzUsuńŚwietny jezu... czekam
OdpowiedzUsuńjezuuuuuuuuuuu! Nie ogarniam Hazzy ;o a Zayna juz wgl :o nadganialam rozdzialy pol nocy i warto bylo aaa kocham czekam na next! /rebelle fleur
OdpowiedzUsuńNo i mam na sumieniu twój sen... xx
UsuńBoże ! Jakie to genialne ! Uwielbiam blogi i książki pisane w 1 osobie (bądź 2 ewentualnie ale już mniej lubię ). Ten blog jest genialny czekam na next ! Ale się pospiesz bo nie wytrzymam.Weny życzę. /Nala
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze <3 Czekam na następny :) Codziennie co chwla sprawdzam czy czegoś nie dodałaś :***
OdpowiedzUsuńAwww dodaj nastepny w pt błagam xd
OdpowiedzUsuń~Juls
Zobaczymy, jeśli będę miała czas go napisać to może dodam w piątek ;)
UsuńBoże kochana! Talent! Śliczne, romantyczne, kocham po prostu. ! Czekam na kolejny rozdział <3 Pozdrawiam <33333 /Kalcia Horan Forever
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie ;) xx
UsuńCudowny, fantastyczny, piękny, zajebisty i PER-FECT ( jakby to powiedział Liam ) ;) Pisz dalej bo masz talent dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńPiękna, cudowną i wspaniała dedykacją :)
Masz rację będę uśmiechać się częściej bo mało się uśmiecham :((( Przepiękne słowa ;)
~ Julia Styles
Bardzo mi miło, jejku. Starałam się xx
UsuńSuper rozdzial czekam na next :)/ @ILOVEBADUS
OdpowiedzUsuńJeju, świetnie napisane ♥ Czekam na kolejny, kochana <3 Buziaki i pozdrawiam :***
OdpowiedzUsuńJeju to jest naprawdę wspaniałe! O 3:00 w nocy czytałam wszystko!!! O czekam na dalsze rozdziały!
OdpowiedzUsuńNo i mam kolejny sen na sumieniu xx Dziękuję ;)
UsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award.. Więcej u mnie :) http://alquien-te-mira-harry-horror.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńJeju rozdziałek cudowny i dłuuugi co mi się ogromnie podoba. Mogę Ci życzyć weny bo jesteś wspaniałą pisarką.
OdpowiedzUsuńNo i ten ich pocałunek, mhmhmh ;* WENY <3
Chyba umarłam xDD
OdpowiedzUsuńCudownie! <3
~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^
Kocham Cię Hazz ;* super rozdział, ale nadal nie lubię Rebecci. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuń