Veronica's POV
Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, by przyzwyczaić wzrok
do egipskich ciemności panujących w pomieszczeniu. Chwilę zajęło, nim
przypomniałam sobie co wyrwało mnie ze snu. Podniosłam się z niewygodnej,
obitej skórą kanapy, która przykleiła się boleśnie do moich odsłoniętych pleców
i potykając się, dotarłam wreszcie do nieznośnego telefonu.
- Słucham? – jęknęłam, wyraźnie dając mojemu rozmówcy do
zrozumienia, że mnie obudził.
Zerknęłam na elektroniczny zegarek wbudowany w kablówce.
Zbliżała się trzecia w nocy i doprawdy nie wiedziałam kto normalny wydzwania do
ludzi o takiej porze.
- Ronnie – zabrzmiał ochrypły szept, który zmroził mi
krew w żyłach.
Tylko nie to. Znowu.
Rozejrzałam się z paniką po pokoju. Chciałam nawrzeszczeć
na nieznajomego mężczyznę, że jego żarty wcale nie są zabawne i żeby wybierał
odpowiedniejszy czas na takie bzdury, ale nie potrafiłam nic z siebie
wykrztusić. Po prostu rzuciłam słuchawką i prędko zapaliłam światło. Zmrużyłam
oczy, kierując się ponownie na sofę. Ułożyłam się w miarę wygodnie i włączyłam
telewizor. Nie mogłam znaleźć niczego, co odwróciłoby moją odwagę od dziwnego
telefonu, więc zostawiłam na powtórce Plotkary. Zamiast skupić się na serialu,
moje myśli krążyły wokół wydarzeń sprzed ostatnich kilku dni. Był piątek, cóż,
właściwie już sobota. Od niedzieli nie widziałam Harry’ego i miałam nadzieję,
że postanowił zniknąć z mojego życia tak szybko, jak się w nim pojawił. W
sumie, byłam z tego całkiem zadowolona, bo jedyne co robił, to mącił mi w
głowie. Najpierw mnie całował, by następnego dnia nawyzywać mnie od suk. W
międzyczasie udało pogodzić mi się z najlepszą przyjaciółką, która poprzedniego
dnia obchodziła swoje siedemnaste urodziny. Obiecałam pomóc jej w organizacji dzisiejszej
domówki z tej okazji i zaczynałam tego naprawdę żałować, ponieważ dziewczyna
się uparła by zaprosić dosłownie całą szkołę bez wyjątków. Nie byłam w stanie
wyobrazić sobie co z tego wyniknie, ale mogłam tylko zgadywać, że nic dobrego.
Moja mama miała w tym tygodniu nocne zmiany, więc całe dnie przesypiała. Cóż,
tym lepiej dla mnie. Nie chciało mi się
iść na górę, kiedy poczułam, że ogarnia mnie senność, więc po prostu pozwoliłam
sobie zostać na kanapie.
***
Jęknęłam, przeciągając się. Ból głowy, jaki odczuwałam
przez niewyspanie był nie do zniesienia. Ruszyłam schodami do łazienki, gdzie
wygrzebałam w apteczce odpowiednie leki. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w
lustrze, wyglądałam strasznie. Wyraźnie zarysowane sińce pod oczami dodawały mi
kilka lat, wyjątkowo blada skóra wydawała się być tylko cienką błonką, która
zaraz jakby miała się rozerwać. Wzięłam relaksujący prysznic z nadzieją, że
trochę oprzytomnieję.
Owinięta w ręcznik przeszłam do swojego pokoju. Założyłam
proste, czarne legginsy oraz luźną koszulkę w kolorze niebieskim. Rozczesałam
poplątane włosy, uznając, że na razie pozostawię je rozpuszczone. Wrzuciłam do
czarnej torby potrzebne rzeczy, bo do domu miałam wrócić dopiero następnego
dnia. Na górę położyłam granatową, obcisłą sukienkę bez ramiączek, która
sięgała mi zaledwie do połowy ud i niewielką kosmetyczkę. Sprawdziłam godzinę i
uznałam, że śmiało mogę wychodzić. Zerknęłam przelotnie do sypialni mojej mamy,
ale już spała więc pospieszyłam na autobus.
Czterdzieści minut później siedziałam już w pokoju
Cassie.
- Nie mogę uwierzyć, że moi rodzice zgodzili się na tą
imprezę! – pisnęła podekscytowana, podskakując przy tym zabawnie.
Uniosłam sceptycznie brew do góry.
- Owszem, ale powiedziałaś, że zaprosisz maksymalnie 50
osób, a nie 500 – zwróciłam jej uwagę.
Machnęła ręką
lekceważąco.
- Może, ale co z tego? I tak obiecali, że ulotnią się,
zanim ktokolwiek zdąży przyjść. Nawet się nie dowiedzą!
- Obyś miała rację – mruknęłam beznamiętnie.
Jakoś nie mogłam myśleć tak optymistycznie jak ona. Miałam
nieoparte wrażenie, że wydarzy się coś złego i to psuło cały mój nastrój. Tyle
pijanych nastolatków w jednym miejscu? To nie mogło skończyć się dobrze.
Po jakimś czasie uznałyśmy, że najwyższy czas na
przygotowanie się. Oddałam się w ręce Cassie, by ta mogła zrobić mi idealny makijaż
oraz fryzurę. Zabroniła gwałtownie, kiedy zapytałam czy mogę spojrzeć w lustro.
Nie byłam przyzwyczajona do takiej ilości przeróżnych kosmetyków na twarzy,
więc nie czułam się zbyt komfortowo.
- Spójrz na siebie.
Cassie wydała z siebie zachwycone westchnięcie, po czym
otwarła szafę, gdzie na wewnętrznych
drzwiach znajdowało się spore lustro. Rzuciłam okiem na swoje odbicie i oniemiałam.
Dziewczyna, na którą patrzałam nie przypominała mnie w najmniejszym stopniu. Jej
twarz… Cóż, była inna, zdecydowanie piękniejsza. Oczy wydawały się większe,
skóra bez najdrobniejszej skazy. Włosy, które zazwyczaj sięgały mi trochę
powyżej pasa, tym razem za sprawą gęstych loków zaledwie dotykały moich pach. Najbardziej
podobały mi się perfekcyjnie namalowane kreski na powiekach. Stwierdziłam, że
muszę częściej nakładać na siebie makijaż, którego zawsze starałam się unikać.
Zamrugałam kilkakrotnie, by upewnić się, że to co widzę
jest prawdziwe.
- Wow – szepnęłam z przejęciem.
Obejrzałam się z każdej możliwej strony, nadal
niedowierzając.
- Masz, włóż to – przyjaciółka podała mi moją sukienkę,
którą od razu ubrałam.
- Myślisz, że mogę teraz poświęcić trochę czasu sobie? –
zapytała z promiennym uśmiechem na twarzy.
Skinęłam głową, wsuwając na nogi pożyczone szpilki.
Siedziałam na miękkim łóżku i obserwowałam Cassie, wypowiadając co chwilę
jakieś uwagi na temat jej wyglądu. Prezentowała się równie świetnie, jeśli nie
lepiej, więc zarzuciłam ją mnóstwem komplementów, które przyjęła z
wyszczerzonymi zębami.
- Powinnyśmy zejść na dół. Zaraz zaczną schodzić się
ludzie, a muszę przygotować jeszcze kilka rzeczy – jęknęła z pewnego rodzaju
irytacją, ale wiedziałam, że mimo wszystko jest zadowolona.
Zamknęła drzwi na klucz, który po chwili wsunęła do
stanika, co przyjęłam z zaskoczeniem, ale nie skomentowałam tego. Znalazłyśmy
się w przestronnej kuchni i rozłożyłyśmy na stole plastikowe kubki, alkohol,
inne napoje oraz drobne przekąski w postaci na przykład chipsów. Upewniłyśmy
się kilkakrotnie, że sypialnia rodziców Cassie jest zamknięta i w tym momencie
zadzwonił pierwszy dzwonek do drzwi. Przyjaciółka włączyła głośną muzykę i
przywitała radośnie gości, którzy okazali się być grupką chłopców z naszego
rocznika.
Przez kolejne półtorej godziny schodzili się pozostali,
aż cały dom po brzegi wypełniony był ludźmi. Prawdę mówiąc, już bolała mnie
głowa od potwornego hałasu. Nie byłam do tego przyzwyczajona, po prostu nie
znosiłam imprez. Starałam się na wszystkie powitania odpowiadać uśmiechem, ale
za każdym razem coraz gorzej mi to wychodziło i zaczynałam odczuwać rozdrażnienie.
- Idę do łazienki, zaraz wracam – oznajmiła przyjaciółka
i już jej nie było.
Westchnęłam i udałam się do salonu, gdzie na stole
tańczyła niemal półnaga dziewczyna, której nie kojarzyłam nawet z widzenia.
Wywróciłam oczami na widok wyraźnego zadowolenia otaczających ją chłopców.
Wycofałam się w kierunku kuchni, by w końcu się czegoś napić. W tłumie ludzi
dostrzegłam znajomą sylwetkę Zayna.
Och, błagam. Tylko nie to.
Przystanęłam, kiedy zorientowałam się, że idzie w moją
stronę. Jego bezczelny uśmiech działał mi na nerwy.
- Co tu robisz? – syknęłam nieprzyjaźnie. – Nie wydaje mi
się, byś był zaproszony.
Wzruszył ramionami.
- Mnie nie trzeba zapraszać, przychodzę gdzie mi się
podoba i kiedy mi się podoba – mrugnął do mnie w obrzydliwy sposób.
Wsłuchałam się w jego ochrypły głos, wydał mi się dziwnie
znajomy. Myślałam intensywnie, gdzie poza rozmowami z nim mogłam go usłyszeć,
ale dosłownie nic nie wpadało mi do głowy.
- Wynoś się – warknęłam, próbując przekrzyczeć muzykę.
Moje oczy powędrowały w stronę chłopaka z burzą loków,
który jakby zmaterializował się u mojego boku.
- Nie ma to jak dobra gospodyni. Doprawdy zachęcające –
Harry wywrócił oczami.
_______________________
Dobry wieczór. Przepraszam, że rozdział jest taki krótki. Wiem, nawaliłam, ale miałam jakąś blokadę przy pisaniu, nie umiałam złożyć zdania, więc zostawiłam wszystko na ostatnią chwilę. Jeszcze raz przepraszam, do środy.
BOŻE KOŃCÓWKA ASFFSGVNKKFFDSSDFSSSDHJBDGDAAGHV TYLE W TEMACIE
OdpowiedzUsuńTak myślałam... xx
UsuńDziękuj za dedykacje i rozdział jeest nawet ok ale końcówka zajebista ~ Jula z aska xd
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;)
UsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńLove you. Forever.
OdpowiedzUsuńLove u too. Forever
Usuńzakochałam się w tym ff *,* <3
OdpowiedzUsuńja też <3
UsuńEj ale to fla jakiej Julii ? Bo ja też jestem Julia ;)
OdpowiedzUsuńRoździał bardzo fajny dużo akcji :)
A blog po prostu per-fect ;)
~ Juliaz
Dla dziewczyny, która mnie o to poprosiła ;) Jeżeli również chcesz dedyka, to pisz, tylko podaj coś więcej niż imię "Julia" ;) xx
UsuńSpoko to będę się podpisywać ~ Julia Styles
UsuńMoże być? ;)
W poprzednich roździałach się nie podpisywałam :)
jasne, w porządku xx Chcesz dedyka? ;)
UsuńJasne że tak ;)
Usuń~ Julia Styles
Mam podpisać dla Julii Styles, tak? ;)
UsuńKocham Cie! Pisz dalej. <3
OdpowiedzUsuńJa też kocham, was wszystkie xx
UsuńDalej proszę
OdpowiedzUsuńEj ale co to jest za facet który powiedział ,, Ronnie '' do słuchawki ??
OdpowiedzUsuńO to chodzi ;) Jak na razie to ma pozostać tajemnicą xx
UsuńOoooMG CUDOWNE!!!! *_*
OdpowiedzUsuńJuż chyba wiem kto do niej w nocy dzwonił :O
Czekam z niecierpliwością na nexta!
Pozdrawiam i życzę weny ;* /#HH WENDESDAY (z ask.fm)
Przeproś ją Hazza i buzi hahahahahhahahahahaha <3
OdpowiedzUsuńPięterko od razu XD
UsuńChciałoby się *________*
UsuńAle się rozkręca :D
OdpowiedzUsuńJuż wiem skąd Ronnie zna głos Zayna :3
Chyba dużo ludzi się domyśla ;) xx
UsuńCudowny rozdział. Czekam do środy, końcówka najlepsza aww *_*
OdpowiedzUsuńwięcej... chce więcej!
OdpowiedzUsuńAwww *.* cudo / fryzjerka Louis'a
OdpowiedzUsuńHarry! :o <3 jaram się! :D A rozdział, świetny, piękny, boski, przecudny i w ogóle wszystko hah :D <3
OdpowiedzUsuń~Kasieńska, fanka Frozena <3 ^^
Na tego Huta wejdę jak doczytam twojego bloga :) rozdział jak zwykle świetny
OdpowiedzUsuńBoże. Autokorekta. Znowu. Hurt'a*
Usuń