Veronica's POV
Wstrzymałam oddech, kiedy ujrzałam Harry’ego, kroczącego
w moją stronę. Wyglądał cholernie seksownie. Przez biały materiał koszulki
prześwitywał tusz, zdobiący skórę na jego klatce piersiowej i ramionach.
Tatuaże były raczej skromne, choć ich wielkość należała do średniej, jednak
moją uwagę szczególnie przyciągnął intrygujący motyl znajdujący swoje miejsce u
dołu klatki piersiowej. W jakiś dziwny sposób to czyniło go atrakcyjniejszym.
Moje usta mimowolnie rozwarły się, powodując uroczy chichot u chłopaka.
- Gapisz się – leniwy uśmiech rozświetlił jego twarz.
Zdjął swoją szarą, bawełnianą czapkę i przeczesał dłonią
niesforne loki, zanim nałożył ją ponownie.
- Nie, wcale nie – zaprzeczyłam, tym razem bez cienia
zażenowania.
Harry zatrzymał się w odpowiedniej odległości ode mnie,
by pochylić się i złożyć pocałunek na moich wargach. Na szczęście w porę
odwróciłam głowę i jego różowe usta obrały na cel policzek. Nie zrozumcie mnie
źle, po wczorajszym wieczorze nie miałam nic przeciwko całowaniu go, ale
wolałam nie ryzykować, kiedy moja mama bez wątpienia obserwowała nas z
kuchennego okna. Znałam ją na tyle, by mieć pewność, że to jest to, co teraz
robi.
Chłopak zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Otworzył
przede mną drzwi, po czym niespiesznie obszedł samochód i zajął miejsce
kierowcy. Wyraz jego twarzy zmienił się na obojętny, ale nie przejęłam się tym
szczególnie. Jechaliśmy jakiś czas w
milczeniu prostą drogą, zaczynałam odczuwać znudzenie tą nieustanną ciszą.
- Masz tatuaże? – nie wiedząc czemu, zadałam to
bezsensowne pytanie. Przecież doskonale znałam odpowiedź.
- No – mruknął bez większego zainteresowania. Jego
drastyczne zmiany nastrojów były zdumiewające, ale nie poddawałam się.
- Czy któryś z nich ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie?
– w mój głos wdarła się czysta ciekawość.
Jedyne co zyskałam, to jego nieprzyjemne spojrzenie,
które zniechęciło mnie do dalszej rozmowy. Opadłam zrezygnowana na oparcie. Nie
miałam pojęcia co powinnam ze sobą zrobić, więc tylko bawiłam się nerwowo palcami.
Chciałam zapytać dokąd jedziemy, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
Podskoczyłam na dźwięk dzwonka telefonu. Harry zdjął jedną rękę z kierownicy,
żeby móc odebrać.
- Czego? – niemal warknął do słuchawki.
Milczał przez stosunkowo długą chwilę i w międzyczasie
rzucił mi kilka zaniepokojonych spojrzeń. Uniosłam brwi do góry.
- Wszystko w porządku? – wyszeptałam bezgłośnie, na co
skinął głową.
- Czy to nie może poczekać? – westchnął, nawet nie
starając się ukryć swojego rozdrażnienia.
Moich uszu dobiegła przytłumiona odpowiedź przecząca jego
rozmówcy. Chłopak wyglądał na zdenerwowanego. Rozłączył się bez słowa i cisnął
swoją komórkę na deskę rozdzielczą, nie dbając o to czy się zniszczy, bądź
choćby porysuje.
- Co się stało? – zapytałam z pewnego rodzaju troską.
Nawet na mnie nie popatrzał.
- Nic, po prostu będziemy musieli zahaczyć o jedno
miejsce.
- Och, um… Okej? – wymamrotałam niepewnie.
Zaczynałam czuć się dziwnie w jego towarzystwie i nie
było to dla mnie bynajmniej miłe. W dalszym ciągu jechaliśmy prosto, dopóki nie
skręcił w ledwie widoczną ścieżkę, która prowadziła w głąb lasu. Coraz mniej mi
się to wszystko podobało, mieliśmy miło spędzić popołudnie, a skończyłam z
naburmuszonym Harrym w środku nieznanego mi dotąd gąszczu. Droga kończyła się
jakimś starym magazynem, który na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie
opuszczonego. O czyjejś obecności świadczył biały van, stojący w niedużej
odległości od budynku. Przyjrzałam mu się; wszystkie szyby w zasięgu mojego
wzroku były powybijane, biała farba odchodziła w wielu miejscach, a na
większości powierzchni ściany już jej nie było. Nigdzie nie potrafiłam dostrzec
wejścia, więc zakładałam, że znajduje się po drugiej stronie.
- Zaczekaj tutaj – rzucił Harry, wyrywając mnie z
zamyślenia.
Zatrzymał samochód w odległości około pięćdziesięciu
metrów od magazynu, po czym wyszedł. Rozejrzałam się wokół, ale nie zobaczyłam
niczego, prócz mnóstwa niemal takich samych drzew. Cóż, gdybym była tutaj sama,
to z pewnością bym się zgubiła. Poza tym, kto normalny znajduje swoje miejsce w
środku lasu?
Zdecydowałam, że nie zamierzam się nikogo słuchać, nie
byłam małym dzieckiem, więc wysiadłam z auta, jednak starałam się zrobić to
najciszej jak potrafiłam. Przeklęłam w duchu, gdy dźwięk złamanej gałązki
wydobył się spod mojej stopy. Zamarłam, nasłuchując czegoś, co świadczyłoby o tym, że ktoś to
usłyszał. Stąpałam po suchej trawie tak ostrożnie, jak tylko potrafiłam, ale i
tak zdarzyło wydać mi się kilkakrotnie jakiś charakterystyczny odgłos. Podkradłam
się dyskretnie do okna, ale niestety nie potrafiłam niczego dostrzec, więc
przeszłam na drugą stronę. Tak jak się spodziewałam, moim oczom ukazały się
potężne, metalowe wrota, na wpół uchylone. Wszędzie wokół panowała głucha
cisza, więc zaczęłam zastanawiać się gdzie podział się Harry. W tamtym momencie
czułam się jak w chorym kryminale i nie mogłam powstrzymać idiotycznego
chichotu na tą myśl. Powoli wsunęłam głowę w szparę między drzwiami, upewniając
się, że nikt mnie nie zobaczy. Rozejrzałam się po niedużej hali, która wydawała
się dawniej spłonąć. Osmolone ściany dawały uczucie dyskomfortu, a jedyne co
znajdowało się w ich zamknięciu to kilka pozornie niepotrzebnych desek, dwa
zniszczone krzesła, stolik bez jednej nogi oraz stara, kuchenna szafka
zamknięta na kłódkę. Po drugiej stronie zauważyłam przejście w postaci łuku do następnego
pomieszczenia, czy jakkolwiek by to nazwać. Nigdzie nie potrafiłam odnaleźć
wzrokiem Harry’ego, albo w ogóle kogoś, kto zalicza się do żywego człowieka.
Odsapnęłam z ulgą, choć ogarnęło mnie pewne zaniepokojenie. Już miałam wejść do
środka, kiedy czyjaś silna ręka złapała mnie w talii, usztywniając w nietypowy
sposób całe moje ciało i uniemożliwiając mi wyszarpnięcie się, natomiast dłoń
zacisnęła się na moich ustach, więc nie potrafiłam nawet krzyknąć.
- Zgubiłaś się? – mruknął nieznajomy głos wprost do
mojego ucha.
Nie mogłam nawet odpowiedzieć, ale starałam wyrwać się z
uścisku w każdy możliwy sposób, który przyszedł mi do głowy. W końcu
odpuściłam, z nadzieją, że chłopak mimo wszystko nie ma żadnych złych intencji.
- Co, do cholery? – zaskoczony głos Harry’ego dobiegał
zza moich pleców. – Ona jest ze mną, puść ją.
Poczułam, że mięśnie nieznajomego rozluźniają się, więc
wykorzystałam okazję i wymsknęłam mu się.
- Harry! – pisnęłam, rzucając się w jego stronę.
Dopiero teraz zauważyłam dziewczynę, która zajmowała
miejsce po jego prawej stronie. Dłoń chłopaka zacisnęła się boleśnie na moim
ramieniu, poczułam szarpnięcie i niespodziewanie znalazłam się przy jego drugim
boku. Miałam okazję przyjrzeć się mojemu… hm, napastnikowi, czy jakkolwiek
inaczej by to określić… Nieważne. Blond włosy opadały na jego czoło, był nieco
niższy od Harry’ego, ale równie umięśniony. Piercing w jego brwi oraz wardze w
dziwny sposób oddawały jego osobowość, mogłam to zauważyć bez trudu, pomimo
tego, że wcale go nie znałam i to był pierwszy raz, kiedy widziałam go na oczy.
Nie był tak pokryty tatuażami jak Harry, ale dostrzegłam kilka na ramionach i
obojczyku. Bardzo ułatwił mi to prześwitujący podkoszulek, który miał na sobie.
Nie był kompletnie w moim typie, ale z pewnością cieszył się powodzeniem u
innych kobiet.
- Kim ona, kurwa mać, jest? I dlaczego ją tutaj
przyprowadzasz? – zabrzmiał przeraźliwie zgrzytliwy, ale niemal dziecięcy głos.
Odwróciłam się w stronę dziewczyny, która równie dobrze
mogłaby być naga, bo ubrania, które na sobie miała niewiele zakrywały.
Skrzywiłam się, a ona przeczesała dziwnym gestem swoje tlenione włosy
przypominające perukę.
- Rebecca, to nie leży w twoim interesie – warknął
nieprzyjaźnie Harry, mierząc ją spojrzeniem.
- Och, oczywiście, że leży – mrugnęła do niego
porozumiewawczo i zaczęła jeździć dłonią u dołu jego brzucha.
Zignorowałam delikatne kłucie w sercu i przełknęłam
ślinę. Zrobiło mi się niedobrze. Odsunęłam się od chłopaka, a on nie zwrócił na
to najmniejszej uwagi.
- Chcę wracać – wymamrotałam z nadzieją, że tylko on to
usłyszy.
-Wybacz mi moją gafę – odezwał się niespodziewanie blondyn.
Już miałam powiedzieć, że nie mam mu nic za złe, ale
rozdrażniony głos Harry’ego mnie wyprzedził.
- Po prostu się zamknij, Niall.
Odepchnął od siebie dziewczynę i złapał boleśnie mój
nadgarstek, ciągnąc mnie w kierunku, z którego przyszłam. Powstrzymałam
jęknięcie, ale pospiesznie ruszyłam za nim.
- Zobaczymy się wieczorem! – doszedł moich uszu pisk, nim
zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu. Oparłam głowę o szybę, nie wiedząc, czy
powinnam się odezwać, ale stwierdziłam, że lepiej będzie, gdy będę siedziała
cicho. Rzucałam co chwilę ukradkowe spojrzenia w stronę chłopaka, gdy wydawało
mi się, że nie patrzy.
- Po cholerę wychodziłaś?! Kazałem ci zostać, nieprawdaż?
– krzyknął, skupiając się na drodze.
Nie wiedziałam co powiedzieć, bo sama do końca nie znałam
odpowiedzi. Przecież nie zrobiłam nic złego, prawda?
- Byłam ciekawa – szepnęłam niepewnie.
- Ciekawa?! – wrzasnął jeszcze głośniej.
Jezu, ludzie.
- Wiesz co myślę o wścibskich sukach, jak ty? – syknął.
Ałć. Przymknęłam oczy, odpychając od siebie dziwne
uczucie.
- Nie, ale sądzę, że nie chcę wiedzieć. Po prostu odwieź
mnie do domu, proszę – słowa wypłynęły z moich ust.
- Świetny pomysł – parsknął, zaciskając mocniej ręce na
kierownicy.
Unikałam kontaktu wzrokowego, starając się ze wszystkich
sił nie rozpłakać. Wyszłabym na idiotkę, poza tym chyba za bardzo wzięłam sobie
do serca jego słowa. Całą drogę spędziliśmy na milczeniu. Kiedy tylko samochód
zatrzymał się pod moim domem, wyskoczyłam z auta, ignorując jego wołanie, bym
poczekała. Z jednej strony chciałam, by wysiadł za mną, a z drugiej cieszyłam
się, że tego nie zrobił. Odwróciłam się i ujrzałam, jak samochód odjeżdża.
Ciężar na moim sercu tylko się zwiększył, zamiast zmniejszyć.
_______________________
Okej, ustalam REGULARNE terminy dodawania rozdziałów! Rozdziały będą pojawiały się w środy i soboty, chyba, że coś się zmieni to was o tym poinformuję! ;) Więc do soboty xx
Czemu on się taki zrobił ? :* Ps. Rozdziałek Genialny ;* No i Nialler jest ;* WENY <3
OdpowiedzUsuńDziękuję, przyda się ;) <3
UsuńCudnie jak zwykle :* czekam na sobote! :)
OdpowiedzUsuńSuka Rebecca, eh ~ Majs
OdpowiedzUsuńŚwietny , wprost uwielbiaam *-* Miłego wieczoru :3
OdpowiedzUsuń#SR Kasiaa 1D z aska <3
Omg! Harry ty idioto! Wracaj taM! Teraz narychmiast w tej chwili! Kocham tą pisarke ludzie skąd ona sie wzieła *o* Świetnie piszesz
OdpowiedzUsuńWzięłam się z brzusia mamusi. Dziękuję xx
UsuńBoskie jak zawsze xx
OdpowiedzUsuńCo temu Harry'emu odwala ? :O Zawróć i ją tam przepraszaj, za to coś jej powiedział.."Suka"? Serio ? -.- Ogarnij się chłopie ! XD
OdpowiedzUsuń_________
Piękne. Cudne. ♥
Może jeszcze wróci do niej z przeprosinami? :D
To jest świetne czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńJak zawsze genialny rozdział :3
OdpowiedzUsuńŚwietny! :D <3
OdpowiedzUsuń~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^
świetne ! <3
OdpowiedzUsuńJest takie pewne przekleństwo na literę "k"...ale sobie podaruje i idę czytać nexta :) Robecca! Ty...s....no wiecie. Xd
OdpowiedzUsuńOjej. Ta autokorekta -,- Rebecca*
Usuń