środa, 2 lipca 2014

Rozdział 14

Veronica's POV

Wstrzymałam oddech, kiedy ujrzałam Harry’ego, kroczącego w moją stronę. Wyglądał cholernie seksownie. Przez biały materiał koszulki prześwitywał tusz, zdobiący skórę na jego klatce piersiowej i ramionach. Tatuaże były raczej skromne, choć ich wielkość należała do średniej, jednak moją uwagę szczególnie przyciągnął intrygujący motyl znajdujący swoje miejsce u dołu klatki piersiowej. W jakiś dziwny sposób to czyniło go atrakcyjniejszym. Moje usta mimowolnie rozwarły się, powodując uroczy chichot u chłopaka.
- Gapisz się – leniwy uśmiech rozświetlił jego twarz.
Zdjął swoją szarą, bawełnianą czapkę i przeczesał dłonią niesforne loki, zanim nałożył ją ponownie.
- Nie, wcale nie – zaprzeczyłam, tym razem bez cienia zażenowania.
Harry zatrzymał się w odpowiedniej odległości ode mnie, by pochylić się i złożyć pocałunek na moich wargach. Na szczęście w porę odwróciłam głowę i jego różowe usta obrały na cel policzek. Nie zrozumcie mnie źle, po wczorajszym wieczorze nie miałam nic przeciwko całowaniu go, ale wolałam nie ryzykować, kiedy moja mama bez wątpienia obserwowała nas z kuchennego okna. Znałam ją na tyle, by mieć pewność, że to jest to, co teraz robi.
Chłopak zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Otworzył przede mną drzwi, po czym niespiesznie obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy. Wyraz jego twarzy zmienił się na obojętny, ale nie przejęłam się tym szczególnie.  Jechaliśmy jakiś czas w milczeniu prostą drogą, zaczynałam odczuwać znudzenie tą nieustanną ciszą.
- Masz tatuaże? – nie wiedząc czemu, zadałam to bezsensowne pytanie. Przecież doskonale znałam odpowiedź.
- No – mruknął bez większego zainteresowania. Jego drastyczne zmiany nastrojów były zdumiewające, ale nie poddawałam się.
- Czy któryś z nich ma dla ciebie jakieś szczególne znaczenie? – w mój głos wdarła się czysta ciekawość.
Jedyne co zyskałam, to jego nieprzyjemne spojrzenie, które zniechęciło mnie do dalszej rozmowy. Opadłam zrezygnowana na oparcie. Nie miałam pojęcia co powinnam ze sobą zrobić, więc tylko bawiłam się nerwowo palcami. Chciałam zapytać dokąd jedziemy, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język. Podskoczyłam na dźwięk dzwonka telefonu. Harry zdjął jedną rękę z kierownicy, żeby móc odebrać.
- Czego? – niemal warknął do słuchawki.
Milczał przez stosunkowo długą chwilę i w międzyczasie rzucił mi kilka zaniepokojonych spojrzeń. Uniosłam brwi do góry.
- Wszystko w porządku? – wyszeptałam bezgłośnie, na co skinął głową.
- Czy to nie może poczekać? – westchnął, nawet nie starając się ukryć swojego rozdrażnienia.
Moich uszu dobiegła przytłumiona odpowiedź przecząca jego rozmówcy. Chłopak wyglądał na zdenerwowanego. Rozłączył się bez słowa i cisnął swoją komórkę na deskę rozdzielczą, nie dbając o to czy się zniszczy, bądź choćby porysuje.
- Co się stało? – zapytałam z pewnego rodzaju troską.
Nawet na mnie nie popatrzał.
- Nic, po prostu będziemy musieli zahaczyć o jedno miejsce.
- Och, um… Okej? – wymamrotałam niepewnie.
Zaczynałam czuć się dziwnie w jego towarzystwie i nie było to dla mnie bynajmniej miłe. W dalszym ciągu jechaliśmy prosto, dopóki nie skręcił w ledwie widoczną ścieżkę, która prowadziła w głąb lasu. Coraz mniej mi się to wszystko podobało, mieliśmy miło spędzić popołudnie, a skończyłam z naburmuszonym Harrym w środku nieznanego mi dotąd gąszczu. Droga kończyła się jakimś starym magazynem, który na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie opuszczonego. O czyjejś obecności świadczył biały van, stojący w niedużej odległości od budynku. Przyjrzałam mu się; wszystkie szyby w zasięgu mojego wzroku były powybijane, biała farba odchodziła w wielu miejscach, a na większości powierzchni ściany już jej nie było. Nigdzie nie potrafiłam dostrzec wejścia, więc zakładałam, że znajduje się po drugiej stronie.
- Zaczekaj tutaj – rzucił Harry, wyrywając mnie z zamyślenia.
Zatrzymał samochód w odległości około pięćdziesięciu metrów od magazynu, po czym wyszedł. Rozejrzałam się wokół, ale nie zobaczyłam niczego, prócz mnóstwa niemal takich samych drzew. Cóż, gdybym była tutaj sama, to z pewnością bym się zgubiła. Poza tym, kto normalny znajduje swoje miejsce w środku lasu?
Zdecydowałam, że nie zamierzam się nikogo słuchać, nie byłam małym dzieckiem, więc wysiadłam z auta, jednak starałam się zrobić to najciszej jak potrafiłam. Przeklęłam w duchu, gdy dźwięk złamanej gałązki wydobył się spod mojej stopy. Zamarłam, nasłuchując  czegoś, co świadczyłoby o tym, że ktoś to usłyszał. Stąpałam po suchej trawie tak ostrożnie, jak tylko potrafiłam, ale i tak zdarzyło wydać mi się kilkakrotnie jakiś charakterystyczny odgłos. Podkradłam się dyskretnie do okna, ale niestety nie potrafiłam niczego dostrzec, więc przeszłam na drugą stronę. Tak jak się spodziewałam, moim oczom ukazały się potężne, metalowe wrota, na wpół uchylone. Wszędzie wokół panowała głucha cisza, więc zaczęłam zastanawiać się gdzie podział się Harry. W tamtym momencie czułam się jak w chorym kryminale i nie mogłam powstrzymać idiotycznego chichotu na tą myśl. Powoli wsunęłam głowę w szparę między drzwiami, upewniając się, że nikt mnie nie zobaczy. Rozejrzałam się po niedużej hali, która wydawała się dawniej spłonąć. Osmolone ściany dawały uczucie dyskomfortu, a jedyne co znajdowało się w ich zamknięciu to kilka pozornie niepotrzebnych desek, dwa zniszczone krzesła, stolik bez jednej nogi oraz stara, kuchenna szafka zamknięta na kłódkę. Po drugiej stronie zauważyłam  przejście w postaci łuku do następnego pomieszczenia, czy jakkolwiek by to nazwać. Nigdzie nie potrafiłam odnaleźć wzrokiem Harry’ego, albo w ogóle kogoś, kto zalicza się do żywego człowieka. Odsapnęłam z ulgą, choć ogarnęło mnie pewne zaniepokojenie. Już miałam wejść do środka, kiedy czyjaś silna ręka złapała mnie w talii, usztywniając w nietypowy sposób całe moje ciało i uniemożliwiając mi wyszarpnięcie się, natomiast dłoń zacisnęła się na moich ustach, więc nie potrafiłam nawet krzyknąć.
- Zgubiłaś się? – mruknął nieznajomy głos wprost do mojego ucha.
Nie mogłam nawet odpowiedzieć, ale starałam wyrwać się z uścisku w każdy możliwy sposób, który przyszedł mi do głowy. W końcu odpuściłam, z nadzieją, że chłopak mimo wszystko nie ma żadnych złych intencji.
- Co, do cholery? – zaskoczony głos Harry’ego dobiegał zza moich pleców. – Ona jest ze mną, puść ją.
Poczułam, że mięśnie nieznajomego rozluźniają się, więc wykorzystałam okazję i wymsknęłam mu się.
- Harry! – pisnęłam, rzucając się w jego stronę.
Dopiero teraz zauważyłam dziewczynę, która zajmowała miejsce po jego prawej stronie. Dłoń chłopaka zacisnęła się boleśnie na moim ramieniu, poczułam szarpnięcie i niespodziewanie znalazłam się przy jego drugim boku. Miałam okazję przyjrzeć się mojemu… hm, napastnikowi, czy jakkolwiek inaczej by to określić… Nieważne. Blond włosy opadały na jego czoło, był nieco niższy od Harry’ego, ale równie umięśniony. Piercing w jego brwi oraz wardze w dziwny sposób oddawały jego osobowość, mogłam to zauważyć bez trudu, pomimo tego, że wcale go nie znałam i to był pierwszy raz, kiedy widziałam go na oczy. Nie był tak pokryty tatuażami jak Harry, ale dostrzegłam kilka na ramionach i obojczyku. Bardzo ułatwił mi to prześwitujący podkoszulek, który miał na sobie. Nie był kompletnie w moim typie, ale z pewnością cieszył się powodzeniem u innych kobiet.
- Kim ona, kurwa mać, jest? I dlaczego ją tutaj przyprowadzasz? – zabrzmiał przeraźliwie zgrzytliwy, ale niemal dziecięcy głos.
Odwróciłam się w stronę dziewczyny, która równie dobrze mogłaby być naga, bo ubrania, które na sobie miała niewiele zakrywały. Skrzywiłam się, a ona przeczesała dziwnym gestem swoje tlenione włosy przypominające perukę.
- Rebecca, to nie leży w twoim interesie – warknął nieprzyjaźnie Harry, mierząc ją spojrzeniem.
- Och, oczywiście, że leży – mrugnęła do niego porozumiewawczo i zaczęła jeździć dłonią u dołu jego brzucha.
Zignorowałam delikatne kłucie w sercu i przełknęłam ślinę. Zrobiło mi się niedobrze. Odsunęłam się od chłopaka, a on nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
- Chcę wracać – wymamrotałam z nadzieją, że tylko on to usłyszy.
-Wybacz mi moją gafę – odezwał się niespodziewanie blondyn.
Już miałam powiedzieć, że nie mam mu nic za złe, ale rozdrażniony głos Harry’ego mnie wyprzedził.
- Po prostu się zamknij, Niall.
Odepchnął od siebie dziewczynę i złapał boleśnie mój nadgarstek, ciągnąc mnie w kierunku, z którego przyszłam. Powstrzymałam jęknięcie, ale pospiesznie ruszyłam za nim.
- Zobaczymy się wieczorem! – doszedł moich uszu pisk, nim zatrzasnęłam za sobą drzwi samochodu. Oparłam głowę o szybę, nie wiedząc, czy powinnam się odezwać, ale stwierdziłam, że lepiej będzie, gdy będę siedziała cicho. Rzucałam co chwilę ukradkowe spojrzenia w stronę chłopaka, gdy wydawało mi się, że nie patrzy.
- Po cholerę wychodziłaś?! Kazałem ci zostać, nieprawdaż? – krzyknął, skupiając się na drodze.
Nie wiedziałam co powiedzieć, bo sama do końca nie znałam odpowiedzi. Przecież nie zrobiłam nic złego, prawda?
- Byłam ciekawa – szepnęłam niepewnie.
- Ciekawa?! – wrzasnął jeszcze głośniej.
Jezu, ludzie.
- Wiesz co myślę o wścibskich sukach, jak ty? – syknął.
Ałć. Przymknęłam oczy, odpychając od siebie dziwne uczucie.
- Nie, ale sądzę, że nie chcę wiedzieć. Po prostu odwieź mnie do domu, proszę – słowa wypłynęły z moich ust.
- Świetny pomysł – parsknął, zaciskając mocniej ręce na kierownicy.
Unikałam kontaktu wzrokowego, starając się ze wszystkich sił nie rozpłakać. Wyszłabym na idiotkę, poza tym chyba za bardzo wzięłam sobie do serca jego słowa. Całą drogę spędziliśmy na milczeniu. Kiedy tylko samochód zatrzymał się pod moim domem, wyskoczyłam z auta, ignorując jego wołanie, bym poczekała. Z jednej strony chciałam, by wysiadł za mną, a z drugiej cieszyłam się, że tego nie zrobił. Odwróciłam się i ujrzałam, jak samochód odjeżdża. Ciężar na moim sercu tylko się zwiększył, zamiast zmniejszyć.

_______________________

Okej, ustalam REGULARNE terminy dodawania rozdziałów! Rozdziały będą pojawiały się w środy i soboty, chyba, że coś się zmieni to was o tym poinformuję! ;) Więc do soboty xx

15 komentarzy:

  1. Czemu on się taki zrobił ? :* Ps. Rozdziałek Genialny ;* No i Nialler jest ;* WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie jak zwykle :* czekam na sobote! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Suka Rebecca, eh ~ Majs

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny , wprost uwielbiaam *-* Miłego wieczoru :3
    #SR Kasiaa 1D z aska <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! Harry ty idioto! Wracaj taM! Teraz narychmiast w tej chwili! Kocham tą pisarke ludzie skąd ona sie wzieła *o* Świetnie piszesz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięłam się z brzusia mamusi. Dziękuję xx

      Usuń
  6. Co temu Harry'emu odwala ? :O Zawróć i ją tam przepraszaj, za to coś jej powiedział.."Suka"? Serio ? -.- Ogarnij się chłopie ! XD
    _________
    Piękne. Cudne. ♥
    Może jeszcze wróci do niej z przeprosinami? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest świetne czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze genialny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny! :D <3
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest takie pewne przekleństwo na literę "k"...ale sobie podaruje i idę czytać nexta :) Robecca! Ty...s....no wiecie. Xd

    OdpowiedzUsuń