niedziela, 12 października 2014

Rozdział 36


Veronica's POV

Drażniący zapach wywołał u mnie kaszel. Harry odwrócił się w moją stronę i jeśli był choć trochę zdenerwowany, to nie dał po sobie nic poznać.
- Idź pootwierać wszystkie okna – nakazał mi i ruszył w głąb siwego dymu.
Ani mi się śniło go posłuchać. Zacisnęłam dłoń na jego koszulce i podążyłam za nim. Wiem, że zachowałam się lekkomyślnie, ale nie mogłam pozwolić, by cokolwiek mu się stało. Pokonaliśmy kilka ostatnich stopni, a po jaskrawych płomieniach w dalszym ciągu nie było śladu. Nic, tylko ten cholerny dym. Przeszliśmy wąskim korytarzem, po drodze zaglądając do dwóch zagraconych pomieszczeń naprzeciwko siebie, ale były w nienaruszonym stanie. W końcu z trudem udało nam się dostać do trzeciego; największego z nich. I nadal żadnego ognia. Wypluwałam sobie płuca, rozpaczliwie próbując złapać oddech. Powoli nic już nie widziałam, wszystko było siwe. W wyniku potknięcia, puściłam się Harry’ego i wylądowałam na podłodze, na której leżało jakieś urządzenie, a do niego przyklejona była kartka. Zorientowałam się, że dym, który zdążył rozprzestrzenić się po całej piwnicy i pewnie po części domu, wydobywa się z tego właśnie urządzenia. Nacisnęłam na oślep jakiś przycisk, mając nadzieję, że po prostu był to wyłącznik. Szarpnęłam za nogawkę chłopaka i wręczyłam mu świstek, a on pomógł mi wstać. Wskazał głową w kierunku wyjścia, więc posłusznie pozwoliłam mu wypchnąć się z powrotem na górę. Obydwoje zachłystnęliśmy się powietrzem, co chwilę kaszląc. W końcu Harry rozwinął zmiętą karteczkę.
„ Sprytne, czyż nie? To tylko ostrzeżenie. Ale przecież ty uwielbiasz ogień, prawda Styles?”
Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, czytając ponownie treść tej wiadomości i spojrzałam na jego twarz, która wydawała się być bledsza niż zazwyczaj.
- O co chodzi? – zapytałam, marszcząc brwi, ale on nie odpowiedział.
Zamiast tego znowu zniknął w piwnicy, a po chwili wrócił z dziwnym urządzeniem, wypuszczającym dym. Z wściekłością wyrzucił go do śmietnika.
- Harry – naciskałam, ale on uparcie mnie ignorował.
Nerwowo chodził po całym parterze, otwierając wszystkie okna, nawet te w łazience.
- Możesz mi to wyjaśnić? – starałam się brzmieć spokojnie, ale w żołądku mi się wywracało.
Nic, zero reakcji.
- Przestań mnie ignorować – nakazałam, ale i to nie przyniosło skutku.
W końcu złapałam go za rękę, przykuwając tym samym jego uwagę.
- Czego? – warknął na mnie, a jego oczy znacznie pociemniały.
Tym razem się nie wystraszyłam.
- Powiedz mi – zażądałam.
- Co mam ci powiedzieć? – jego irytacja narastała, ale nie był w tym jedyny.
Wyszarpnął dłoń z mojego uścisku. Mierzyliśmy się spojrzeniami, aż w końcu się odezwał.
- Muszę iść – niemal wypluł te słowa.
- Oczywiście – mruknęłam gorzko. – Jak zwykle, gdy pojawią się kłopoty. Właściwiej byłoby: muszę uciec.
Choć doskonale wiedziałam, że to usłyszał, to nie skomentował tego, tylko zlustrował mnie wzrokiem. Spróbował chwycić mnie za ramię, ale teraz to ja zrobiłam unik.
- Idź – starałam się brzmieć wrogo i nie dałam po sobie poznać, że jak zwykle jego słowa mnie w jakiś sposób dotknęły.
- Ronnie… - spróbował coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
- Musisz przecież iść – powtórzyłam jego słowa.
Z jego twarzy zniknęła wściekłość, zamiast tego pojawiła się bezradność i rezygnacja. Walczył ze sobą, aż w końcu westchnął i odsunął się nieco ode mnie.
- To nie był dobry pomysł – wymamrotał pod nosem i miałam wrażenie, że mówi bardziej do siebie, niż do mnie.
- Co? – spytałam, wbijając w niego spojrzenie.
- Wplątywanie cię w to wszystko. Cały syf, który pozostawiłem po sobie, dotyczy teraz ciebie. Z mojej winy – miałam wrażenie, że to jakiś chory wyrok.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- To żart, tak? Razem ze swoimi kolegami kpisz ze mnie i patrzysz, jak robię z siebie totalną idiotkę? Nie istnieje żaden prześladowca, po prostu brakuje ci rozrywki – panika wdarła się w mój głos, a ja nic nie mogłam na to poradzić.
Harry przyciągnął mnie do siebie.
- Nie kpię z ciebie – oznajmił to takim tonem, jakby po raz dziesiąty tłumaczył coś małemu dziecku, które nadal nic nie rozumie. – Nie chcę, żebyś w tym uczestniczyła.
Wymsknęłam się z jego objęć.
- W czym niby uczestniczę?
Harry nie odpowiedział, ale wyglądał na zmartwionego i wkurzonego jednocześnie.
- Kiedy mówiłem, że muszę iść, naprawdę miałem to na myśli – zmienił temat.
Z jednej strony nie podobało mi się to, że miałam zostać sama w domu, bo naturalne było, że się najzwyczajniej w świecie bałam, ale znów z drugiej, nie zamierzałam go zatrzymywać. Chciałam chociaż przez chwilę zastanowić się nad tym wszystkim, pomyśleć jasno.
Pokiwałam tylko głową.
- Nie będziesz sama. Niall pokręci się w pobliżu – oznajmił, a ja uniosłam tylko brew.
- Nie sądzisz, że to przesada? – zasugerowałam. – Wolałabym, by moje życie nie przypominało istnego filmu kryminalnego.
- Na to już chyba za późno – pomimo całej tej sytuacji oboje musieliśmy się uśmiechnąć. – Za to ja wolałbym mieć pewność, że jesteś całkowicie bezpieczna. Mam coś do załatwienia.
- W porządku – poddałam się z westchnieniem.
Stanęłam na palcach, w zamiarze cmoknięcia jego ust, ale Harry miał inne plany. Przycisnął mocno swoje wargi do moich i pocałował mnie tak, jakby to było ostatnie, co ma w życiu zrobić.
- Zabiorę ze sobą tą cholerną tandetę, która spowodowała cały ten kiepski żart – powiedział, gdy już się odsunął.
- Może i kiepski – zgodziłam się. – Ale udany. Przynajmniej dla niego. I nie myśl, że odpuściłam – zastrzegłam.
Naprawdę miałam zamiar dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi.
- W swoim czasie.
Wywróciłam oczami na te słowa.
- Mam już po dziurki w nosie tego „w swoim czasie” – burknęłam, wywołując tym jego chichot.
- Zadzwonię – obiecał.
- Nie musisz. I tak zamierzam położyć się dzisiaj wcześniej.
- W takim razie dobranoc – wymruczał przy moim uchu, po czym jeszcze raz mnie pocałował i zniknął w holu.
Po chwili usłyszałam trzask drzwi frontowych i ruszyłam w tamtym kierunku, by zamknąć je na klucz. Głowa bolała mnie niemiłosiernie od całego tego gówna, z którym nic nie mogłam zrobić. Wolnym krokiem ruszyłam na górę, do swojego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Choć było jeszcze wcześnie, nic nie mogłam poradzić na to, ze powoli odpływałam. W którymś momencie poczułam wibrację telefonu i przez chwilę myślałam, że może to Harry, ale zaraz uświadomiłam sobie, że przecież dopiero co wyszedł. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Odebrałam po krótkim wahaniu.
- Halo? – odezwałam się niepewnie.
-Hej, Ronnie! – żeński głos po drugiej stronie słuchawki nie wydawał mi się zbyt znajomy.
- Huh? – mruknęłam, wciąż jeszcze rozespana.
- Z tej strony Kelsey – dziewczyna przedstawiła się. – Mam nadzieję, że się nie obrazisz, że wykradłam Harry’emu twój numer?
Uśmiechnęłam się delikatnie do siebie, bo przepadałam za nią.
- Oczywiście, że nie- zapewniłam nieco żywiej. – Co słychać?
- Właściwie, chciałam zapytać, czy masz na sobotę jakieś plany? Chciałam wyskoczyć na zakupy, bo Louis zaprosił mnie na rodzinną kolację, wraz z jego rodzicami, dziadkami i bliskimi ciotkami, więc potrzebuję czegoś do ubrania.
Uniosłam brew, chociaż nie mogła tego zauważyć.
- Louis? – zapytałam sugestywnie.
- To dłuższa historia, ale wszystko ci opowiem, jeśli zgodzisz się ze mną pójść w sobotę – poprosiła błagalnym głosem.
Właściwie, potrzebowałam wyrwać się od tego wszystkiego, więc z chęcią przystałam na jej propozycję. Obiecała, że zadzwoni jeszcze jutro, by umówić się na konkretną godzinę i zakończyła rozmowę, twierdząc, że aktualnie nie bardzo może rozmawiać. Nie wypytywałam o szczegóły, bo sama nie marzyłam o niczym innym, jak tylko o zamknięciu oczu.
Odrzuciłam komórkę gdzieś na bok i zapominając o wszystkim, odpłynęłam.

Harry's POV  

Kiedy wyszedłem z domu Ronnie, mogłem odetchnąć z ulgą, że nie muszę się dłużej hamować. Stwierdzenie, że byłem wkurwiony, wciąż było niedopowiedzeniem. Cisnąłem tym niewiarygodnie drogim cholerstwem w chodnik, aż roztrzaskało się na drobne części, do których dodatkowo kopnąłem. Wyciągnąłem telefon z kieszeni spodni i wybrałem numer Nialla,  który uparcie nie odbierał. Udało mi się dopiero za piątym, może szóstym razem.
- Mamy problem – zacząłem, zanim on zdążył się odezwać.
- Jaki? – zapytał wyraźnie znudzony.
Splunąłem na ulicę, rzucając wrogie spojrzenie staremu facetowi, który szykował się, by zwrócić mi uwagę.
-Ktoś się upomina o swoje – odparłem poirytowany.
Zapadło krótkie milczenie.
- O czym ty, do kurwy, mówisz?
- Bridnight* – rzuciłem, a dla niego wszystko stało się jasne.

* W języku angielskim nie ma to żadnego dosłownego znaczenia. Jest to po prostu wymyślona przeze mnie nazwa, która jeszcze przez długi czas nic nie będzie wam mówić.

__________________________

Dzisiaj trochę później, ale przez cały weekend nie miałam czasu i dopiero niedawno miałam chwilę na dokończenie rozdziału :) Trochę tajemnic, ugh. Potrzymam was jeszcze jakiś czas w niepewności xx
I chciałabym wam serdecznie podziękować, za wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, nawet te kropki. Na obecną chwilę jest ich 41 (włącznie z moimi kilkoma odpowiedziami). Jesteście wspaniali! I dzisiaj mam do was jeszcze jedną prośbę. Pewnie już zauważyliście, że po lewej stronie pojawiła się ankieta, dotycząca czasu, w którym pisane jest moje opowiadanie. Chciałabym, aby każdy z was wyraził w niej swoją opinię, bo jest to dla mnie niezwykle ważne :) I informuję (tylko proszę, nie róbcie z tego powodu problemów), że kolejny rozdział na próbę POSTARAM SIĘ napisać w czasie teraźniejszym.
Także do następnej niedzieli x
PS jak wasze wrażenia po WWAT, jeśli ktoś z was był? :)

16 komentarzy:

  1. Cudeńko! a film taki sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba pierwszy raz spotykam się z tego typu opinią xx

      Usuń
  2. Jejku genialny! ♥ Opłacało się czekać :*
    No faktycznie dużo tajemnic ^^ Ale romans tez jest i to dobrze :*
    Czekam na następny i na jakieś małe wyjaśnienia, kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do czasu, to nie ma problemu, możesz spróbować, jednak jak dla mnie, to tak jak teraz jest bardzo dobrze :)

      Usuń
  3. Boże jak ja kocham to co piszesz! ♡♥♡♥ ŚWIETNY ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział..
    Ale tej Kelsey nie lubię jakoś :/
    A film piękny, cos. niesamowitego.. Dwa razy byłam XD
    ----
    Fryzjerka louis'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaskakujecie mnie jeśli chodzi o nielubiane przez was postacie x

      Usuń
  5. Tak, mamy problem..
    Tak wgl to jakoś wole kiedy Roniaczek jest w domu Harry'ego także możesz robić coś w tym kierunku :))
    Żeś wymyśliła urządzenie z dymem hahahahhahahahah
    Nie wiem czemu, ale ten rozdział wydał mi się strasznie krótki, ale był supi
    A NA WWA BYŁO ZAJEBIŚCIE I SIEDZIAŁAM OBOK TAKIEJ MAI I LUIZY, KTÓRE PŁAKAŁY HEEEEEEEEEE BUZI ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK SIĘ SKŁADA ŻE TEŻ KOŁO TYCH WIEŚNIAR SIEDZIAŁAM :)

      Usuń
  6. Osobiście wolę czas przeszły, po prostu sądzę, że wygodniej się go czyta. Ale to chyba o ciebie chodzi, więc jak wolisz czas teraźniejszy to nie ma nic przeciwko XD Ale żeś dym wymyśliła :p co to te Bridnight? Powiedz :D
    / Pauls ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham <3
    Byłam w tyle z rozdziałami, ale dziś wszystko nadrobiłam i WOW!
    To jest świetne :)
    Życzę powodzenia kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Łał... ja chce więcej. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne! <3 Czekam na kolejny i kolejny i kolejny, bo chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi! :D To jest kurde jak jakiś kryminał Xd
    C-U-D-O-W-N-Y ♥
    kocham <3
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudo <3 Nawet nie wiesz jak bardzo <3 Heri jaki opanowany <3 Nie wiem czemu ale myślałam że zastaną Zayn'a :) to chyba przez ten dym xD ale naprawdę kochanie najlepiej <3 a na filmie było mega ale to już wiesz <3 czekam na niedzielę misiu <3 /Twoja kochana Emilka <3

    OdpowiedzUsuń