niedziela, 14 września 2014

Rozdział 32

No i mamy kolejne urodziny. Ten rozdział chciałabym zadedykować Paulinie, która dzisiaj kończy trzynaście lat jeśli się nie mylę. Wszystkiego najlepszego kochanie! (mam nadzieję, że wiecie co robić, skarby)

Harry's POV

Wpatrywałem się w dziewczynę wtuloną w mój bok. Z jej lekko rozchylonych warg z cichym świstem ulatywało powietrze. Rumieńce na twarzy sprawiały, że przypominała mi drobnego elfa, a ciemny warkocz, o którym musiała zapomnieć wczorajszego wieczoru spływał miękko wzdłuż jej pleców. Rzekłbym nawet, że wyglądała uroczo, gdyby to słowo funkcjonowało w moim słowniku. Nie mogłem się powstrzymać, by nie pogładzić ostrożnie kciukiem jej miękkiego policzka, uśmiechając się przy tym do samego siebie. Musiałem wyglądać jak kompletny kretyn.
Nawet nie zauważyłem, kiedy powieki Ronnie uniosły się do góry.
- Dzień dobry – wymamrotała zaspanym głosem. – Która godzina?
- Dopiero piąta – odparłem.
Przyjrzałem się jej uważnie, doszukując się jakichkolwiek oznak zmiany nastroju, zniechęcenia, lub czegokolwiek.
- Czemu się tak gapisz? – spytała.
Jeśli coś było nie tak, to wyraźnie nie dawała po sobie tego poznać.
- Dobrze się czujesz?
Kąciki jej ust uniosły się nieznacznie ku górze.
- Lepiej, niż możesz to sobie wyobrazić.
- Nic cię nie boli? – wolałem się upewnić.
- Nie, Harry. Nic mnie nie boli – westchnęła. – A powinno?
Wprawdzie nigdy nie miałem do czynienia z dziewicą, i choć w gruncie rzeczy nie pozbawiłem jej dziewictwa, to i tak miałem pewne wątpliwości.
Nie odezwałem się.
- Zaraz będę musiał iść – wymamrotałem po dłuższym milczeniu, przytulając głowę do zagłębienia szyi dziewczyny.
Poczułem jak jej mała dłoń zaciska się na mojej koszulce.
- Nie idź – pisnęła.
Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Twoja mama wróci.
- Nie chcę, żebyś sobie szedł. – Wyglądała na wystraszoną.
Objąłem ją mocniej w pasie.
- Nie po tym, kiedy… No wiesz… - widziałem, że wyraźnie czuje się skrępowana.
- Kiedy zrobiłem ci dobrze? – zasugerowałem, uśmiechając się do własnych myśli.
Ronnie spłonęła rumieńcem i ukryła twarz w poduszce.
- No – zduszone burknięcie wydobyło się z jej ust.
Pocałowałem delikatnie jej ramię.
- Nie powinnaś się tego wstydzić – mruknąłem miękko, lecz ona pozostała niewzruszona.
Nadal uparcie nie chciała na mnie spojrzeć.
- Wrócę – obiecałem.
Dopiero to poskutkowało i dziewczyna odwróciła głowę w moją stronę.
- Jesteś samochodem? – zapytała, zmieniając temat.
Skinąłem głową, a kilka niesfornych loków opadło na moje czoło. Przeczesałem włosy z irytacją.
- Może odwiózłbyś mnie do szkoły? - zaproponowała, a jej oczy rozbłysnęły w dziecinnej ekscytacji.

Veronica's POV

Wykorzystałam to, że mama była wyjątkowo zmęczona tego dnia i powiedziałam jej, że może iść się położyć, zapewniając, że zabiorę się z Cassie, co oczywiście było jedną wielką bzdurą. Byłam odrobinę obolała po wczorajszym incydencie, a na myśl o głowie Harry’ego między moimi nogami niemal natychmiast oblewałam się krwistym rumieńcem. Nie mogłam sobie wyobrazić czegoś lepszego i zaczynałam rozumieć, dlaczego ludzie robią z tego takie wielkie halo. Gdybym miała wybierać, zgodziłabym się na to ponownie.
Przewiesiłam torbę przez ramię, wsunęłam na nogi swoje znoszone vansy i jak najciszej potrafiłam, wyszłam z domu. Musiałam przejść jakieś sto, może dwieście metrów. Minęłam zakręt, a moim oczom ukazał się Harry siedzący na masce swojego auta. Rozrzucone w nieładzie loki opadały na jego twarz bez wątpienia zasłaniając  mu pełne pole widzenia. Był tak skupiony na ekranie swojego telefonu, że nie zauważył ani nie usłyszał mojej obecności. Dopiero gdy stanęłam przy jego boku, uniósł swoje spojrzenie. Na mój widok kąciki jego ust uniosły się do góry. Odwzajemniłam uśmiech i stanęłam przed nim, nie wiedząc za bardzo co zrobić.
- Chodź tu – poprosił chłopak.
Zrobiłam dwa kroki w przód i znalazłam się między jego nogami. Harry zsunął się z maski, a jego ręka owinęła się wokół mojej talii. Po chwili poczułam jego usta na swoich, jednak pocałunek trwał zaledwie kilka sekund.
- Smakujesz truskawkami – wymamrotał, odsuwając się ode mnie.
Wydęłam usta z niezadowoleniem, ale nie zaprotestowałam. Pozwoliłam, by otworzył przede mną drzwi i zajęłam miejsce po stronie pasażera. Po chwili sam zasiadł za kierownicą. Przekręcił kluczyk w stacyjce i włączył radio. Muzyka, która wypełniła wnętrze samochodu nie należała do przyjemnej dla uszu i udało mi się wynegocjować jedynie przyciszenie jej.
- Muszę zadbać o twój gust muzyczny – stwierdził Harry, wjeżdżając na ulicę.
Zmroziłam go wzrokiem.
- Nie sądzę, by z moim gustem muzycznym było coś nie tak – burknęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
Zapadła między nami cisza, podczas której kilkakrotnie spojrzałam w stronę chłopaka. On jednak uparcie wpatrywał się przed siebie, udając całkowicie skupionego na drodze.
- Harryyy – odezwałam się marudnym tonem głosu, celowo przeciągając literkę „y” na końcu.
W końcu na mnie zerknął, jednak dostrzegłam w jego oczach jakiś dziwny, niezrozumiały błysk, który mówił mi, bym znów zamilkła. Poprawiłam się nerwowo na skórzanym siedzeniu i zacisnęłam wargi.
Czy powiedziałam coś nie tak? Mój żołądek ścisnął się w supeł. Nie rozumiałam jego zmiany nastroju.
Na miejsce dotarliśmy sporo przed czasem. Odwróciłam się w stronę Harry’ego, chcąc ponownie spróbować nawiązać rozmowę, jednak on mnie uprzedził.
- Powinnaś iść – oznajmił lodowato.
Przełknęłam głośno ślinę, a moje mięśnie napięły się.
- W takim razie do zobaczenia. Chyba – rzuciłam wściekle i wysiadłam z samochodu, trzaskając drzwiami z całej siły.
Nie przejęłam się tym, że mogłabym uszkodzić jego ukochane auto. W tamtej chwili mnie wkurzył i czułam  się upokorzona po tym co wydarzyło się wczorajszej nocy. Nagle jakby coś mu się odwidziało. Zrobiło mi się niedobrze, a do moich oczu napłynęły niechciane łzy.
Tylko nie płacz, powiedziałam sobie w myślach.
Wciąż miałam nadzieję, że chłopak wysiądzie z tego pieprzonego samochodu i pójdzie za mną, próbując mnie przeprosić i wytłumaczyć swoje dziwne zachowanie, ale na próżno się łudziłam. Zamiast tego wpadłam prosto na Jonnah, chłopaka Cassie. Gdyby nie to, że przytrzymał moje ramiona, prawdopodobnie wywróciłabym się.
- Wszystko w porządku? – zapytał, marszcząc brwi.
Wzięłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się niezbyt szczerze.
- Tak, wszystko dobrze – skłamałam.
- Pierwsze kłopoty w związku? – drążył.
Spojrzałam na niego spode łba, ruszając przed siebie w stronę wejścia do szkoły.
- Nie sądzę, by powinno cię to interesować – odcięłam się.
Cały czas czułam za sobą jego obecność.
- Okej, przepraszam. Tak tylko spytałem – wydawał się być naprawdę skruszony.
Westchnęłam, jednak nie odezwałam się.
- Cassie dzisiaj nie będzie. Dzwoniła przed chwilą, że kiepsko się czuje. Chyba dopadła ją jakaś grypa – zmienił temat.
Zmartwiłam się. Nie chciałam tego dnia zostawać sama ze swoimi myślami i wiedziałam, że będzie brakować mi jej gadaniny. Obiecałam sobie, że zadzwonię do niej od razu po lekcjach.
Okazało się jednak, że nie będę zdana tylko na własne towarzystwo, bo we wszystkim kroku dotrzymywał mi Jonnah. Co prawda nie zdążyłam go jakoś szczególnie bliżej poznać, ale wydawał się być naprawdę miły i cieszyłam się, że przyjaciółka trafiła właśnie na niego. Poza tym różnica charakteru w ich przypadku wychodziła im na dobre, dzięki temu unikali zbędnych kłótni i po prostu dopełniali się.
Po piętnastej zadzwoniłam do mamy czy mogłaby mnie odebrać, wciskając jej wymówkę, że Cass miała coś do załatwienia i nie mogła mnie podrzucić. W domu byłyśmy dopiero grubo po szesnastej, ponieważ zahaczyłyśmy jeszcze o supermarket, a chodzenie po sklepach z moją mamą było istną męczarnią, której nie życzyłam chyba nikomu. W jakiś dziwny sposób udało wyrzucić mi się z myśli Harry’ego, wmawiając sobie, że miał gorszy dzień i mu przejdzie. Nie widziałam innego wyjaśnienia, albo po prostu nie chciałam go widzieć. W każdym razie, nie trwało to długo, ponieważ tuż przed swoim wyjściem do pracy mama zorientowała się, że zapomniała o cukrze, a ponieważ w domu nie mieliśmy już ani pół łyżeczki, ponownie wysłała mnie do sklepu. Wcisnęła mi dwudziestodolarowy banknot, zaklinając, że jeśli nie wrócę do osiemnastej, to będzie ze mną źle.
Chcąc nie chcąc, ubrałam się ciepło, ponieważ o tej porze na dworze już dawno było ciemno, a co za tym szło, zimno. Nie przepadałam za chodzeniem w samotności po pozornie opuszczonych uliczkach, zwłaszcza w mroku i mgle, która wówczas panowała, wiec wepchnęłam do uszu słuchawki i wybrałam z listy na iPodzie pierwszy lepszy popowy kawałek, po czym wyszłam z domu. Gdy tylko minęłam zakręt, poczułam się nieswojo. Miałam nieodparte wrażenie, że ktoś cały czas za mną idzie. Odwracałam się co chwilę nerwowo, jednak nikogo nie byłam w stanie dostrzec. Dopiero za piątym, może szóstym razem ujrzałam zarys ciemnej, wysokiej i umięśnionej sylwetki. Nie miałam wątpliwości co do tego, że jest to mężczyzna, ale przez sporą odległość, która nas dzieliła nie widziałam jego twarzy. Miał na sobie kaptur, co tylko spotęgowało mój strach. Kiedy zauważył, że stoję i się na niego gapię, puścił się biegiem w moją stronę. Bez chwili namysłu, rzuciłam się do ucieczki. Biegłam przed siebie ile sił w nogach, a mój oddech z każdą chwilą stawał się coraz cięższy. Słyszałam, że nieznajomy jest coraz bliżej, więc obejrzałam się przez ramię. Wystarczyło jakieś trzydzieści kroków i byłabym na jego wyciągnięcie ręki. Skręciłam gwałtownie i wtedy odbiłam się od czegoś twardego, upadając na betonowy chodnik. Z przerażeniem uniosłam wzrok. Przede mną stał Harry we własnej osobie.
- Ronnie? – wydawał się być zaskoczony, jednak szybko jego zdziwienie przerodziło się w złość. – Co tutaj do cholery robisz?

__________________________

Witam kochani. Cóż no, nie mam w sumie zbyt dobrej wiadomości, bo w związku z organizacją konkursu znów przybywa mi dodatkowych zajęć, czyli znów mniej czasu... Tym sposobem rozdziały będą pojawiały się co tydzień, w niedzielę. Ewentualnie jeśli będę miała dodatkową wolną chwilę i będę mogła coś napisać, to może dodam wcześniej, i no ogólnie to przepraszam was bardzo, ale wy też chodzicie do szkoły i mam nadzieję, że zrozumiecie. Kocham was bardzo i mam nadzieję tylko, że to nie wypłynie na to, że przestaniecie czytać bloga, bo znam takie przypadki.
PS Mam nadzieję, że jeśli chodzi o urodziny Pauliny to znów mogę na was liczyć, bo jesteście najwspanialszymi czytelnikami na świecie i chcecie uszczęśliwiać innych ludzi, więc no. 

15 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego :)
    / Kasiaa_a

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie :) czekałam dziś cały dzień o w końcu się doczekałam. Rozdział genialny :) tylko szkoda że taki krótki i znowu zakończony w takim momencie..
    Wszystkiego najlepszego Paulina!
    A ja czekam na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze raz spełnienia marzeń Paulinko, 1OOO Lat! <3
    _______________________________
    Piękne *.* Nie wiem za co, ale ciągle śmieję się z momentu, kiedy Ronnie mówi-Jesteś samochodem?-przeczytałam to tak..dosłownie. W sensie, że czytając źle pomyślałam i wyczytałam, że Harry JEST samochodem...xD
    Jak ja kocham ten fanfic :)
    _______________
    fryzjerka Louis'a

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego Paulina! ♥♥♥
    Co do rozdziału, to świetny jest tylko tak strasznie wkurza mnie tutaj Harry! O co mu w ogóle chodzi?! Kretyn! Ale i tak go kocham hahaha XD No i weny!
    I przestań kończyć w takich momentach... Proszę! Wiesz jak to męczy? Potem się zastanawiam tyle dni o co może chodzić albo co się może wydarzyć dalej hahaha XD /Kwiatonatorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ale ja kocham kończyć w takich momentach... xx

      Usuń
  5. Sto lat Paulinko <3 Spełnienia marzeń xx
    __________________________________________________________

    ROZDZIAŁ JEST PRZEWSPANIAŁY <3 Harry mnie wkurzył... Nawet ciężarna nie ma tak szybkich zmian nastroju... Ale musi się to wszystko ułożyć, bo inaczej.. Coraz bardziej boję się o Ronnie :c HARRY ZRÓB COŚ Z TYM ROZUMIESZ?! Kc <3 /Twoja kochana Emlka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Ciekawe kto prześladuje Ronnie? Czekam na nexta. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej , chyba nie masz nic przeciwko temu, żebym wstawiła link twojego bloga na pewnym portalu społecznościowym? ;*muszę się upewnić xd. Rozdział superrrrrr. Co Harremu kurde odbiło? ! Będę się męczyć cały ten głupi tydzień żeby się dowiedzieć! ;* oddychaj. ... Xd Hazz ♥
    /Pauls

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i najlepszego imienniczko :*

      Usuń
    2. Nie mam nic przeciwko, ale podaj linka jeśli możesz xx

      Usuń
  8. Doczekałam się w końcu Harry's POV jejejejejjejejeej
    Matka Ronnie zaczyna mnie wkurwiać, paniusia jedna haahaaahahah
    Harry też jakiś nadęty cymbał i wgl
    Ronnie wstydnisia zasrana
    Głupi chłoptaś Cassie
    No i Cassie, która jest na szczęście chora :)) heheheheheheh
    Także podsumowując wspaniały rozdział kc ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. O Matko O Matko O Matko O Matko <3 Cudowny! <3
    Nie wiem o co chodzi Harry'emu, on ma jakieś zaburzenia....... XD <3 Przepraszam, ze tyle czasu nie komentowałam ale zbytnio nie miałam czasu i chęci, ale na szczęście to wróciło! <3. Więc, czasami nie myśl, że blog mi się znudził lub coś <3 Jeszcze raz, rozdział kjhgfdfgbh i tajemniczo zakończony :> Świetny <3 kc ♥
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń