sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 27


Veronica's POV

Oblizałam suche wargi, rozglądając się po zatłoczonym parkingu w poszukiwaniu znajomego volkswagena. Kiedy nigdzie go nie dostrzegłam, przeniosłam swoją uwagę z powrotem na Zayn’a. Chłopak wpatrywał się we mnie z nieskrywaną satysfakcją, a ja nie miałam pojęcia dlaczego.
- Co tutaj robisz? – syknęłam, starannie maskując strach rosnący w moim sercu.
Wiedziałam, że nie zrobi mi krzywdy przy wszystkich uczniach mojej szkoły, jednak nie mogłam uspokoić swoich myśli.
- Wpadłem w odwiedziny do mojej koleżanki – oznajmił, jakby to było całkiem normalne.
Spojrzałam zaniepokojona na Cassie, która nawet nie usiłowała ukryć przerażenia. Ten koleś był dziwakiem, przysięgam. Coś musiało być z nim nie tak. Zarejestrowałam moment, w którym odbił się od murku i cofnęłam się o krok do tyłu, szarpiąc za rękę przyjaciółkę.
- Nie jestem twoją koleżanką – niemal wyplułam te słowa.
Brew chłopaka uniosła się znacząco do góry.
- Zaprzeczasz? – spytał wyraźnie rozbawiony, powoli zbliżając się w naszą stronę.
Nagle Cassie ocknęła się. Jej policzki przybrały czerwoną barwę, prawdopodobnie spowodowane to było złością. Rzuciła się w kierunku Zayn’a, zaskakując tym samym nas oboje.
- Ty dupku! – wrzasnęła i wzięła ogromny zamach, jednak chłopak złapał jej rękę, nim zdążyła ona zetknąć się z  jego twarzą i odepchnął dziewczynę.
Wokół nas zebrała się spora grupka osób. Dziewczyny szeptały i chichotały między sobą, wgapiając się w Zayn’a i kompletnie ignorując całe zajście, a chłopcy z zaciekawieniem obserwowali rozwój wypadków. Rozejrzałam się gorączkowo po znajomych twarzach, szukając pomocy, gdy Cassie tymczasem szykowała się do kolejnego „ataku”.
Westchnęłam. Już miałam się poddać i sama spróbować jakoś załagodzić sytuację, ale w oczy rzuciła mi się wysoka, umięśniona sylwetka Matt’a, przepychającego się przez tłum.
O nie, pomyślałam. Gorzej już chyba być nie mogło.
- Co, do kurwy? – warknął donośnie i kompletnie mnie ignorując, stanął pomiędzy Zaynem, a Cassie. Swoimi szerokimi plecami zastąpił dziewczynie drogę, a ja pociągnęłam ją do siebie.
- Co ci strzeliło do głowy? – syknęłam wściekle. – Mógł cię uderzyć!
Naprawdę się o nią martwiłam, jednak ona tylko wzruszyła ramionami. Wyglądała nieco spokojniej, chociaż zwróciłam uwagę na jej trzęsące się dłonie. 
Zayn chwycił kołnierz koszuli Matt’a i przycisnął go do murku, jednak  chłopak nie pozostał mu dłużny i po chwili to on nad nim górował.
- Wypierdalaj stąd, Malik – splunął. – Mieliśmy umowę, czyżbyś już zapomniał?
Nie miałam pojęcia o jakiej umowie mówił i chyba nawet nie chciałam wiedzieć.  Chwyciłam przyjaciółkę za nadgarstek i ciągnąc ją za sobą, wydostałam nas z tego skupiska.
- Dobrze się czujesz? – zapytałam niepewnie.
Skinęła głową, ale jej twarz zdradzała coś zupełnie odwrotnego.
- Chodźmy stąd po prostu – poprosiła.
Skierowałyśmy się w stronę jej samochodu. Z oddali dostrzegłam znajomego volkswagena wjeżdżającego na parking. Obróciłam się, by po raz ostatni rzucić okiem na ostrą wymianę zdań między Matt’em a Zayn’em, która powoli przerodziła się w szarpaninę. 
- Jak myślisz, dlaczego Matt się wtrącił? –  Cassie zwróciła moją uwagę na siebie.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem – odparłam. – Ale chyba nie chodziło o żadną z nas.
- Nie wtrącałby się gdyby chodziło o którąś z nas – zgodziła się za mną, otwierając drzwi swojego volvo. – Ale zastanawia mnie ta cała „umowa” – zrobiła cudzysłów w powietrzu.
Prawdę mówiąc, mnie również to zastanawiało, ale udałam obojętność.
Mama zatrzymała samochód tuż obok. Pożegnałam się z Cassie buziakiem w policzek i wsiadłam do pojazdu.
- Cześć skarbie – wesoły głos kobiety pozwolił mi myśleć, że już jej przeszło.
- Cześć – odpowiedziałam, uśmiechając się lekko.
Zapięłam pas i ruszyłyśmy. Droga przebiegła nam w milczeniu zakłócanym jedynie przez cicho grające radio. Po jakiś dziesięciu minutach byłyśmy na miejscu. Wyszłam z samochodu i od razu pospieszyłam na górę do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i rzuciłam się na łóżko, wygrzebując telefon z kieszeni. Już chciałam wykręcić numer Harry’ego, gdy głowa mamy wychyliła się zza drewnianej powłoki.
- Co powiesz na to, żebym dzisiaj zamówiła pizzę? – zaproponowała.
- Jasne – zgodziłam się ochoczo.
Czekałam, aż opuści mój pokój, ale zamiast tego tylko weszła głębiej i przysiadła na brzegu miękkiego materaca. Jej łagodny wzrok przepełniony był czułością.
- Kochanie, ostatnio jesteś taka zamknięta… - zaczęła, a ja miałam ochotę wywrócić teatralnie oczami.
- Mamo, proszę. Daj spokój – przerwałam jej, krzywiąc się.
- Dlaczego okłamałaś mnie w sprawie tego chłopca? Do tej pory się tak nie zachowywałaś – drążyła dalej.
Westchnęłam. Nie sądziłam bym robiła coś strasznego, ale faktem było, że wcześniej jej nie okłamywałam cały czas.
- Już przeprosiłam – wymamrotałam.
Pokiwała głową i posłała mi ciepły uśmiech, w którym jednak wyczułam smutek.
- Po prostu się martwię i chciałabym wiedzieć co dzieje się w twoim życiu. – Pogładziła dłonią mój policzek.
Zdawałam sobie z tego sprawę, ale nie miałam ochoty przedstawiać jej Harry’ego i prosić ją o to, by mógł zostać na noc, bo z góry znałam jej odpowiedź, która za każdym razem brzmiałaby tak samo. Nie.
- To się więcej nie powtórzy – obiecałam, chociaż podświadomie czułam, że kłamię.
Mama poddała się i po tym jak ucałowała moje czoło, zeszła na dół. Straciłam chęć na rozmowę z Harry’m, więc odrzuciłam komórkę na bok i leżałam jakiś czas, wpatrując się w idealnie biały sufit i rozmyślając.
Naprawdę zaczynałam mieć powoli dosyć tajemnic związanych z Cassie i Zayn’em. Chciałam, by dziewczyna wreszcie powiedziała skąd go zna i co zaszło pomiędzy nimi, bo co do tego, że cokolwiek zaszło – nie miałam najmniejszych wątpliwości. Wtedy mogłabym pomóc jej rozwiązać problem, który wyraźnie dawał jej się we znaki, gdy tylko Zayn znalazł się w pobliżu. Irytowała mnie również niewiedza związana ze znajomością Harry’ego i Matt’a.  Gołym okiem widać było, że ich relacje są nieprzyjemne, niemal wrogie. Nie miałam pojęcia skąd mogliby się znać. Gdy Matt był moim chłopakiem nic mi o tym nie wspominał. Po naszym zerwaniu zobaczyłam jego drugie oblicze, które kompletnie nie pasowało do wizerunku pilnego, grzecznego ucznia. Coś w tym wszystkim nie grało.
Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Pizza przyjechała – usłyszałam wołanie mamy.
Westchnęłam. Wcale nie byłam głodna, ale posłusznie zeszłam do kuchni i zasiadłam do stołu.  Kobieta wyjęła z szafki dwa płaskie talerze, po czym położyła przede mną jeden z nich. Usiadła naprzeciwko mnie i popchnęła kwadratowe pudełko z pizzą w moją stronę.
- Dzięki – mruknęłam, wyjmując średniej wielkości kawałek.
Jadłyśmy w milczeniu, ale nie czułam się skrępowana. To wydawało się być całkowicie naturalne. Zabierałam się właśnie za trzeci kawałek, gdy zabrzmiał dzwonek do drzwi. Z westchnieniem podniosłam się z niezbyt wygodnego krzesła.
- Otworzę – oznajmiłam, wychodząc z kuchni.
Przekręciłam zamek w drzwiach frontowych i uchyliłam je delikatnie, by zobaczyć kto to. O framugę opierał się czterdziestoletni mężczyzna o ciemnych włosach. Kąciki jego ust opuszczone były ku dołowi. Na nie tak znowu starej twarzy przybyło zmarszczek, a wyraziste sińce pod oczami były oznaką zmęczenia. Człowiek, który stał przede mną zdecydowanie nie wyglądał na szczęśliwego.
- Tata? – bąknęłam zaskoczona, marszcząc brwi.

_________________________________

A więc, z góry bardzo przepraszam, że rozdział jest taki krótki... W ogóle jestem z niego kompletnie niezadowolona i wstawiam go, bo nie mam czasu go zmieniać już. Przez ostatnie trzy dni choruję i to jedyne na co było mnie stać. Kolejny pojawi się w środę :)

24 komentarze:

  1. Rozdział świetny ^^
    Życzę weny i duużoo zdrowia ;*
    No to do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)
    Zdrowia xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Urwane w najlepszym momencie xD Ale i tak super . :)
    / Kasiaa_a

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział będziesz informowac @mehringkarolina

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej wracaj mi szybko do zdrowia kochana ! :)
    Nie zamartwiaj się o rozdział bo jest naprawdę świetny i dużo w nim się dzieje xD
    Jak nie dasz rady napisać next to my to zrozumiemy a więc życzę ci powrotu do zdrowia i wielu pomysłów na next ;**
    ~ Julia Styles xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju dziękuję xx Ale raczej dam radę z kolejnym bo już powoli zdrowieję xx

      Usuń
  6. Rozdział świetny! <3 Kolejny będzie dłuższy mam nadzieję, ale rozumiem...to w takim razie zdrowiej tam x
    ______________________________
    fryzjerka Louis'a

    OdpowiedzUsuń
  7. Mimo wszystko i tak życzę Ci weny a przecież nie wszystkie rozdziały muszą być "bardzo wciągające i fajne" co nie oznacza wcale, że ten nie jest fajny. Zainteresowała mnie ta interwencja Matta. <3
    @VictoriaSweet15

    OdpowiedzUsuń
  8. A i jeszcze jedno : życzę szybkiego powrotu do zdrowia,! <3
    @VictoriaSweet15

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ^^ jestem strasznie ciekawa co będzie dalej. Nie wiem który raz powtarzam że masz talent? :* ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak zawsze cudowny <3 Jak możesz mówić takie brednie, że rozdział Ci nie wyszedł? <3 Wręcz przeciwnie <3 Z niecierpliwością czekam na piątek <3 Jeszcze raz zdrówka skarbiee <3 /Twoja kochana Emilka <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Wyszedł super! Życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział! Jestem tu po raz pierwszy, ale coś czuję, że będę wpadała częściej! Zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem :)
    Życzę z całego serducha dużo weny :)
    undertheveilofinnocence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. nawet nie mów, ze rozdział Ci nie wyszedł, bo jest wspaniały! nie wiem jak to robisz....:D <3 z niecierpliwością czekam na środę! :* kc <3 :D
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń