sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 21


Veronica's POV


Sobota nadeszła szybciej niż się spodziewałam. Siedziałam na łóżku owinięta ręcznikiem,  nie mogąc zdecydować się na żadną z dwóch różnych sukienek. W końcu po kilku przymiarkach wybrałam bordową na szerokich ramiączkach, z koronkowym dekoltem i wyciętym na plecach kołem. Czarny pasek, który służył za ozdobę idealnie podkreślał moją talię. Z zadowoleniem przejrzałam się w lustrze. Wyprostowałam włosy z nadzieją, że utrzymają się w tym stanie przynajmniej przez jakiś czas. Nie wiedziałam gdzie zostawiłam swój czarny eyeliner, więc tym razem użyłam brązowego. Przez chwilę wahałam się czy nałożyć cień do powiek, ale stwierdziłam, że kreski w zupełności wystarczą. Przejechałam po ustach błyszczykiem i po raz ostatni rzuciłam okiem na swoje odbicie. Idealnie. Nic grzecznego, ani zbyt prowokującego.
Wygrzebałam na dnie szafki malutką torebkę na ramię, do której upchnęłam chusteczki do demakijażu, podręczne lusterko, telefon i portfel. Szczelnie otuliłam się czarnym płaszczem, by mama nie mogła zobaczyć mojego ubioru. Powiedziałam jej że nocuję u Cassie, która po długich namowach zgodziła się mnie kryć. Zeszłam na dół i od razu skierowałam się do holu. Wsunęłam na nogi czarne botki.
- Mamo, wychodzę! – krzyknęłam i czym prędzej opuściłam dom, nie czekając na jej odpowiedź.
Umówiłam się z Harrym, że będzie czekał za rogiem. Wolałam zachować wszelkie środki ostrożności. Uniosłam głowę do góry. Powoli się ściemniało, a ja miała nieoparte wrażenie, że za moment lunie deszczem, więc przyspieszyłam kroku. Właśnie minęłam zakręt, a moim oczom ukazał się czarny samochód Harry’ego. Jego właściciel uniósł wzrok znad telefonu i uśmiechnął się na mój widok, ukazując dwa urocze dołeczki. Pomachałam mu energicznie i zajęłam miejsce pasażera, zanim chłopak zdążył wysiąść i otworzyć przede mną drzwi.
- Cześć! – powitałam go wesoło, ale nie doczekałam się odpowiedzi.
Zamiast tego, Harry pochylił się nade mną w celu złożenia pocałunku na moich ustach, jednak odwróciłam głowę tak, że jego wargi obrały na cel policzek.
- Nie lubię, gdy ktoś mi odmawia – mruknął, odsuwając się ode mnie.
Wzruszyłam niewinnie ramionami i zapięłam pas.
- Będziesz musiał się przyzwyczaić.
Całą drogę spędziliśmy w przyjemnej ciszy, poza kilkoma zdawkowymi uwagami na temat muzyki, które wymieniliśmy, gdy pozwoliłam sobie włączyć radio. Po około dwudziestu minutach znaleźliśmy się w jednej z niebezpieczniejszych dzielnic miasta.
- Coraz mniej mi się to podoba – oznajmiłam całkowicie szczerze, choć nadałam swojemu głosowi żartobliwy ton.
Harry w odpowiedzi posłał mi pobłażliwy uśmiech.
- Nic ci nie grozi, dopóki jesteś ze mną – westchnął, zatrzymując samochód w jednej z ciemnych, wąskich uliczek.
Tego byłam pewna. Cały czas wiedziałam, że mogę czuć się przy nim bezpiecznie, ale jego słowa i tak sprawiły, że zalała mnie fala ciepła.
Zanim wysiadłam, zdjęłam płaszcz, który rzuciłam na tylne siedzenie i przełożyłam torebkę przez ramię. Niebo było niemalże czarne, a powietrze naprawdę chłodne. Rozejrzałam się wokół siebie, ale nigdzie nie mogłam dostrzec miejsca, gdzie mogłaby odbyć się jakakolwiek impreza.
- Będziemy musieli przejść kilkaset metrów – Harry odpowiedział na moje niezadane na głos pytanie.
Odwróciłam się w jego stronę.
- Cholera – wyrwało mu się.
Uniosłam brew.
- Co?
Mimo ciemności panujących wokół nas, zauważyłam jak jego źrenice rozszerzyły się, a jabłko Adama poruszyło przy przełykaniu śliny.
- Ronnie, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak wyglądasz? – niemalże jęknął.
Uśmiechnęłam się pod nosem zadowolona z faktu, że tak na niego działam. Przyznam, że to połechtało moją próżność.
- Jak? – rzuciłam wyzywająco, unosząc głowę do góry.
Harry zrobił krok w moją stronę, a jego ręka spoczęła na mojej talii.
- Kurewsko seksownie – wymruczał, zbliżając ostrożnie swoją twarz do mojej.
Zdążyłam go odepchnąć, nim złączył nasze usta. Zręcznie wymknęłam się z jego uścisku.
- Czemu jesteś dzisiaj taka zdystansowana? – fuknął ze złością.
Już miałam odpowiedzieć, że po prostu jestem ostrożna i chcę się upewnić, że nie zostanę skrzywdzona, ale w ostatniej chwili ugryzłam się w język.
- Wydaje ci się – zbyłam go.
Chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Miejmy to już za sobą – westchnęłam, splatając nasze palce.
Cichy chichot rozniósł się echem po uliczce. Przeszliśmy jakieś trzysta metrów, nim moich uszu dobiegła głośna muzyka dochodząca z podejrzanie wyglądającego magazynu, stojącego nieco na zboczu drogi. Spojrzałam podejrzliwie na Harry’ego.
- Czy sąsiedzi nie mają nic przeciwko tym imprezom?
Spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale po chwili jego spojrzenie złagodniało, a wargi wygięły się w delikatnym uśmiechu.
- Kochanie, tutaj nikt nie mieszka – oznajmił.
No tak, mogłam się tego spodziewać.
Zignorowałam uczucie towarzyszące jego pieszczotliwemu określeniu i zagryzłam nerwowo wargę.
- Będę potrzebować dowodu osobistego? – zapytałam, choć podświadomie znałam odpowiedź.
- Nie – chłopak zaśmiał się, na co wywróciłam oczami.
Przed budynkiem kręciło się mnóstwo osób, które pomimo nie tak znowu późnej pory i tak byli pijani. Nawet nie chciałam myśleć co będzie za kilka godzin.
Harry uścisnął rękę ochroniarzowi, po czym otworzył dla mnie ciężkie, metalowe drzwi. Hałas był uderzający, a przez tłum ludzi nie byłam w stanie nic zobaczyć, poza kamienną podłogą pod moimi nogami i kawałkiem białej, brudnej ściany. To miejsce w żadnym stopniu nie przypominało zwykłego klubu, w którym byliśmy ostatnio.
- Tędy.
Silne dłonie ułożone na moich biodrach skierowały mnie bardziej na prawo. Przepchnęliśmy się przez spocone ciała, a gdzieś z boku mignął mi oblężony, niewielki barek. Gdy w końcu wydostaliśmy się na wolną przestrzeń, usłyszałam za sobą znajomy, dziewczęcy pisk. Odwróciłam się i niemal natychmiast zostałam zamknięta w niedźwiedzim uścisku przez Kelsey.
- A już myślałam, że ten wieczór będzie totalną katastrofą – westchnęła z zadowoleniem.
Uśmiechnęłam się szeroko, rozbawiona jej dziecinnym entuzjazmem i wyślizgnęłam się zręcznie z jej objęć.
- Czemu miałby?
Wzruszyła ramionami i skrzywiła się nieznacznie.
- Wszystko w porządku? – zapytałam ostrożnie.
Dziewczyna skinęła głową i pociągnęła mnie w stronę dwóch zniszczonych kanap, zajętych przez grupkę jedynych – chyba – trzeźwych osób w całym pomieszczeniu. Cały czas czułam za sobą obecność Harry’ego, pomimo tego, że mnie nie dotykał. Kiedy podeszliśmy bliżej, rozpoznałam część jego znajomych, z którymi miałam już wcześniej do czynienia. Na oparciu siedział Louis, gawędząc z jakąś szatynką, tuż obok Liam machał do mnie wesoło ze szczerym uśmiechem wymalowanym na twarzy, obok niego Niall przyglądał mi się ze zdumieniem, Zayn kompletnie mnie ignorował, co przyjęłam z ulgą, natomiast na drugiej sofie śliczna blondynka, która przypominała mi elfa zajęta była rozmową z – o zgrozo – Rebeccą. Ta ostatnia, kiedy tylko mnie zobaczyła, poderwała się na równe nogi.
- Co ona tutaj robi, do cholery?! – wrzasnęła, próbując przekrzyczeć głośną muzykę.
Zarumieniłam się z zażenowaniem. Wcale nie chciałam tutaj przychodzić, a fakt, że nie byłam mile widziana w tym towarzystwie tylko potęgował moją niechęć.
- Becca – rzuciła ostrzegawczo Kelsey.
Dziewczyna zaśmiała się bez humoru i rzuciła mi przepełnione jadem spojrzenie. Wbiłam wzrok w ziemię.
- Nie żartuj, Harry. Po co ją tu przyprowadziłeś?
Chłopak zrobił krok w jej stronę.
- Będę tu przyprowadzał kogo chcę, zrozumiałaś? Myślałem, że już ostatnio omówiliśmy tę kwestię – warknął gniewnie.
Zrobiło mi się niedobrze, marzyłam tylko o tym, by dotrwać do końca tej przeklętej imprezy. Przeklinałam się w duchu, że w ogóle zgodziłam się tu przyjść. Powinnam wylegiwać się teraz na łóżku, objadając się lodami i oglądając powtórki „Plotkary”, a zamiast tego utknęłam tutaj z wredną, ciętą na mnie bez wyraźnego powodu suką. Powinnam wziąć chociaż własny samochód, wtedy mogłabym wyrwać się stąd wcześniej niż nad ranem.
- Chodź – z zamyślenia wyrwał mnie zatroskany głos Kelsey.
Dziewczyna ciągnęła mnie w kierunku, gdzie wcześniej widziałam barek. Przez chwilę miałam nadzieję, że Harry pójdzie za nami, ale się przeliczyłam.
- Pijesz dzisiaj? – zapytała Kels, posyłając mi delikatny uśmiech.
Skinęłam głową, ignorując cichy głosik w mojej głowie mówiący, bym tego nie robiła.
- Dwa razy Cuba Libre – zamówiła, nie dając mi możliwości wyboru.
Uchwyciłam moment, w którym barmanka wlała colę do drinków.
Może nie będzie tak źle, pomyślałam.
- Ronnie? – Kelsey wpatrywała się we mnie wyczekująco.
- Co? – przeniosłam na nią swoją uwagę.
- Zapytałam, czy byłaś kiedyś pijana? – rzuciła wyraźnie rozbawiona.
Pokręciłam głową.
- Cóż, więc to na dzisiaj wystarczy.
Kąciki jej ust uniosły się ku górze, kiedy podała mi szklankę. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
- Spróbuj – zachęciła, odsłaniając rząd równiutkich, białych zębów.
Niepewnie wzięłam malutkiego łyka. Napój nie smakował tak okropnie jak się spodziewałam, więc wlałam w siebie resztę palącego płynu.
- Powinnaś pić powoli – zganiła mnie Kelsey, jednak w jej głosie pobrzmiewała żartobliwa nuta.
Zachichotałam głupkowato.
- Idziemy tańczyć! – zarządziłam, zaskakując sama siebie.
Dziewczyna rzuciła mi pełnie niedowierzania spojrzenie.
- Masz cholernie słabą głowę – stwierdziła, ale pospiesznie opróżniła szklankę w zadziwiającym tempie i pociągnęła mnie z zadowoleniem na parkiet.
Nie bardzo wiedziałam co mam robić, więc rozejrzałam się wokół i po prostu zaczęłam naśladować tłum. Im dłużej to robiłam, tym pewniej się czułam. Kompletnie straciłam poczucie czasu, jednak po mniej więcej godzinie zaczęły boleć mnie nogi.
- Chcę usiąść – wyjęczałam.
- Jesteś pewna? Zabawa dopiero się zaczyna!
Pijacki nastrój Kelsey utwierdził mnie w przekonaniu, że musiała już wcześniej coś wypić.
Skinęłam głową.
- Mam pójść z tobą? – zapytała, choć wiedziałam, że wcale nie ma na to ochoty.
- Nie, myślę, że dam sobie radę.
Przepchnęłam się w kierunku miejsca, gdzie znajdowały się kanapy i stanęłam jak wryta. Na jednej z nich zauważyłam obściskującą się parę. Ręka chłopaka wędrowała po plecach i tyłku dziewczyny. Jej palce wczepione w jego włosy. Usta złączone w namiętnym pocałunku.
Harry i Rebecca.
Zrobiło mi się niedobrze. Odrobina alkoholu, która krążyła w moich żyłach, momentalnie wyparowała. Łzy niebezpiecznie zapiekły mnie pod powiekami. I w tamtej chwili Harry spojrzał w moją stronę.

________

A więc, namęczyłam się, ale jest i chyba nawet trochę dłuższy xx Ostateczną opinię jak zawsze pozostawiam wam :)
Jeżeli jest tutaj jeszcze jakaś osoba, która chciałaby być informowana na bieżąco o nowych rozdziałach to zapraszam do zapoznania się z treścią zakładki "Informowani" ;)
Następny rozdział pojawi się w środę, do zobaczenia, usłyszenia czy nazwijcie to jak chcecie xx

25 komentarzy:

  1. Super pierwsza XD
    OMG jak Harry mógł coś takiego zrobić ?! Ale z niego ch*j !!
    Rozdział super i zajebistyy uwielbiam cię ;)))
    ~ Julia Styles xx

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chciałam być pierwsza :(

    OdpowiedzUsuń
  3. aha no a rozdzialik super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Druga. Ah.
    Zachował się jak typowy facet na imprezie. ciekawe po co się obciskiwał z tą Rebecką. Mam nadzieję że sobie to wyjaśnią ciekawa też jestem jak zareaguje Hazza na to że ona ich zobaczyła. Hah. ;* Weny <3
    Vas Hapennin

    OdpowiedzUsuń
  5. JEEEJU <3 Harry, czy ja mam Ci do cholery coś zrobić? xD na rozdział brak mi słów <3 odjęło mi mowę <3 zresztą napiszę Ci wszystko <3
    / Twoja kochana Emilka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju świetne ;o
    Szkoda, ze tak sie stalo :CC
    WENY <33
    / madziqqaaa z aska XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Koocham <3
    Czekam na next ;')
    zapraszam do siebie :)
    2191-justinbieber-fanfiction.blogspot.com
    @Kwiatkowska04

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry........................................ przepraszam, ale co to ma być, Harry? Grrr xD wściekłam się na niego! Czekam na następny rozdział i mam nadzieje,że bedzie równie swietny! <3
    ~Kasieńka, fanka Frozena <3 ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny ! .. Ahh.. Ten Harry XD
    I musiałaś skończyć akurat w najlepszym momencie ? Nie wiem czy dam radę czekać do środy . :/ :)
    Heh.. Miłego wieczoru <3
    #SR Kasiaa 1D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze staram się kończyć w takich momentach xx

      Usuń
  10. Co z niego za ch*j! Jpdl!
    Ciekawi mnie co zrobi Veronica ;)
    Czekam na nastepny :) ten rozdział, genialny! Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny :-* I czekam do środy

    OdpowiedzUsuń
  12. kolejny genialny rozdział :* pozdrawiam i życzę weny ♥

    Przy okazji zapraszam do siebie: http://touchyourlipsagain.blogspot.com/2014/07/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj Harry ... Popisałeś się.
    Teraz to na serio Ronnie będzie myślała, że on chce się wyłącznie do niej dobrać.
    Cudowny rozdział!
    Weny xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Super :) czekam :D
    /Bella

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam na więcej z niecierpliwością :))
    Jest świetny. Xx
    / http://ask.fm/diana_smith94

    OdpowiedzUsuń
  16. jeju taki cudowny, Harry pewnie się bd jej tłumaczył ale ja bym go miała w dupie xd <333

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej to jest po prostu genialne i to zakończenie :3 /Asieekk

    OdpowiedzUsuń
  18. Byłam święcie przekonana, że zostawiłam po sobie komentarz, ale teraz przeglądam i nie widzę xD
    ________________________________
    a więc. Boże. Boże.Boże. Harry! Coś TY NAROBIŁ? Ogarnij się chłopie i przepraszaj. Jejku, współczuję tej bohaterce. ;-; Ale oczywiście czuję, że jakoś to wszystko się naprawi. Musi! ♥ /fryzjerka Louis'a

    OdpowiedzUsuń
  19. OJ HARRY CO Z CIEBIE WYROŚNIE XDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gruszki na wierzbie, czy śliwki na sośnie?

      Usuń
  20. Cholerny Hazz. Kocham go i za razem nienawidzę. Jak on mógł? Ale rozdział świetny. / Paula

    OdpowiedzUsuń